menu

Posmyk zapewnił Chojniczance punkty w Jarocinie

15 września 2011, 12:51 | Kamil Bachorz, Michał Piepiorka

Czwartą porażkę ponieśli w tym sezonie piłkarze drugoligowego Jaroty Jarocin. Paweł Posmyk od dziś będzie śnił się po nocach bramkarzowi Jaroty. Pomocnik Chojniczanki Chojnice swoimi dwoma golami zapewnił zespołowi ważne zwycięstwo 2:1 na trudnym terenie.

Chojniczanka Chojnice zdobyła trzy punkty w Jarocinie
Chojniczanka Chojnice zdobyła trzy punkty w Jarocinie
fot. Maciej Jasnowski

Trener Czesław Owczarek nie mógł wczoraj skorzystać z kontuzjowanego Bartosza Kieliby. Na placu gry nie pojawili się także Paweł Majusiak i Bartosz Musioł. Początek pierwszej części spotkania był bardzo nudny. Obydwa zespoły atakowały, ale nie mogły skierować piłki do siatki.

Pierwszą groźną sytuację piłkarze Jaroty Hotel Jarocin stworzyli dopiero w 29. minucie. Wtedy strzał Damiana Pawlaka zza pola karnego obronił Michał Kołba. Chwilę później na bramkę z około 30 metrów uderzał Krzysztof Bartoszak, ale zrobił to niecelnie. W 33. minucie strzał Karola Danielaka kapitalnie obronił bramkarz przyjezdnych. Kilka minut później golkipera Chojniczanki próbował zaskoczyć Patryk Cierniewski, ale jemu także się nie udało. W 44. minucie goście wyszli na prowadzenie. Wtedy piłkę głową do siatki skierował Paweł Posmyk, który wykorzystał dośrodkowanie Michała Mikołajczyka.

- W pierwszej połowie był otwarty futbol z jednej i drugiej strony. Można powiedzieć, że pierwsza część spotkania była na remis - mówił po meczu Czesław Owczarek, trener Jaroty. - Piłkarze Chojniczanki, a także moi zawodnicy stworzyli sobie sytuacje, po którym mogły paść bramki. Straciliśmy gola przed samym końcem połowy. Było wyznaczone kogo mają kryć zawodnicy Jaroty - dodał.

Po zmianie stron inicjatywę na boisku przejęli piłkarze Chojniczanki. W 55. minucie ręką w polu karnym zagrał Igor Skowron i sędziujący to spotkanie Artur Aluszyk ze Szczecina wskazał na "wapno". Do piłki oddalonej jedenaście metrów od bramki podszedł Paweł Posmyk i skierował ją do siatki.

Po stracie drugiej bramki podopieczni Czesława Owczarka postawili wszystko na jedną kartę. Cały czas atakowali bramkę rywali. Ich napór przyniósł kontaktową bramkę. Zdobył ją w 79. minucie Sebastian Kamiński, który wykorzystał zamieszanie w polu karnym. Piłkarze Jaroty mogli doprowadzić do wyrównania, ale uniemożliwiły im to niezrozumiałe decyzje sędziego. Od 88. minuty jarocińska drużyna grała w dziesiątkę, bo drugą żółtą i w konsekwencji czerwoną kartkę ujrzał Krzysztof Bartoszak.

- Pomogliśmy Chojniczance w zdobyciu trzech punków. Rywale przewyższali nas doświadczeniem. Unikając prostych błędów można było się pokusić przynajmniej o remis - podkreślił Czesław Owczarek, szkoleniowiec jarocińskiego zespołu.

Dyrektor sportowy Chojniczanki Dawid Frąckowiak uważa, że wynik w Jarocinie to najniższy wymiar kary dla gospodarzy. - Mieliśmy jeszcze kilka dobrych sytuacji, ale zawodziła skuteczność. Przeważaliśmy w tym meczu i zasłużyliśmy na to zwycięstwo - mówi. - Jarota w końcówce strzeliła kontaktową bramkę i poszła za ciosem, wyczuwając krew. Na szczęście skutecznie utrzymaliśmy wynik.

W niedzielę Chojniczanka znów gra na wyjeździe. Zespół trenera Kapicy wraca jednak do Chojnic i na mecz z Czarnymi Żagań wyjedzie później. - Nie było sensu, żeby zostawać w okolicach Jarocina czy Żagania - mówi Frąckowiak.

Źródło: Dziennik Bałtycki, Głos Wielkopolski


Polecamy