menu

Mecz Borussia – Legia 8:4. Historyczna strzelanina. Rekord został pobity

22 listopada 2023, 22:44 | JCZ, KK

Liga Mistrzów. Nie przecierajcie oczu ze zdumienia, nie odświeżajcie strony, ani nie proście bliskich o uszczypnięcie. To się wydarzyło naprawdę 22 listopada 2016 roku! Radosny futbol wygrał z chłodną kalkulacją. Borussia Dortmund w szalonym spotkaniu pokonała Legię Warszawa 8:4. Strzelanie zaczął mistrz Polski, ale potem rywal się zdenerwował i w trzy minuty z 0:1 wyszedł na 3:1. Do przerwy padło siedem goli. Po przerwie „tylko” pięć. To wystarczyło, aby pobić rekord rozgrywek. Do tej pory wynosił jedenaście bramek. W meczu z sezonu 2003/04 między AS Monaco a Deportivo La Coruna padł wynik 8:3. Tyle pocieszenia dla Legii, że chociaż uczestniczyła w czymś historycznym...

Historyczna strzelanina! Borussia rozgromiła Legię i pobiła rekord
fot. Mateusz Porzucek
Historyczna strzelanina! Borussia rozgromiła Legię i pobiła rekord
fot. Mateusz Porzucek
Skład Legii Warszawa w meczu z Borussią
fot. Mateusz Porzucek
Skład Borussii Dortmund w meczu z Legią
fot. Mateusz Porzucek
Historyczna strzelanina! Borussia rozgromiła Legię i pobiła rekord
fot. Mateusz Porzucek
Historyczna strzelanina! Borussia rozgromiła Legię i pobiła rekord
fot. Mateusz Porzucek
1 / 6

Archiwalny tekst o meczu Borussia - Legia 8:4


[przycisk_galeria]

Legia grała o honor, pieniądze i możliwość gry w Lidze Europy. Aby to wszystko osiągnąć, musiała zagrać na sto procent i przede wszystkim wygrać. A przecież przy Łazienkowskiej przegrała 0:6... Borussia, choć wyszła w drugim garniturze i bez presji, to jednak zespół z innej półki niż te, które warszawianie widują na co dzień. Nie ujmując nic Górnikowi Łęczna, Koronie Kielce czy nawet Arce Gdynia, wicemistrz Niemiec w weekend wygrał z aktualnym mistrzem Niemiec, Bayernem Monachium.

Borussia od samego początku próbowała narzucić podopiecznym Jacka Magiery swój styl oraz tempo gry. W tym meczu nie można było się nudzić. Mnogość akcji, szybkość rozegrań czy podań - na to czekaliśmy i to dostaliśmy. Szybko też zaczęły padać gole. Worek z bramkami otworzył, ku zdziwieniu zarówno kibiców zgromadzonych na trybunach jak i przed telewizorami, Aleksandar Prijović, który w 11. minucie wykorzystał idealną centrę Vadisa Odidja-Ofoe. Legia prowadziła z Borussią.

Szok, niedowierzanie oraz ogromna euforia fanów Wojskowych nie trwała jednak długo. Niemcy poddenerwowani szybką stratą gola jeszcze ambitniej ruszyli z natarciami. Szybko przyniosło to efekt. Shinji Kagawa bez większego problemu pokonał Radosława Cierzniaka po dograniu Ousmane’a Dembele. Tym samym doprowadził do wyrównania. Ledwo golkiper Legii wyciągnął futbolówkę z siatki, a ta po chwili ponownie się w niej pojawiła. I znowu po uderzeniu Kagawy. Zawodnik gospodarzy w ciągu zaledwie dwóch minut zdobył dwie bramki. Pomogła mu w tym defensywa Legii, zdecydowanie zaskoczona takim rozwojem sytuacji.

[twitter]https://twitter.com/UEFAcom_de/status/1727239268408705321[/twitter]

Zarówno obrońcy warszawskiego klubu, jak i cały zespół przecierać oczy ze zdziwienia mogli także moment później, kiedy fatalne piąstkowanie Radosława Cierzniaka zakończyła się bramką Nuriego Sahina. Prosty błąd, który oddalił legionistom punkt i zabrał tę pewność siebie, którą dostali po pierwszym golu.

Polski zespół bynajmniej się nie poddał. I zrobił wszystko, aby nie obniżyć średniej liczby goli na minutę. Nie minęła dłuższa chwila, a drugą bramkę zapisał sobie Aleksandar Prijović. Kolejna świetna akcja Vadisa Odjidji-Ofoe zakończyła próbą Szwajcara. Ponownie się udało. Defensorzy Borusii powtórzyli swój błąd przed kilkunastu minut, a legionistom wróciła nadzieja.

W Dortmundzie działo się naprawdę wiele. A miało jeszcze więcej. Bramki padały w tempie znanym z zupełnie innych dyscyplin sportowych. Obrońcy obydwu zespołów oraz doświadczeni bramkarze po prostu sobie nie radzili, a gracze bardziej ofensywni okrutnie to wykorzystywali. Przed przerwą padły jeszcze dwa gole - najpierw Radosława Cierzniaka pokonał Ousmane Dembele, wcześniej zwodząc także Jakuba Czerwińskiego, a później wynik na 5-2 w pierwszej połowie ustalił Marco Reus.

Poprzeczka postawiona niezwykle wysoko. Premierowa część gry przyniosła tyle emocji, że drugim 45-minutom bardzo ciężko było je przebić. Zwłaszcza, że przy tak szybkim tempie tego spotkania mogło się wydawać, że zawodnicy obydwu zespołów opadną z sił. Stało się jednak zupełnie odwrotnie - zarówno Borussia jak i Legia nadal głodne trafień, konsekwentnie walczyły o każdy metr boiska. Nikt nie odpuszczał, a Wojskowi wciąż wierzyli, że mogą zmniejszyć bramkową różnice.

Na pierwszego gola w drugiej połowie trzeba było czekać "aż” siedem minut. Co bardziej niecierpliwi kibice z pewnością zdążyli już przełączyć kanał. Rezultat podwyższyli gospodarze, a konkretnie Marco Reus, który wykończył precyzyjnie konstruowaną przez Borussię akcję. Asystentem niezawodny tego wieczoru Ousmane Dembele. Czterobramkowa przewaga Niemców nie trwała jednak długo. W 57. minucie padła pierwsza bramka strzelona dla Legii w tej edycji Ligi Mistrzów przez Polaka. Ta nobilitacja przypadła w udziale Michałowi Kucharczykowi, który pomknął z szybkim kontratakiem i pokonał Romana Weidenfellera.

Po tym trafieniu tempo zmiany cyfr na tablicy wyników znacznie zwolniło. Kolejne akcje, roszady po obu stronach i nieco gry w środku pola. Wydawało się, że końcówka tego spotkania może okazać się nieco spokojniejszą, lecz bynajmniej tak nie było. Tak szalony dwumecz, musiał skończyć się z przytupem. Niemcy wciąż próbowali, ale trochę brakło im szczęścia, a Cierzniaka po strzale Pierre-Emericka Aubumeyanga wsparł słupek.

Co się odwlecze to nie uciecze. Na dziesięć minut przed zakończeniem spotkania Felix Passlack bez wahania zamienił zabójczy kontratak gospodarzy na kolejne trafienie. Obrońcy Legii nieco spóźnieni, a golkiper bez szans. Podobnie jak chwilę później Roman Weidenfeller, który nie mógł spodziewać się takiego zagrania ze strony Nemanji Nikolicia. Wpuszczony na murawę w drugiej połowie reprezentant Węgier pokonał go strzałem pod bardzo ostrym kątem.

Na tym jednak nie koniec emocji. W doliczonym czasie gry hattrick skompletować zdołał jeszcze Marco Reus, którego mocno wspomógł w tym autor idealnego podania Pierre - Emerick Aubumeyang. Tym samym mecz zakończył się wynikiem 8-4 i stał starciem, które na długo pozostanie w naszej pamięci.

LIGA MISTRZÓW w GOL24


Więcej o LIDZE MISTRZÓW - newsy, wyniki, terminarze, tabele