menu

Olimpia na remis z Wisłą Płock. "Nafciarze" nie wykorzystali jedenastki

23 kwietnia 2014, 19:02 | Maciej Akimow

Olimpia Grudziądz na własnym stadionie bezbramkowo zremisowała z Wisłą Płock. Goście mieli szansę na zwycięstwo, ale w pierwszej połowie Bartłomiej Sielewski nie wykorzystał rzutu karnego. Mecz rozgrywany był w trudnych warunkach atmosferycznych. Przed spotkaniem nad Grudziądzem przeszła gwałtowna burza.

Olimpia Grudziądz zremisowała z Wisłą Płock
Olimpia Grudziądz zremisowała z Wisłą Płock
fot. Dawid Gus

W pierwszej połowie to Wisła była zespołem zdecydowanie lepszym. Już w 9. minucie przed szansą na zdobycie bramki stanął Piotr Wlazło. Marcin Krzywicki wystawił mu piłkę na wysokości pola karnego, ale przy strzale defensywnego pomocnika Wisły, fantastyczną interwencją popisał się Bartosz Fabiniak.

W 34. minucie po strzale głową Krzywickiego piłka nieuchronnie zmierzała do siatki Olimpii, ale przed utratą gola uchronił gospodarzy Adrian Bielawski, który wybił futbolówkę z linii. Chwilę później na czystą pozycję wychodził Łukasz Kacprzycki, wygrał wyraźnie pojedynek biegowy z przeciwnikiem, który sprowadził go do parteru. Sędzia nie miał innego wyjścia jak wskazać na wapno. Do piłki podszedł Bartłomiej Sielewski i uderzył przy lewym słupku, ale świetnie wyczuł go golkiper gospodarzy.

W ostatniej minucie pierwszej połowy Olimpia miała jeszcze szansę na przeprowadzenie kontry, ale Maciej Kowalczyk w dobrej sytuacji połasił się na strzał, zamiast odgrywać piłkę do lepiej ustawionego kolegi z drużyny.

W drugiej połowie nastąpiło odwrócenie ról. Teraz to Olimpia atakowała, a Wisła poza strzałem z dystansu Kacprzyckiego nie potrafiła odpowiedzieć niczym groźnym. W 64. minucie piłkę na linii pola karnego otrzymał Łukasz Suchocki, który chwilę wcześniej wszedł na boisko. Zawodnik chciał wpakować futbolówkę przy prawym słupku, ale dobrą interwencją popisał się Daniel Szczepankiewicz.

Chwilę później byliśmy świadkami najlepszej sytuacji dla zespołu gospodarzy. Strzał głową został najpierw obroniony przez Szczepankiewicza, ale na jego nieszczęście piłka spadła na 3. metr prosto pod nogi Kowalczyka. Ten jednak uderzył niesfornie i trafił prosto w bramkarza.

Więcej klarownych sytuacji nie mieliśmy w tym spotkaniu. Tempo i poziom spotkania jak na panujące warunki był naprawdę bardzo dobry. Piłkarze nie odstawiali nogi, a sam mecz nie był jednostronny. Obie drużyny dochodziły do swoich sytuacji, ale akurat ten mecz należał do bramkarzy, którzy bronili wyśmienicie.

W 37. minucie Bartosz Fabiniak obronił rzut karny wykonywany przez Bartłomieja Sielewskiego.


Polecamy