menu

Paweł Sobolewski obecnie z żoną prowadzi aptekę. Mówi nam o walce z koronawirusem, obecnym życiu, wspomina mecze w Koronie Kielce [ZDJĘCIA]

28 marca 2020, 18:18 | Jaromir Kruk

Niedawno Paweł Sobolewski ogłosił swój powrót na boisko. Miał pomóc Mazurowi Ełk w czwartej lidze, ale ze względu na epidemię koronwirusa runda wiosenna na Warmii i Mazurach nie wystartowała. Obecnie piłkarz, którego można śmiało nazywać legendą Korony Kielce skupia się na pracy w aptece. Zachęcamy do obejrzenia galerii zdjęć z występów "Sobola" w Koronie i prywatnych fotek.

Niedawno Paweł Sobolewski ogłosił swój powrót na boisko. Miał pomóc Mazurowi Ełk w czwartej lidze, ale ze względu na epidemię koronwirusa runda wiosenna na Warmii i Mazurach nie wystartowała. Obecnie piłkarz, którego można śmiało nazywać legendą Korony Kielce skupia się na pracy w aptece.
fot. Fot. Polska Press/Archiwum prywatne

fot.

fot.

fot.

fot.

fot.

fot.

fot.

fot.

fot.

fot.

fot.

fot.

fot.

fot.

fot.

fot.

fot.

fot.

fot.

fot.

fot.

fot.

fot.

fot.

fot.

fot.

fot.
1 / 28

Wróciłeś do Mazura Ełk, ale nie rozegrałeś żadnego oficjalnego spotkania…

Wszystko przez koronawirusa, który pokrzyżował szyki nie tylko sportowcom. Czekam cierpliwie, ale biorę pod uwagę scenariusz, że wrócę na boisko dopiero latem. Ten sezon może po prostu nie zostać dokończony, jako końcowa będzie w przypadku naszej czwartej ligi uznana tabela po pierwszej rundzie. Patrzę jak idzie walka z epidemią, a coś sam wiem, bo prowadzę wraz z żoną aptekę. Sprzedajemy tylko przez okienko, oczywiście z zachowaniem zasad bezpieczeństwa. Ludzie kupują leki na zapas, niektórych ogarnęła panika, ale tak naprawdę nikt nie wie co nas czeka.

Wygramy z koronawirusem?

Myślę, że wygramy. Miejmy nadzieję, że dość szybko i kibice, zawodnicy będą się mogli znowu cieszyć futbolem. Sam bardzo chcę wyjść na boisko, a w telewizji oglądać mecze ekstraklasy i trochę sobie nawet ponarzekać.

Masz jakiś pomysł na ekstraklasie, gdyby nie udało się dograć pozostałych kolejek?

Nie chciałbym być w gronie osób, które podejmą ostateczne werdykty. Zawsze ktoś będzie niezadowolony. Są dwie strony medalu – skoro ktoś awansuje to dlaczego ktoś miałby nie spadać? Sportowe władze muszą jednak spojrzeć szerzej, nawet w perspektywie kilku najbliższych lat. Słyszałem o projekcie z 19 zespołami w przyszłym sezonie w ekstraklasie. Dziwny, no ale nie ma optymalnego wyjścia. Siła wyższa spowodowała zawieszenie rozgrywek, środowisko sportowe nie ponosi żadnej winy. Z tego co obserwuje Korona utrzyma się w ekstraklasie. Nie zasłużyła na degradację, a po powrocie Macieja Bartoszka pod jego wodzą rozegrała dopiero jeden mecz i go wygrała.

Jak wygląda twoje życie w tym trudnym czasie?

Siedzę od rana w aptece, mamy z żoną mnóstwo pracy. Po przyjściu do domu nie mam zwykle siły. Nawet meczów z dawnych lat nie ma okazji kiedy oglądać.

A gdybyś miał taką możliwość?

To kilka meczyków by się wybrało. Uwielbiam wracać do wiktorii Korony z Wisłą na Reymonta i tej akcji po której strzeliłem gola. Dobra, jak pojawi się okazja to siądę i obejrzę powtórkę kilkadziesiąt razy. Ale pięknie to rozegraliśmy, a finalne zagranie Jacka Kiełba cudo. Ryba chyba miło wspomina granie ze mną. W pierwszej lidze w doliczonym czasie potyczki z Górnikiem Łęczna urwałem się na skrzydle i obsłużyłem go precyzyjnym dośrodkowaniem. Jacuś uderzył ślicznie z woleja i po chwili szaleliśmy z radości całą drużyną.

Kiełb jeszcze zabłyszczy w Koronie?

Dla niego to jest trudny czas, bo nie może normalnie trenować, a potrzebuje złapać rytm meczowy. Trafił w zasadzie do nowej drużyny, ale do tego samego klubu. Co ja mogę powiedzieć? Wierzę w niego, bo to dobry chłopak, koroniarz, któremu w domu jest najlepiej.

W Koronie Kielce zabrakło ci przysłowiowej kropki nad i?

Zawsze można było więcej. Za Bandy Świrów Leszka Ojrzyńskiego byliśmy krok od europejskich pucharów. Przegraliśmy jednak kluczowy bój z Widzewem 0:2. Widzewiakom świetnie się ułożyło to spotkanie, szybko wyszli na prowadzenie, przed przerwą zdobyli drugiego gola. Ja nie mogłem wtedy wystąpić z powodu kontuzji i też się męczyłem oglądając. Koledzy się starali, ale czasami tak jest, że nie wychodzi. Czułem niedosyt, boi niedługo przed tym wbiłem bramkę ŁKS w Łodzi i wygraliśmy 2:0. Kibice ŁKS nie chcieli wypuścić piłkarzy z szatni, nie godzili się ze spadkiem i my też musieliśmy czekać na przywrócenie porządku z dwie, trzy godziny.

Leszek Ojrzyński parę lat później awansował do europejskich pucharów z Arką, z Bandą Świrów mu się nie udało. Co czułeś oglądając mecze gdynian w eliminacjach Ligi Europy?

Z jednej strony żal i zazdrościłem trenerowi, którego bardzo szanuje. Z drugiej cieszyłem się, że osiągnął sukcesy w Arce i spełnił swoje marzenia. A Banda Świrów? Cóż, to była jego autorska drużyna, którą poukładał od podstaw. Przed sezonem widziano w nas kandydata numer jeden do spadku, a trener Leszek Ojrzyński zmontował ekipę pozbawioną kompleksów, z jakością piłkarską.

Z kim w Koronie najlepiej rozumiałeś się na boisku?

W ciemno to się grało z Pawłem Golańskim, tworzyliśmy zgrany duet. Gdy on zapędzał się do przodu ja go asekurowałem w tyłach i vice versa. Doskonale wiedział gdzie chce dostać podanie, miał wyczucie. Bardzo lubiłem grać z Edim Andradiną, miał też chłopak jakość i z wieloma innymi piłkarzami, tak jak wspomnianym Jackiem Kiełbem. Ryba mi dawał ekstra podania, na mnie też chyba nie mógł narzekać. Teraz mu kibicuje z całego serca, a jak potrzebuje jakiejś porady może zadzwonić, he he. No, ale ma też w Koronie Kamila Kuzerę, kolejną ikonę. Kuziego też szanuje, ale jakbym miał wymieniać kogo jeszcze z pięknych kieleckich czasów darzę sympatią to byśmy gadali, gadali i gadali. W każdym bądź razie serdecznie pozdrawiam fanów Korony, klubu któremu tyle zawdzięczam i na zawsze pozostanie w moim sercu.

To prawda, że kiedyś byłeś bliski powołania do reprezentacji Polski?

Miałem fajne wejście w Koronie, zaliczałem asysty jedna za drugą i media spekulowały o tym, że sięgnie po mnie Leo Beenhakker. Do mnie też docierały sygnały o zainteresowaniu holenderskiego selekcjonera, ale wszystko pokrzyżowała kontuzja. Wcześniej miałem kapitalną rundę w Jagiellonii, chyba zebrałem 15 asyst, za trenera Ryszarda Tarasiewicza i też gdzieś nazwisko Sobolewski trafiło do notesów. Pech, bo też przyplątał się jakiś uraz. Nie ma się wpływu na pewne kwestie, a ja naprawdę nie narzekam.

Widzisz siebie jako trenera?

Mam zrobiony kurs UEFA A, ale chyba za rodzinny jestem na trenerkę. Nie wyobrażam sobie dalekich wyjazdów, życiu w ciągłym stresie, trudnych wyborów. Poukładałem sobie swoje życie tak jak planowałem, najlepiej czuje się w Ełku. Tu też mógłbym pracować jako szkoleniowiec, ale ciśnienia nie mam.

[promo]2383[/promo]
[promo]2385[/promo]
[promo]2387[/promo]
[promo]2389[/promo]