menu

Upadek Jankesów - dlaczego USA zabraknie w Rosji? [ANALIZA]

12 października 2017, 15:41 | Piotr Bernaciak

323 miliony mieszkańców. Powierzchnia wynosząca. 9 834 000 km². Uczestnictwo na mistrzostwach świata nieprzerwanie od 1970 roku, wcześniej także w latach 1930, 1934 i 1950. Sukcesy? Niewielkie, 3. miejsce osiągnięte w pierwszym mundialu rozgrywanym w Urugwaju, potem zazwyczaj kończyli swoją przygodę na fazie grupowej. Regularnie jednak kwalifikowali się na turniej. Z jakiego powodu po niemal 50 latach po raz pierwszy nie zobaczymy ich na mundialu?


fot. AFP/EAST NEWS

Rok 2014, czerwiec. Reprezentacja Stanów Zjednoczonych kierowana przez Jurgena Klinsmanna leci do Brazylii, gdzie rozpocznie swoje zmagania w dość trudnej grupie. Los skojarzył ich z późniejszymi mistrzami świata - Niemcami, typowaną do awansu do 1/8 finału Portugalią oraz Ghaną, która wcale nie była skazana w tej grupie na pożarcie. Ciężko było wytypować ostateczną tabelę tej grupy - eksperci nie wyobrażali sobie odpadnięcia Niemców już w fazie grupowej, o drugie miejsce Portugalia miała walczyć z Ghaną, a dopiero w dalszej kolejności z piłkarzami z Ameryki Północnej.

Piłkarze prowadzeni przez niemieckiego szkoleniowca na początek fazy grupowej sprawili małą niespodziankę, pokonując Ghanę 2:1. Następnie ponownie pokazali się z dobrej strony, remisując z Portugalią 2:2, tracąc zwycięstwo w ostatniej akcji meczu. Na zakończenie rozgrywek grupowych ulegli nieznacznie Niemcom po bramce Thomasa Mullera, jednak cztery punkty wystarczyły do zajęcia drugiego miejsca w grupie i awansu do 1/8 finału. Tam Stany Zjednoczone przegrały z Belgią po dogrywce (0:2).

Amerykańscy kibice zobaczyli w swoim zespole sporo pozytywów. Apetyt na kolejne mistrzostwa świata, które miały się odbyć w Rosji rósł. Kolejnym wielkim turniejem dla Stanów Zjednoczonych miał być Gold Cup w 2015 roku, czyli mistrzostwa Ameryki Północnej i Środkowej.

Turniej ten okazał się być wielkim rozczarowaniem. Amerykanie do półfinału dotarli bez większych problemów, lecz gdy na ich drodze stanął nareszcie godny przeciwnik, ich marsz do finału został zatrzymany. Jamajka nie jest hegemonem w federacji CONCACAF - jest przyzwoitą drużyną zawierającą kilku piłkarzy z ligi MLS, jednak z pewnością o mniejszym potencjale niż zespół prowadzony wówczas przez Jurgena Klinsmanna. Amerykanie przegrali 1:2 i zamiast grać o pierwsze miejsce zmuszeni byli zmierzyć się z Panamą o miejsce na najniższym stopniu podium. Ostatecznie przegrali po karnych, co było pierwszym poważnym ostrzeżeniem - to był pierwszy od 2003 roku turniej Gold Cup, w którym Jankesów zabrakło w finale.

Kolejnym ważnym meczem było starcie z Meksykiem, którego stawką był awans na Puchar Konfederacji rozgrywany w Rosji. Na własnym terenie Stany Zjednoczone przegrały 2:3 pokazując, że miano najlepszej drużyny kontynentu zaczyna się od nich oddalać. W 2016 odbyło się Copa America Centenario. Rozgrywki te pozwalały reprezentacjom z obu Ameryk zmierzyć się ze sobą w rozgrywkach kontynentalnych. Amerykanie ponownie zakończyli swój udział na półfinale, gdzie zatrzymała ich Argentyna. Leo Messi i spółka wygrali 4:0, a w meczu o trzecie miejsce Stany przegrały z Kolumbią 0:1, z Kolumbią, którą w fazie grupowej wyprzedzili lepszym stosunkiem bramek.

Turnieje rozgrywane między mundialami miały być dla Christiana Pulisicia i spółki tylko sprawdzianami przed turniejem eliminacyjnym do mistrzostw świata rozgrywanych w Rosji w 2018 roku. Eliminacje rozpoczęły się od porażek z Meksykiem i Kostaryką. Szczególnie ta druga, aż czterobramkowa, była niezwykle bolesna - kilka dni po przegranej trener Jurgen Klinsmann podał się do dymisji, a w jego miejsce zatrudniony został Bruce Arena. Szkoleniowiec ten prowadził już reprezentację podczas mistrzostw świata w 2002 oraz 2006 roku, miał również za sobą pracę w najlepszych klubach Major League Soccer, oczekiwano więc, że bez większego problemu zażegna kryzys i wyprowadzi drużynę narodową na prostą. I na to właśnie wyglądało. Nowy trener wznowił eliminacje gromiąc Honduras 6:0, remisując z Panamą i wygrywając z Trynidadem i Tobago. Z Meksyku udało się przywieźć remis, który był uważany za dobry rezultat.

W międzyczasie odbył się kolejny Gold Cup, który tym razem reprezentacja Stanów Zjednoczonych wygrała, pokonując w finale Jamajkę 2:1. Wszystko wskazywało na to, że drużyna wraca na właściwe tory. Tak się jednak nie stało - Amerykanie ponownie przegrali z Kostaryką i jedynie zremisowali z Hondurasem, co zepchnęło ich na niskie czwarte miejsce w tabeli. Mówiąc "niskie" należy przede wszystkim mieć na uwadze ambicje tego zespołu, który mierzy w dominację na kontynencie.

Gwóźdź do trumny przybiła porażka z Trynidadem i Tobago na zakończenie eliminacji. Kuriozalne bramki strzelane przez gospodarzy tamtego spotkania zepchnęły Stany Zjednoczone na piąte miejsce w tabeli, które nie daje im nawet barażu na mistrzostwa. Porażka ta kończy ich serię siedmiu mundiali z rzędu.

Gdzie szukać wytłumaczenia takiego wyniku piłkarzy Bruce'a Areny? Przede wszystkim, cechowali się nierówną formą na przestrzeni całego okresu między mistrzostwami w Brazylii a końcem eliminacji do turnieju w Rosji. Potrafili efektownie pokonać Honduras w eliminacjach, grając jak na faworyta grupy przystało, umieli zwyciężyć w Gold Cup, całkiem nieźle im poszło również w turnieju Copa America Centenario. Spotkania te przeplatały się z beznadziejnymi występami z Jamajką w 2015 roku czy ostatecznie z Trynidadem i Tobago na zakończenie eliminacji. Jurgen Klinsmann jako powód słabej gry Stanów Zjednoczonych podawał słaby stan szkolenia młodzieży. Wypowiedzi trenera nie podobały się władzom ligi MLS, on jednak nie ukrywał, że stoi ono na dramatycznym poziomie i nie da Amerykanom powodów do radości w przyszłości. Po części, prawda leży w każdym z tych powodów.

Mistrzostwa globu bez piłkarzy ze Stanów Zjednoczonych będzie dla nas zwyczajnie dziwne, bo mało kto pamięta ostatni taki turniej rozgrywany bez Jankesów. Szczególnie, że zakwalifikować udało się choćby Panamie - krajowi, który ma znacznie mniejszy potencjał piłkarski. Ameryka potrzebuje sporych zmian, by wrócić na mistrzostwa do Kataru. Z pewnością nie zobaczymy tam takich piłkarzy jak 34-letni dziś Clint Dempsey, jego równieśnik Chris Wondolowski, a szczególnie 38-letniego Tima Howarda. Dla nich to zapewne koniec kariery reprezentacyjnej, zanosi się na kolejną zmianę w reprezentacji - będzie to zmiana pokoleniowa.

By została przeprowadzona w miarę bezboleśnie, będzie potrzebna... reforma systemu szkolenia młodych piłkarzy, której domagał się Jurgen Klinsmann. Czas pożegnać się z legendami, a zacząć wprowadzać nowe nazwiska - jeden Christian Pulisić to stanowczo za mało. Do tego jeszcze daleka droga, ale pracy jest sporo. Efektom pracy klubów MLS i całego amerykańskiego środowiska z pewnością będziemy się przyglądać. MLS się rozwija, oby razem z nią szła także reprezentacja. Ta jednak wciąż czeka na godnego następcę Landona Donovana

Obserwuj autora na Twitterze!
Follow @piotr_bernaciak

Oni nie pojadą na Mundial. Sporo głośnych nazwisk


Polecamy