menu

Marek Horbań, prezes Pogoni Lwów: Z zazdrością patrzymy na to, co się dzieje w Polsce

2 stycznia 2017, 20:01 | Filip Kliber

Czterokrotny mistrz Polski, najstarszy polski klub. Pogoń Lwów odradza się niczym feniks z popiołów, choć na każdym kroku rzucane im są kłody pod nogi. Co się działo z klubem przez 70 lat, kiedy nie było ich na piłkarskiej mapie? Jaki jest ich największy problem? Na te pytania odpowiadają rzecznik klubu, Eugeniusz Sało oraz prezes – Marek Horbań.


fot. Maciej Stanik

Miejsce naszego spotkania nie zostało przypadkowo wybrane przez klubowego rzecznika. Premiera Lwowska to polska restauracja, gdzie obsługa ma gotowe menu w języku polskim i w tym języku też obsługuje polskich klientów, a oprócz wspaniałego jedzenia można też kupić pamiątki związane z klubem. We Lwowie nie zapomina się o Polakach.

Pogoń bardziej utożsamia się z Polską, czy Ukrainą?
Stanowczo muszę odpowiedzieć, że z Polską. Jesteśmy kontynuatorem polskiego klubu. Na dzień dzisiejszy gramy w lidze ukraińskiej, jednak oficjalna nazwa klubu jest zapisana łacińskimi znakami. Chcieliśmy, żeby było to świadectwo tego, że jesteśmy związani z Polską.

Pogoń to jedyny klub w lidze ukraińskiej, który nie jest zapisany cyrylicą?
Dokładnie. Na tym szczeblu federacja pozwala, aby nazwa była po polsku. Były różne przygody czy to z federacją, czy innymi klubami, które protestowały przeciwko temu. Z tego powodu mamy w statucie dwie nazwy – jedną polską, drugą ukraińską. Chcemy jednak używać wyłącznie polskiej i bardzo się z tego cieszymy, że na koszulkach napisy są po polsku.

Kluby w jaki sposób protestowały?
Wydaje mi się, że nie był to rozsądny protest. Klub, który nosił nazwę „Skała” postulował, żeby wszystkie nazwy były w języku państwowym. Rzecz w tym, że w języku ukraińskim… nie ma słowa „skała”, które oznaczałoby masyw.

Co się działo z Pogonią przez 70 lat? Nikt nie próbował jej reaktywować przez tak długi okres?
Pogoń Lwów był ciekawym klubem pod każdym względem. Zespół był bardzo patriotyczny – jego zawodnicy brali udział, między innymi, w Bitwie pod Zadwórzem. Z drugiej strony klub był na tyle otwarty, że razem grali Żydzi, Ukraińcy oraz Polacy. Na trybunach siedziała najbogatsza warstwa społeczeństwa, a na boisku grali, np. lekarz, sędzia, czy inżynier. Z drugiej strony, wokół stadionu na tzw. trybunach zielonych zasiadali mniej zamożni. Pogoń wszystkich spajała, co bardzo nie podobało się Związkowi Radzieckiego po wkroczeniu do Lwowa. Spalili prawie wszystkie dokumenty. Tylko niektóre udało się zachować, dzięki odwadze ludzi. Dzięki nim otrzymaliśmy kilka zdjęć i innych historycznych pamiątek, jednak mamy ich bardzo mało.

Właśnie przez panujący ustrój przez tyle lat na Ukrainie reaktywowanie Pogoni było niemożliwe – nie pozwalał na to Związek Radziecki. Z moich informacji wynika także, że nie było żadnych prób reaktywacji klubu. Dopiero my, przy pomocy Stowarzyszenia Stypendystów, stwierdziliśmy, że jest on potrzebny. Mamy przecież polską prasę, czy radio. Nie chcieliśmy zakładać niczego nowego, naszym planem od początku było reaktywowanie Pogoni. Dostaliśmy zielone światło od byłego zawodnika Pogoni – Zbigniewa Kurtycza, czy Stanisława Rusina – syna ostatniego vice-prezesa klubu, więc nic nie stało na przeszkodzie, abyśmy zaczynali.

Wspierali was też w waszej inicjatywie?
Oczywiście. Stanisław Rusin, np. przekazał nam książkę o 35-leciu Pogoni, dzięki której dowiedzieliśmy się wielu faktów z początków klubów. Ale najbardziej zaskoczyły nas przypadkowe osoby, które same się do nas zgłaszały i wręczały nam archiwalne zdjęcia, czy opowiadały historię związane z klubem usłyszane od rodziców, dziadków, czy znajomych

Nadal się zgłaszają?
Zdecydowanie więcej historii przekazują nam teraz dziennikarze-pasjonaci, którzy przekopują stosy archiwów w poszukiwaniu jakiejś ciekawostki. Wydana została nawet książka z tych zebranych informacji, jednak póki co jest w języku ukraińskim i wciąż szukamy pieniędzy na wydanie jej w języku polskim. Ten projekt wspiera konsulat, więc niebawem może ona się ukazać. Jej fragmenty są publikowane z Kurierze Galicyjskim.

Co ze stadionem Pogoni?
Pierwszy stadion, wspomniany wcześniej, to obecnie teren jednostki wojskowej i nie ma mowy, żeby odzyskać te tereny. Jedyne co możemy w tej sytuacji zrobić to znaleźć sponsora, który przeznaczyłby środki na wybudowanie nowego obiektu. Gdzie wybudować? – to kolejny problem, ponieważ nie ma w mieście miejsca, gdzie mógłby on powstać. Przekazanie któregoś z obecnych stadionów również nie wchodzi w grę, głównie z powodów politycznych. Jeżeli któryś z polityków, czy to polskich, czy ukraińskich chciałby nam pomóc, to będziemy się z tego powodu bardzo cieszyć. Pozostaje jeszcze jedno wyjście – budowa nowego obiektu poza miastem.

Remont obecnego stadionu również jest niemożliwy?
Obecnie wynajmujemy obiekt od Politechniki Lwowskiej i w tym się wszystko zawiera – to jest wynajmowany teren, który do nas nie należy. Nie można go wykupić, ponieważ należy do ministerstwa. Ciągle szukamy stałego miejsca, gdzie moglibyśmy grać. Niestety we Lwowie oraz ogólnie całej Ukrainie jest problem z dobrymi boiskami, czy halami. Ciężko jest o znalezienie nowej gwiazdy, ponieważ nie ma gdzie wyłowić młodego talentu. Z taką zazdrością patrzymy na to, co się dzieje w Polsce, gdzie co chwilę powstają orliki, czy nowe stadiony, ale jednocześnie bardzo się z tego cieszymy. Na pewno w przyszłości to zaprocentuje.

Klub znajduje się w potrzasku. Nie ma mowy o pomocy ze strony ukraińskiej, z kolei Polska ma związane ręce. Czujecie się dyskryminowani?
Nie możemy czuć się dyskryminowani, dlatego cały czas pukamy do drzwi i szukamy pomocy. Na początku roku rusza projekt miejski o dofinansowanie na działalność sportową i również zamierzamy się tam zgłosić. Być może w tym roku uda nam się dostać jakieś środki. Jeżeli chodzi o polską stronę to piszemy wszędzie, gdzie tylko można. Ukraina nie ma ustawy o mniejszościach narodowych, dlatego to nie jest jedynie problem Pogoni, ale innych polskich stowarzyszeń. Żadna z nich nie otrzymuje dofinansowania.

Na trybunach przeważają Polacy, czy Ukraińcy?
Na trybunach przeważają rodziny zawodników (śmiech). Przychodzi do nas też grupka studentów, a także przy okazji bardziej prestiżowych spotkań przyjeżdżają politycy z Polski, których zapraszamy na każde spotkanie. Nie mamy zagorzałych kibiców. Wracając do pytania, to jednoznacznie nie można stwierdzić, kogo jest więcej. Zawodnicy są najczęściej z rodzin mieszanych, więc to raczej sytuacja pół na pół. Grają jednak za polski klub i się z tego cieszymy. Szkoły też biorą aktywny udział w kibicowaniu.

Czy nadal spotykacie się z nieprzyjemnymi sytuacjami podczas meczów wyjazdowych?
Teraz o wiele mniej, Ukraina otrzymuje pomoc od Polski. Ukraińcy uważają Polskę za jej adwokata, więc przychylność do Polski i Polaków jest w znacznej mierze większa. Można też to odczuć na stadionach. Zawsze jednak znajdą się grupy, które odstają od reszty i próbują jakiś prowokacji. Cieszymy się, że jest ich coraz mniej. Wzrasta też świadomość wśród Ukraińców na temat samej Pogoni, ponieważ z początku mieliśmy wrażenie, że nikt nie zna jej historii.

A co z sędziami?
Rzeczywiście ten problem występuję. Nasz zespół składa się z młodych zawodników. Piłkarze to widzą, kiedy ktoś „gwiżdże” przeciwko nim. Bardzo mi szkoda tych młodych ludzi, kiedy patrzę na ich smutne twarze po meczu. Oni wiele przeżyli – wojna na wschodzie kraju i protesty, które oglądali musiały wpłynąć na ich psychikę. Dlatego dołowanie ich jeszcze na polu sportowym bardzo przybija. Niestety nie mamy w tym polu większego poparcia. Nasze miasto nie ma też przedstawiciela w federacji, który mógłby w jakiś sposób zaprotestować. Musimy grać o dwa poziomy lepiej, żeby wygrać spotkanie. Dopiero teraz rusza projekt, który w Polsce już istnieje. Chodzi o karanie klubów, które próbują wpłynąć na decyzje arbitrów, odejmowaniem punktów. Mamy nadzieję, że w przyszłym roku to się zmieni.

Rok temu staliście na skraju zapaści finansowej. Jak to wygląda dzisiaj?
Każdego roku, kiedy musimy zdobywać pieniądze stajemy na skraju zapaści finansowej. Kiedy przychodzi do zapłacenia za wynajem stadionu, czy opłacenia szkółki dziecięcej musimy ostrożnie wydawać każdy pieniądz. Dlatego nieustannie szukamy wsparcia. Rozpoczęliśmy projekt „Pogoń dla Pogoni”, znaleźliśmy w związku z nim sponsora, którego jeszcze nie możemy ujawnić, ale dzięki niemu będziemy mogli funkcjonować w przyszłym roku. W tamtym roku dofinansowaniem dla Polonii i Polaków za granicą zajmowało się Ministerstwo Spraw Zagranicznych, teraz przeszło to na barki Senatu RP, do którego również zwróciliśmy się z wnioskiem. Głównie dotyczyły one wsparcia na szkółkę piłkarską oraz sekcję sportowo-rekreacyjną. Liczymy na to, że te wnioski zostaną rozpatrzone pozytywnie. Niestety każda umowa jest podpisywana na 12 miesięcy i we wrześniu już pojawi się strach, czy będziemy mieć środki na funkcjonowanie w przyszłym roku. Naszym celem jest odrodzenie polskiego sportu na Ukrainie, a po 70 latach nieistnienia to bardzo ciężka sztuka.

Ta wspomniana ciężka sztuka polega na pracy z młodzieżą. Potrzeba dobrego fundamentu, który w przyszłości będzie grał w seniorskiej drużynie. Są tylko dwie polskie szkoły i szkółka działająca przy kościele łacińskim, dlatego selekcja też jest zawężona. Znaleźć kogoś utalentowanego nie jest tak łatwo. Z 20-osobowej grupy tylko jeden może trafić do składu juniorskiego, a w przyszłości do seniorskiego. Dlatego potrzebujemy stałego dofinansowania, ponieważ musimy płacić chociażby za każdy trening. A mamy się czym chwalić, ponieważ nasi juniorzy od kilku sezonów są mistrzem w swojej kategorii wiekowej. Niestety Pogoń może liczyć jedynie na młodych i wychowanków, nie stać nas na kupno piłkarza.

Trudno jest zapewne potem utrzymać takiego zawodnika w klubie.
W naszym klubie panuje zasada, że jeżeli jakiś piłkarz ma możliwość rozwoju w innym klubie to ma od nas zielone światło na odejście. Niemniej cieszymy się, jeżeli chce grać dla któregoś z polskich klubów, z którymi mamy podpisane porozumienie o współpracy.

Co ta współpraca dokładnie obejmuje?
To wymiana zawodników, wymiana doświadczeń trenerskich, obozy sportowe, czy sparingi oraz doświadczenie w działalności. To współpraca na wielu płaszczyznach. Z kolei z Pogonią Siedlce łączy nas projekt „Pogoń dla Pogoni”. Jednak w ramach tego projektu chcielibyśmy współpracować z każdą Pogonią w Polsce, choć jest ich przeszło 100, biorąc pod uwagę wszystkie szczeble rozgrywkowe.

Jako pierwsze po reaktywacji Pogoni Lwów zgłosiły się do nas Polonia Bytom i Polonia Przemyśl z pytaniem o pomoc jakiej potrzebujemy. Kontakt jest podtrzymywany i często z nimi rozmawiamy. Nasi juniorzy są też zapraszani na różne turnieje, między innymi do Zabrza, Brzegu, czy Opola. Seniorzy z kolei grali z Hutnikiem Kraków, my mamy nadzieję, że uda nam się jeszcze rozegrać mecz z Wisłą.

W tej sytuacji chyba bardziej zawiniła krakowska strona?
Przede wszystkim Kraków, Wisła miała też problemy wewnętrzne, jednak nie chcemy do tego wracać.

Macie w planach kolejne mecze w Polsce?
Mamy zaplanowane kilka meczów. Nie mamy jeszcze potwierdzenia od wszystkich, ale na tę chwilę wiemy już, że zagramy w Warszawie turniej z udziałem Pogoni Lwów i Pogoni Siedlce. Mamy jeszcze zaplanowane spotkania w ramach projektu „Pogoń dla Pogoni”. Co roku staramy się zagrać z jakąś topową polską drużyną. Mieliśmy grać ze Śląskiem Wrocław i nadal liczymy, że ten mecz się odbędzie. Chcemy wrócić do meczu z Wisłą, jednak u nas we Lwowie. Kibice Pogoni Szczecin są także bardzo zainteresowani pojedynkiem z nami. Mamy nadzieję, że wszystkie się odbędą.

rozmawiał Filip Kliber / GOL24


Polecamy