menu

Mateusz Wieteska: Naszą siłą jest kolektyw. W barażach zawalczymy o awans

18 października 2018, 11:38 | Kaja Krasnodębska

- Jesteśmy mocną drużyną, podchodzimy do barażów z myślą o zwycięstwie. Każdy chce zagrać na Euro - mówił Mateusz Wieteska po zakończeniu eliminacji na młodzieżowe Mistrzostwa Europy we Włoszech i San Marino. Polacy uplasowali się na drugim miejscu w grupie 3, ale brak porażki w całym turnieju pozwolił im awansować do rozgrywanych w listopadzie baraży.

Mateusz Wieteska zagrał we wszystkich meczach eliminacji MME 2019.
Mateusz Wieteska zagrał we wszystkich meczach eliminacji MME 2019.
fot. Pawel Relikowski / Polska Press

We wtorek zakończyły się eliminacje młodzieżowych Mistrzostw Europy w 2019 roku. Ten turniej Polacy rozpoczęli od wygranej z Gruzją 3:1 i w podobnym stylu również zakończyli. Przed własną publicznością pokonali Gruzinów 3:0. Wszystkie gole padły w drugiej połowie, a zdobywali je Filip Jagiełło, Konrad Michalak oraz Dawid Kownacki. - Na pewno nie był to nasz najlepszy mecz - przyznał Mateusz Wieteska, który wystąpił we wszystkich eliminacyjnych spotkaniach. - Na początku nie graliśmy tego, co założyliśmy sobie w szatni. Weszliśmy w ten mecz jakby przestraszeni. Dobrze, że nie straciliśmy bramki już w pierwszych minutach. Nie możemy tak grać.

Wraz z upływem czasu Polacy wyglądali coraz lepiej. Duży wpływ na końcowy rezultat miały dwie żółte i w konsekwencji czerwona kartka obejrzana przez rywala jeszcze przed przerwą. - Na pewno nieco nam ułatwiła, ale nie ma co się zastanawiać “co by było gdyby”. Najważniejsze, że strzeliliśmy trzy bramki. Cieszymy się ze zwycięstwa i tego, że jesteśmy w barażach. Teraz czekamy na przeciwników.

- W naszym zespole jest dużo indywidualności, ale nasza siła to kolektyw. Potrafimy grać w piłkę. Może przeciwko Gruzji nie było tego widać, ale mamy potencjał żeby grać ładniej dla oka - powiedział obrońca aktualnego mistrza Polski.

Barażowy dwumecz zaplanowano na drugi i trzeci tydzień listopada. Dokładna data i miejsce rozgrywania spotkań, a także rywal nie są jeszcze znane. O tym ostatnim zadecyduje piątkowe losowanie. Kandydatami do walki z Biało-Czerwonymi są: Portugalia, Grecja oraz Austria. Wśród tych wszystkich zespołów najmocniejszym wydają się właśnie Polacy, którzy po całych eliminacjach zostali sklasyfikowani najwyżej wśród ekip, które uplasowały się w swoich grupach na drugich miejscach. - Przy losowaniu nie będzie miało to znaczenia. Fajnie, że jesteśmy pierwsi, ale nie myślimy o tym. Każdy z rywali jest bardzo mocny, to nie przypadek, że awansował do baraży. Czeka nas ciężki bój o awans - mówił Wieteska.

Do decydujących starć pozostał już mniej niż miesiąc. Teraz zawodnicy rozjechali się do klubów. Czesław Michniewicz będzie miał zaledwie kilka dni na przygotowanie zespołu do kluczowych spotkań. - Jesteśmy mocną drużyną, podchodzimy do barażów z myślą o zwycięstwie. Każdy chce zagrać na Euro: zarówno my, jak i nasi przeciwnicy. Obiecuję, że nie odstawimy nogi, nie położymy się. Będziemy walczyć, żeby pokazać się na tak wielkiej imprezie.

Dla wielu z Biało-Czerwonych byłby to pierwszy występ na mistrzostwach Europy do lat 21. Z podopiecznych Czesława Michniewicza jedynie Dawid Kownacki, Bartosz Kapustka i Jakub Wrąbel mieli okazję pokazać się podczas rozgrywanego w 2017 roku w Polsce turnieju. Wówczas w kadrze był również Krystian Bielik. Obrońca nie zagrał wówczas ani razu, później na drodze stawały mu kontuzje. Teraz wrócił do zdrowia, ale ani przeciwko Gruzinom, ani wcześniej w Danii nie pojawił się na murawie. - Czujemy jego oddech na plecach. Jest jeszcze Robert Gumny i inni mocni boczni obrońcy. Trener nie robi wielu zmian w formacji defensywnej, ale żaden z nas nie otrzymuje miejsca za darmo. Przez ten miesiąc każdy z nas powinien skupić się na pracy, jak najwięcej grać w klubie i za miesiąc przyjechać zawalczyć o awans - tłumaczył obrońca Legii Warszawa.

W obu spotkaniach Wieteska miał okazję zagrać pomiędzy doskonale sobie znanymi zawodnikami. Z jednej strony Paweł Bochniewicz obok którego występował w Górniku Zabrze, z drugiej nowy nabytek Wojskowych: Paweł Stolarski. - Znamy się jak łyse konie. Razem graliśmy nie tylko w klubach, ale też na innych młodzieżowych reprezentacjach. Nasze porozumienie jest coraz lepsze - mówił 21-latek.

Awans do baraży to nie jedyny sukces Polaków w tych eliminacjach. Za taki można uważać także tytuł najlepszego strzelca, który do domu zabrał kapitan Polaków Dawid Kownacki. Napastnik zdobył dziesięć bramek. Sześć z nich padło po rzutach karnych. - Rzeczywiście większość naszych goli padło po stałych fragmentach gry. Skuteczność jest czymś, nad czym musimy pracować - przyznał Wieteska. - Dochodzimy do sytuacji, a nie zamieniamy ich na bramki. To kosztuje nas później punkty, na przykład z Wyspami Owczymi. W meczu u siebie mieliśmy mnóstwo sytuacji, a z gry nie strzeliliśmy ani jednego gola.