menu

Rocki: Synowie wstali, dali buziaki i powiedzieli, że będzie zwycięstwo

1 czerwca 2013, 21:50 | Krzysztof Orski

- Zagrać na takim stadionie, przy takiej publiczności, to przyjemność - mówi po meczu z Cracovią doświadczony zawodnik GKS-u Tychy, Piotr Rocki.

Zwycięstwo wywalczone w takich okolicznościach cieszy chyba podwójnie.
Przyjechaliśmy tutaj zagrać dobry mecz. Wiadomo, kibice mają swoją przyjaźń. Wykluczamy jakieś podteksty. Graliśmy dla siebie, kończą nam się kontrakty. Chcielibyśmy gdzieś wylądować i podkreślić swoją dobrą grę. Po kilku porażkach przyszły mecze z Wartą i dziś z Cracovią. Na takie mecze się czeka. Zagrać na takim stadionie, przy takiej publiczności, to przyjemność. Nie zostało nam nic innego, jak sprzedać się jak najlepiej. Zrobiliśmy psikusa.

Warunki dzisiaj były bardzo ciężkie.
Dzisiaj były piłkarskie warunki. Nie ma upału, pada deszcz. O tym się nie myśli. Zostawia się zdrowie na boisku. Zrobiliśmy sobie prezent. To zwycięstwo chciałbym dedykować swoim synom. Dzisiaj wstali, dali buziaki i powiedzieli, że będzie zwycięstwo. Dotrzymałem słowa.

Spodziewał się pan, że wasi kibice będą fetować gola w taki osobliwy sposób? Kibice krzyczeli „co wy robicie, tyszanie co wy robicie?”.
Pierwszy raz się spotkałem z taką sytuacją. Rozmawialiśmy o tym w szatni, niektórzy tego nie słyszeli.

Co wam powiedzieli kibice po meczu?
Mieliśmy nie podchodzić. Podeszliśmy z szacunku dla klubu. Wyjaśnimy sobie to z kibicami na spokojnie. My nie jesteśmy chłopcami do bicia. Cracovię walnęliśmy u siebie 2:0. Nie ma przypadku. Zagraliśmy swoją piłkę, nie mieliśmy nic do stracenia. Cracovia musiała. Wtedy czasami nie wychodzi. Zagraliśmy dla siebie, dla swoich rodzin.

Po meczu zamienił się pan koszulką z Rokiem Strausem.
Myślę, że to najlepszy piłkarz w Cracovii. Jeśli mam się wymienić i dodać do kolekcji jakiś trykot, to dobrego piłkarza. Mam z Cracovii od kilku piłkarzy, na przykład od Tomasza Moskala. Od obcokrajowca jeszcze nie miałem.

Z Budzińskim nie było takiego pomysłu? Iskrzyło między wami.
Wiadomo. Troszeczkę cwaniactwa, trochę walki. Trzeba to wykorzystać. Ze swoim sprytem sprowokowałem go. Ja dostałem żółtą kartkę, ale on powinien dostać czerwoną. To był faul bez piłki. Ja jestem z metra cięty, ale w kaszę nie dam sobie dmuchać. Kolega musi jeszcze trochę pograć i nauczyć się cwaniactwa, żeby dorównać mnie.

Z Krakowa - Krzysztof Orski / Ekstraklasa.net

Czytaj piłkarskie newsy w każdej chwili w aplikacji Ekstraklasa.net na iPhone'a lub Androida.


Polecamy