menu

Niespodzianka w Stróżach. Zawisza Bydgoszcz przegrał z Kolejarzem

21 października 2012, 15:56 | Marcin Rogowski

Po czterech porażkach z rzędu Kolejarz Stróże wreszcie zgarnął 3 punkty. I to w meczu z nie byle kim! Zespół z Małopolski pokonał na własnym boisku jednego z faworytów do awansu - Zawiszę Bydgoszcz, który stracił drugie miejsce w ligowej tabeli.

Kolejarz Stróże - Zawisza Bydgoszcz
fot. Marcin Rogowski/Ekstraklasa.net
Kolejarz Stróże - Zawisza Bydgoszcz
fot. Marcin Rogowski/Ekstraklasa.net
Kibice Zawiszy Bydgoszcz w Stróżach
fot. Marcin Rogowski/Ekstraklasa.net
1 / 3

Spotkanie rozpoczęło się od wzajemnego badania się obu drużyn, przez co w pierwszych minutach meczu kibice zabrani na stadionie nie doczekali się żadnej groźnej, podbramkowej sytuacji. Dopiero w 16. minucie z murawy powiało emocjami. Wszystko za sprawą Pawła Abbotta i jego strzału głową, który z linii bramkowej wybił obrońca gospodarzy. Kolejarz bardzo szybko chciał się odgryźć gościom, ale jego zawodnicy mieli problem z dostaniem się po pole karne rywala. A jeśli już dochodzili do szesnastki to ich strzały szerokim łukiem omijały bramkę Kaczmarka.

Zawisza bardzo szybko ogarnął się po okresie, kiedy to Kolejarz przycisnął. Poskutkowało to tym, że w 29. minucie goście wyszli na prowadzenie. Wszystko za sprawą Vahana Gevorgyana, który ładnym strzałem z dystansu nie dał szans Forencowi. Podopieczni trenera Cecherza niemal natychmiast rzucili się do odrabiania strat, jednak ani Gajtkowski, ani Wolański w znakomitych sytuacjach nie potrafili pokonać bramkarza. Widząc nieporadność Stróżan, niebiesko-czarni, w 44. minucie, przyszli im z „pomocą”, a konkretnie Kopacz, który w dość prostej sytuacji zagrał ręką we własnym polu karnym. Jedenastkę na bramkę zamienił Niane.

Na drugą połowę bardziej skoncentrowani wyszli zawodnicy ze Stróż, którzy już w 47. minucie prowadzili 2:1. Tym razem na listę strzelców wpisał się Krzysztof Gajtkowski, który wykorzystał błąd obrońcy i w sytuacji sam na sam nie dał szans Kaczmarkowi. Gospodarze załapali wiatr w żagle i już po chwili mogli podwyższyć prowadzenie, ale podanie Gajtkowskiego do wychodzącego na czystą pozycję Wolańskiego przeciął Kaczmarek.

Zawisza obudził się dopiero w 58. minucie, kiedy to Abbott uderzył z dystansu, ale dobrą interwencją popisał się Forenc. Po chwili znów w roli głównej wystąpił były zawodnik Ruchu Chorzów. Tym razem zagrał płasko wzdłuż bramki, lecz żaden z jego kolegów z zespołu nie wpakował piłki do pustej bramki. Po tej akcji gra stała się dosyć brutalna. Szczególną agresywnością „popisali się” gospodarze, którzy raz za razem faulowali rywali. Ku zdziwieniu fanów z Bydgoszczy sędzia rzadko w tych sytuacjach używał gwizdka. Takie zachowanie sędziego osiągnęło apogeum w 83. minucie. Wtedy to sędzia z Katowic nie zauważył ewidentnego zagrania ręką w polu karnym Kolejarza i nie podyktował jedenastki dla Zawiszy.

Ostatnią godną odnotowania rzeczą, jest sytuacja z 92. minuty. Wtedy to sam na sam z Kaczmarkiem wyszedł Wolański, ale, niestety dla niego, strzał pomocnika gospodarzy trafił prosto w bramkarza.

Dzięki temu zwycięstwu Kolejarz przełamał passę czterech przegranych spotkań i oddalił się od strefy spadkowej. Natomiast Zawisza nie potrafi wygrać już trzeci raz rzędu, przez co jej kosztem na drugie miejsce awansowała Cracovia.


Polecamy