Tysiące kibiców pożegnało śmiertelnie postrzelonego Dawida z Knurowa (ZDJĘCIA)
Tysiące kibiców z całej Polski zjechały wczoraj do Knurowa, żeby wziąć udział w pogrzebie kibica Concordii Knurów. 27-letni Dawid Dziedzic w ubiegłą sobotę został śmiertelnie postrzelony przez policję w trakcie stadionowych zamieszek.
Formuła 1: Max Verstappen i Carlos Sainz jr. Młode wilki ścigają swoich ojców
Pogrzeb odbył się przed południem na cmentarzu przy ul. Rakoniewskiego w Knurowie. Kibice zebrali się przy kaplicy na godzinę przed uroczystościami. Przyjechali z całego kraju. Już kilka dni wcześniej zwoływali się na portalach internetowych. Można się było spodziewać kolejnych zamieszek. Na wszelki wypadek do szkół Knurowa i okolicznych miast trafił apel policji, w którym odradzano młodzieży udział w zgromadzeniu. Tymczasem pogrzeb odbył się w ciszy.
W świetle czerwonych rac
Dawid został pochowany w świetle czerwonych rac. Odpalili je szalikowcy różnych drużyn, kiedy trumnę zaczęto opuszczać do grobu. Później kibice przeszli na stadion, na którym tydzień temu doszło do tragedii.
W trakcie przemarszu tłum skandował w stronę policjantów "Mordercy" i inne, mniej parlamentarne, hasła. Okrzyki szczególnie nasiliły się, gdy orszak dotarł do centrum miasta i przechodził obok komisariatu policji. Było nerwowo po obu stronach barykady. Siły porządkowe w całym Knurowie zostały postawione w stan gotowości już w środę wieczorem. Kontrolowano i liczono samochody, które wjeżdżały do miasta na tablicach rejestracyjnych innych niż miejscowe.
Skończy się na pogróżkach?
Wczoraj komisariat był otoczony kordonem policjantów w pełnym bojowym rynsztunku. Do utrzymania porządku w mieście skierowano kilkudziesięciu mundurowych, patrole samochodowe i motorowe. W odwodzie była też policja konna z Chorzowa, czekały dwie ciężarówki z armatkami wodnymi i policyjny śmigłowiec.
Był moment, kiedy mogło dojść do zamieszek. W drodze powrotnej ze stadionu tłum zatrzymał się na skwerze przed komisariatem. Trwało to mniej niż pół godziny. Policjanci nie reagowali na obraźliwe, zaczepne okrzyki, choć padły też m.in. groźby świadczące o tym, że kibice zamierzają wrócić pod komisariat po zmroku. Do godziny 17 do żadnych zamieszek na szczęście nie doszło.