menu

Stadion Śląski ma nosić imię Gerarda Cieślika

21 września 2017, 13:44 | Agata Pustułka

Radni Sejmiku Województwa Śląskiego zdecydują, czyje imię nosił będzie Stadion Śląski. Najprawdopodobniej patronem "Kotła Czarownic" zostanie legendarny piłkarz Ruchu Chorzów, Gerard Cieślik.

Gerard Cieślik może być patronem Stadionu Śląskiego
fot.
Stadion Śląski
fot. Lucyna Nenow / Polska Press
Gerard Cieślik
fot.
1 / 3

Legendarny napastnik Ruchu Chorzów będzie najprawdopodobniej patronem Stadionu Śląskiego, gdzie tak wiele razy triumfowali Biało-Czerwoni. Cieślik to patron idealny.

Gdyby nie czasy, w których żył, zrobiłby karierę większą od Roberta Lewandowskiego. Polacy pokochali go szczególnie za dwa gole, jakie w 1957 roku strzelił na Śląskim drużynie ZSRR.

- Stadion częściowo powstawał w modnych wówczas „czynach społecznych”. Wśród budowniczych był Gerard Cieślik, który z łopatą w ręku sypał ziemne wały. Dla mnie jest jedynym kandydatem, by stać się patronem Śląskiego - wspominał dla DZ znakomity komentator piłkarski Andrzej Zydorowicz.

Podczas ostatniej sesji Sejmiku Województwa Śląskiego przewodniczący Ruchu Autonomii Śląska, Jerzy Gorzelik, osobiście zapalony piłkarski kibic, przypomniał o ważnej sprawie, jaką jest wybór patrona Stadionu Śląskiego, wybudowanego z tak wielkim trudem i za wielkie pieniądze przez samorząd województwa. A niebawem przecież otwarcie! - Mam nadzieję, że bez zbędnych politycznych sporów uzgodnimy kandydaturę oczywistą, czyli Gerarda Cieślika, wybitnego napastnika Ruchu Chorzów - powiedział Gorzelik.

Początkowo Cieślik miał być patronem stadionu Ruchu przy Cichej, w którym grał wiernie przez całą swoją karierę sportową, choć był wiele razy kuszony przez Legię Warszawa. Dla „Niebieskich” strzelił aż 167 goli. Gdyby żył w czasach Lewandowskiego, to zrobiłby taką jak on karierę, zwłaszcza że, jak dzisiejszy idol, był wyjątkowo pracowity i ambitny.

Zdaniem wielu radnych, tak wielki piłkarz jak Cieślik, urodzony w 1927 roku, powinien patronować „Kotłowi Czarownic”, gdzie tyle razy triumfowali Polacy. Cieślik stał się ulubieńcem kibiców, gdy 20 października 1957 roku, właśnie na Stadionie Śląskim, strzelił dwie bramki Związkowi Radzieckiemu. To było istne szaleństwo dla piłkarskiego polskiego świata, bo miało też wymiar polityczny.

Sam Cieślik miał bardzo trudny, ale typowy dla wielu Ślązaków życiorys. W czasie II wojny światowej na rok ( 1944-1945) został wcielony do Wehrmachtu. Cieślik zmarł w 2013 r. Za życia uważał, że patronem stadionu przy Cichej powinien zostać Ernest Wilimowski, również wybitny napastnik, który grał w barwach drużyny polskiej, jak i niemieckiej, ale z Ruchem wywalczył cztery razy tytuły mistrza Polski, zaś sam - co wydaje się niemożliwie - w meczu z Brazylią strzelił dla nas w 1938 roku podczas mistrzostw świata aż cztery gole.

- Gdybym zaczynał życie jeszcze raz, też zostałbym piłkarzem. Chyba nie ma nic lepszego - często powtarzał Cieślik. Jako patron z pewnością przyniesie szczęście Stadionowi Śląskiemu.