menu

Onyszko: „Nie ma co robić w portki przed Danią”

1 września 2017, 13:48 | Kacper Rogacin

- Jestem spokojny o wynik meczu z Danią - mówi Arkadiusz Onyszko, były bramkarz m.in. Legii i Polonii Warszawa oraz Odense i FC Midtjylland.

04.04.2016 lodz manufaktura empik arkadiusz onyszko byly bramkarz widzewa lodz, trener bramkarzy lks lodz i wielu innych klubow polskich i dunskich, reprezentant polski, zdobywca wicemistrzostwa olimpijskiego w barcelonie, promowal ksiazke fucking polak nowe zycie, w ktorej opisuje swoje zycie, kariere sportowa, oraz zycie po przeszczepie nerki ktory mial 3 lata temu

nz. 

fot. pawel lacheta/ express ilustrowany/ polska press
04.04.2016 lodz manufaktura empik arkadiusz onyszko byly bramkarz widzewa lodz, trener bramkarzy lks lodz i wielu innych klubow polskich i dunskich, reprezentant polski, zdobywca wicemistrzostwa olimpijskiego w barcelonie, promowal ksiazke fucking polak nowe zycie, w ktorej opisuje swoje zycie, kariere sportowa, oraz zycie po przeszczepie nerki ktory mial 3 lata temu nz. fot. pawel lacheta/ express ilustrowany/ polska press
fot. Pawel Lacheta/ Polska Press/ Express Ilustrowany

W piątek reprezentacja Polski zmierzy się z Danią. To będzie jak do tej pory najtrudniejszy sprawdzian kadry w eliminacjach do mundialu w Rosji?

Mecz na wyjeździe z Danią oczywiście nie jest łatwy, ale też bym, za przeproszeniem, nie robił w portki. Duńczycy mają bardzo młodą drużynę, oczywiście grają na swoim stadionie, ale reprezentacja Polski jest w bardzo wysokiej formie. Lewandowski strzela, jak chce. Glik to profesor obrony. W pomocy mamy Grosickiego i Zielińskiego. Będzie dobrze!

Paradoksalnie najwięcej problemów mamy chyba w bramce, która jeszcze niedawno była naszym najmocniejszym punktem.

Coś w tym jest. Szczęsny nie broni, bo poszedł do Juventusu, Boruc skończył karierę reprezentacyjną, Skorupski siedzi na ławce. Gra jedynie Fabiański. Miał może nie do końca idealny start sezonu, ale broni. Ale patrząc ogólnie, to jesteśmy zdecydowanym faworytem. W kadrze jest fajna atmosfera, profesjonalne zarządzanie. Warunki do tego, żeby grać, są najlepsze. Jestem spokojny o wynik.

Pan na miejscu Wojciecha Szczęsnego też zdecydowałby się na przenosiny z pierwszego składu AS Romy na ławkę rezerwowych Juventusu Turyn?

Powiem szczerze - gdybym ja grał w Romie i miał propozycję z takiego klubu, jak Juventus, to bym nie odmówił. Wiadomo, tam pierwszym bramkarzem jest Gianluigi Buffon. Ale on ma już swoje lata, myślę, że niedługo zakończy karierę. Tak, czy siak, nie odmówiłbym, nawet wiedząc, że będę siedział na ławce. Szczęsny nawet trenując z Buffonem, rozmawiając z nim, dostanie taki zastrzyk doświadczenia, wskazówek, pomocy, że nic tego nie zastąpi. Zupełnie czym innym jest gra przeciwko takiemu zawodnikowi, a czym innym jest możliwość codziennego obserwowania go na treningach, jak się zachowuje, jak się ustawia. Krótko mówiąc - ławka jest dla Szczęsnego tymczasowym epizodem, ale nawet siedząc na niej może się naprawdę wiele nauczyć.

Jak wytłumaczyć tak potężny rozstrzał między żałosnymi wynikami polskich klubów w europejskich pucharach, a świetną formą reprezentacji Polski?

Wszystko rozbija się o podejście. Reprezentacja jest prowadzona mega profesjonalnie. PZPN nie szczędzi na nią pieniędzy. W samym sztabie szkoleniowym jest kilkanaście osób. Wszyscy cały czas pracują bardzo ciężko, od poniedziałku do piątku, oglądają wszystkich zawodników. Trener Nawałka to jest tak wielki perfekcjonista, z tak ogromną wiedzą i doświadczeniem, że... aż ciężko się z nim pracuje. Nie wszyscy piłkarze są w stanie wytrzymać coś takiego. On jest perfekcjonistą i chce mieć do czynienia z perfekcjonistami, bo tylko dzięki temu możliwe jest stworzenie czegoś wielkiego.

Na drugim biegunie jest z kolei ekstraklasa...

Wie pan... Ja mam ponad 40 lat. Wyjechałem dawno temu z Polski, bo nie płacili. Przyjechałem po ponad 20 latach i co? I nadal nie płacą. Ale to tylko wierzchołek góry lodowej. Weźmy samą nazwę ligi - ekstraklasa - i zastanówmy się, co to oznacza? Ano, że to jest coś najlepszego na polskim rynku. Więc to musi być zarządzane idealnie. A my mamy co chwila sytuację, że nagle po trzech miesiącach ci nie płacą. Albo klub ma 30 milionów długu i dostaje licencję. Nie. Nie masz pieniędzy? Nie masz licencji. Tak jak Glasgow Rangers - spadasz do niższych lig. Dopiero wtedy ta liga będzie mogła nazywać się ekstraklasą.

PZPN powinien bardziej zaangażować się w nadzorowanie ligi?

PZPN w zasadzie nic do tego nie ma, bo kluby same podejmują decyzje. Ale moim zdaniem związek musi wprowadzić jeden, kluczowy przepis - jeżeli chcesz grać w ekstraklasie, musisz przedstawić swoje zabezpieczenia finansowe. Tak jest na całym świecie. Jedynie kraje wschodnie tak nie mają. U nas liga jest totalnie przeszacowana. Więcej płacimy, niż mamy. I to w końcu musi się zmienić. Wtedy się zrobi normalnie.

Po blamażu Legii Warszawa w eliminacjach do Ligi Mistrzów i Ligi Europy wielu ekspertów zastanawia się, czy trener Jacek Magiera jest jeszcze w stanie podźwignąć ten zespół. Jak Pan uważa?

Moim zdaniem trener Magiera nie powinien być zwolniony. Nie zapominajmy tak łatwo, co było rok temu - przejął tę drużynę w ciężkim momencie po trenerze Hasim, kiedy - tak wynikało z samych wypowiedzi zawodników - Legia była strasznie rozbita. Ale wziął ją i zrobili razem fajny wynik w Lidze Mistrzów. Historyczny remis z Realem Madryt, zwycięstwo ze Sportingiem Lizbona i to wszystko w fajnym stylu. Dajmy trenerowi szansę.

W ostatnim czasie wyciekły zaskakujące, czy wręcz szokujące informacje z Łazienkowskiej. Najpierw okazało się, że w klubie jest wielka dziura budżetowa, teraz kolejni pracownicy opuszczają Legię...

To wygląda, jakby góra pogubiła się w tym wszystkim. Ale też ciężko mi się wypowiadać, bo nie jestem w środku. Ja lubiłem Bogusława Leśnodorskiego, on był taki trochę ryzykant. Kupił dobrych zawodników z myślą o fazie grupowej Champions League. Za pierwszym razem im się nie udało przez ten błąd formalny w meczu z Celtikiem Glasgow. Nie zrazili się, zaryzykowali drugi raz i im wyszło.

A jak Pan ocenia ostatnie zakupy Legii?

Powiem tak - nie przystoi, żeby tacy zawodnicy się tu pojawiali. Przychodzi człowiek, który ma dziesięć kilo nadwagi. No to naprawdę... Ja jestem trenerem i wiem, jak szkoleniowiec to odbiera. To jest jasny sygnał dla trenera, że taki piłkarz jest po prostu nieprofesjonalny, że nie podchodzi do swojego zawodu profesjonalnie. Ja rozumiem, że to jest dobry piłkarz, że słynie z szybkości, że musi dojść do siebie. Ale jeżeli walczysz o Ligę Mistrzów, to musisz kupić jakościowych zawodników już teraz. Nie takich, którzy będą gotowi za miesiąc. Bo za miesiąc, to już będzie za późno. No i jest za późno.

Ruch był obustronny - z klubu odeszło też kilku ważnych graczy.

Zaznaczam, że wypowiadam się tylko jako kibic i były zawodnik Legii. Ale no... Chcą awansować do Ligi Mistrzów, a sprzedali czterech kluczowych zawodników - Nikolicia, Prijovicia, Odjidję-Ofoe i Rzeźniczaka. W ogóle to trochę dziwne, że najbardziej zasłużony zawodnik w ostatnich latach odchodzi z klubu. Takiego piłkarza to z reguły trzyma się do ostatnich dni jego kariery. A jeśli odchodzi, to może chociaż jakiś pożegnalny mecz? Przecież to jest najbardziej utytułowany zawodnik... Z drugiej strony, może w klubie wiedzą, że Kuba za jakiś czas tu wróci.

Zaskoczyła Pana decyzja Michała Probierza o przenosinach do Cracovii? Na razie „Pasy” pod jego wodzą radzą sobie kiepsko

Michał Probierz to ambitny trener. Przyszedł do nowego środowiska, a więc potrzebuje czasu. To nie jest tak, że przyszedł Probierz i nagle wszyscy będą grać pięć razy lepiej. To wymaga czasu. My się przyzwyczailiśmy w Polsce, że jak nie idzie, to po trzech-czterech meczach zwalniamy trenera. A w Danii byłem świadkiem sytuacji, że drużyna spadała z ligi, po czym wracała do niej z tym samym trenerem. Nie zawsze wina leży po stronie szkoleniowca, ale u nas panuje przekonanie, że jak nie idzie, to winny jest właśnie trener. I wie pan co? My takim podejściem psujemy sobie piłkarzy. Uczymy zawodników tego, że jak nie idzie, to oni nie sprężą się sami, nie wykrzesają z siebie więcej, tylko czekają, aż władze zwolnią trenera. Przyjdzie nowy, wygra parę meczów, później parę przegra i też zostanie zwolniony. I znowu i znowu. Nie uczymy zawodników postawy, żeby sami sobie mówili: „A może ja muszę od siebie więcej dać?”. Zamiast tego jest narzekanie, że trener kogoś nie lubi, albo taktyka nie odpowiada. Nie! W takiej sytuacji to oni muszą sobie myśleć: „Kurde, muszę dać jeszcze więcej”.

Tymczasem Michał Kucharczyk w mixed zone narzeka, że piłkarze są przemęczeni, bo nie mają wolnych weekendów...

Nie wiem, dlaczego Michał to powiedział... Może był w emocjach po meczu, może miał co innego na myśli, a akurat tak to ubrał w słowa. Ciężko powiedzieć, no nie jestem w stanie zrozumieć tej wypowiedzi.

Wiem, że śledzi Pan uważnie to, co dzieje się w polityce, na świecie. Ostatnio nie ma właściwie tygodnia bez ataku terrorystycznego. Problem w tym, że brakuje reakcji. Po zamachu w Barcelonie piłkarze wyszli na boisko z nazwą miasta na koszulkach, zamiast nazwisk. I tyle.

To wszystko zmierza w bardzo złą stronę. W pewnym momencie Europa Zachodnia, mówiąc wprost, przegięła na maksa. Tam zaczęły dziać się rzeczy, które w normalnym kraju, dla normalnych ludzi są nie do pomyślenia. Choćby rodzina. Szkielet rodziny to jest mama i tata, nie ma innej możliwości. A tam jest zupełnie na odwrót, wszystko co nienormalne, stawia się na piedestale.

Coraz większym problemem są też uchodźcy, którzy - okazuje się - wcale nie zamierzają się asymilować z lokalną społecznością.

Ja uważam tak - jeśli przyjeżdżasz do jakiegoś kraju, to tak, jakbyś przychodził do kogoś do domu - po prostu dostosowujesz się do przepisów, warunków, przyzwyczajeń, które są. Ty nie możesz narzucać swoich, bo nie jesteś u siebie. Ja zawsze podaję przykład Danii, ale to dlatego, że mieszkałem tam wiele lat i przesiąkłem tamtą kulturą. I tam zawsze, gdy marudziłem, to była krótka piłka - jak ci się nie podoba, Arek, to zawsze możesz wrócić do Polski. I taka jest po prostu prawda. Jeśli nie podoba ci się kultura, mentalność, religia, przepisy kraju, do którego przyjeżdżasz, to wracaj.

Polski rząd stoi na stanowisku, że nie będzie przyjmował uchodźców, za co jest krytykowany przez inne kraje UE. A jak Pan odbiera politykę rządu Beaty Szydło?

Mi się to wszystko podoba z jednego powodu. Ja sam mieszkałem na Zachodzie i wiem jak oni do tych spraw podchodzą. Jeżeli będziesz cały czas się zgadzał na wszystko, to ciebie nie będą szanowali. Na Zachodzie lubią stanowczych i pewnych siebie ludzi. W takich ludzi uwierzą. A jeżeli się na wszystko zgadzasz, wszystkim się kłaniasz i dziękujesz, to mają ciebie za nic. I to mi się w polskim rządzie podoba, że po prostu nie pękają i jeżeli coś im nie pasuje, to mówią to głośno. A strofowania Polski przez innych prezydentów - ostatnio przez prezydenta Francji - są nie na miejscu. Jesteśmy wielkim, ponad 40-milionowym krajem w samym środku Europy i jesteśmy w Unii takim samym partnerem dla wszystkich, jak inne kraje.

Z drugiej strony poseł PO, Borys Budka, nawoływał w niemieckiej prasie do tego, by Unia postawiła Polsce ultimatum...

Dla mnie to jest nie do pomyślenia. To powinno być potężnie napiętnowane. Mam nadzieję, że przy następnych wyborach ludzie, którzy są inteligentni, będą o takich rzeczach pamiętali. Jak można donosić na własny kraj? Gdyby to się stało w Danii, to ludzie po prostu do takiego człowieka by się nie odzywali. Takiej partii by już nie było.

To na koniec przyjemniejszy temat - jak się ma Pana szkółka piłkarska w Lublinie?

Bardzo fajnie, mamy szkółkę już dwa lata, trenujemy nawet na Arenie Lublin. Teraz organizujemy fajne zawody - Turniej o Puchar Małego Polaka. Pozyskaliśmy pieniądze z ministerstwa sportu, firma URSUS też się do tego dołączyła i mamy jakiś tam budżet, który musimy wydać na dzieci. Dzieci za turniej nie zapłacą ani grosza. Dostają od nas za darmo cały sprzęt, strój w barwach Polski, oczywiście wyżywienie. W projekcie pisaliśmy też, żeby na takim turnieju było wojsko polskie, żeby dzieci sobie zobaczyły żołnierzy. Chcemy w nich zaszczepić takie narodowe postawy. Bo ja byłem w Danii przez jedenaście lat i proszę mi uwierzyć, że wszystko co duńskie, to było najlepsze. Wszystko, nawet jak jadłem ziemniaki, to mi podkreślano, że to są duńskie ziemniaki i one są najlepsze. A jak wróciłem do Polski, to słyszę na okrągło, że my narzekamy na nasz kraj. To jest niedopuszczalne.