menu

Maciej Sadlok: Za nami imponujący start. Nie jest nam łatwo strzelić gola

22 lipca 2017, 08:36 | Kaja Krasnodębska

- Imponujący start w naszym wykonaniu. Szczególnie porównując do tego jak wyglądało to przed rokiem. Niebo a ziemia. Jesteśmy troszkę inną, dojrzalszą drużyną. Bardziej poukładaną. Nie jest nam już tak łatwo strzelić bramkę – przyznał zawodnik Białej Gwiazdy po piątkowym spotkaniu z Bruk-Bet Termalicą Nieciecza.


fot. Andrzej Banas / Polska Press

W piątkowy wieczór Wisła po bramce Petara Brleka w samej końcówce spotkania pokonała ostatecznie Bruk-Bet Niecieczę 1-0. Tym samym krakowianie mają już na swym koncie sześć punktów i przed sobotnimi spotkaniami zasiadają w fotelu lidera. – Nie mam nic przeciwko, aby było tak cały czas – mówił obrońca Białej Gwiazdy, Maciej Sadlok. – Schodzę z boiska zadowolony z mojego zespołu. Nie straciliśmy bramki, wygraliśmy. Takie zwycięstwo jak dzisiaj smakuje wybornie. Euforia w szatni była ogromna. Jeżeli taki scenariusz miałby powtarzać się w kolejnych kolejkach, to jestem jak najbardziej na tak.

Gospodarze sprawiali lepsze wrażenie przez prawie całe spotkanie. Przed przerwą na murawie stadionu przy ulicy Reymonta nie działo się jednak wiele. - Piłka trochę mozolnie chodziła w pierwszej połowie. Nie zawsze dochodziła do adresata, klepaliśmy ją tak między sobą i niewiele z tego wynikało. W odpowiedzi Termalica mocno zagęściła środek, szybko się przesuwali. Wiadomo, że czym głębiej w las tym każdemu coraz bardziej brakuje sił, te odległości między zawodnikami są coraz większe. Powstają dziury. Byliśmy cierpliwi, przeczekaliśmy niecieczan i zdobyliśmy zwycięskiego gola. Chwała dla całej drużyny.

Szczególnie w drugiej połowie to Wisła prowadziła grę, wykreowała sobie mnóstwo sytuacji, lecz piłka uparcie nie chciała wpaść do bramki. – Byłem pewien, że dzisiaj wygramy i to się sprawdziło. Taki też był nasz cel na to spotkanie. Przez cały ubiegły tydzień przygotowywaliśmy się, aby osiągnąć swój cel. Wiedzieliśmy, że Nieciecza wyjdzie defensywnie ustawiona, będzie broniła własnej bramki. Nie zaskoczyli nas więc swoją postawą. W przerwie dodatkowo jeszcze motywowaliśmy się, powtarzając że tylko cierpliwość może nas do czegokolwiek doprowadzić – stwierdził 28-latek.

Zwycięski gol padł w 89. minucie. To właśnie Maciej Sadlok centrą w pole karne zaliczył asystę przy golu Petara Brleka. – Ta cała akcja była bardzo dynamiczna. Mocno poszliśmy w niej do przodu. Wszystko działo się w zawrotnym tempie. Mój długi sprint chciałem wykończyć wrzutem piłki na długi słupek. Widziałem, że ktoś tam stał, nie wiedziałem kto. O tym, że był to właśnie Petar dowiedziałem się już podczas cieszynki.

- Ta akcja była ciosem dla Bruk-Betu. Zresztą byłaby nim dla każdej drużyny. Mieli swoją strzelecką sytuację, łatwa strata, momentalnie poszła kontra i po kilkunastu sekundach już stracili bramkę. Gola, który kosztował ich w tym meczu punkt. To jest jednak już ich problem – stwierdził Sadlok. - Będą pewnie analizować tą sytuację i za tydzień już nie pozwolą sobie na podobne błędy.

Tym samym Wisła zwyciężyła drugie spotkanie w tym sezonie. Na swoim koncie krakowianie mają już sześć punktów. - Imponujący start w naszym wykonaniu. Szczególnie porównując do tego jak wyglądało to przed rokiem. Niebo a ziemia. Jesteśmy troszkę inną, dojrzalszą drużyną. Bardziej poukładaną. Nie jest nam już tak łatwo strzelić bramkę – przyznał zawodnik Białej Gwiazdy.

- Tak naprawdę do końca nie wiedziałem czy w ogóle wystąpię w tym meczu. Dwa dni temu doznałem na treningu lekkiego urazu, a nawet nie lekkiego – powiedział piłkarz. - Lekarzom udało się jednak doprowadzić mnie do stanu używalności. Jakoś doszedłem do siebie w ostatniej chwili. To sprawiło, że ż na początku spotkania starałem się na siebie uważać i może dlatego momentami moja gra nie wyglądała tak jak powinna. Zresztą to jest druga kolejka, a ja zawsze po przerwie potrzebuję tych parę kolejek, żeby dojść do optymalnej formy. Z upływem kolejnych minut czuję się na boisku coraz lepiej. Tak było i dzisiaj. W drugiej połowie – mam wrażenie – wyglądałem już lepiej.

Teraz podopiecznych Kiko Ramireza czeka tydzień przerwy. W przyszłą sobotę zmierzą się na wyjeździe z Górnikiem Zabrze. - Trenerzy od jutra będą się głowili jak ustawić nas na to spotkanie. Z pewnością zrobią to tak, żeby było dobrze. Czy koniec końców uda nam się wykonać postawiony przez nich plan? W polskiej lidze naprawdę wszystko może się zdarzyć. Nie wiadomo czego się spodziewać po kolejnych drużynach. W najbliższych dniach będziemy się przygotowywać już tylko pod kątem najbliższego przeciwnika. Tak jak zresztą zawsze. To może nie jest widoczne dla zwykłego kibica, ale w każdym meczu dostosowujemy taktykę do rywali i ustawiamy się na co inaczej – zakończył Sadlok.

Letnie transfery w Ekstraklasie - kto przyszedł, kto odszedł?


Polecamy