menu

Łotysz Deniss Rakels znów ma wrócić do zespołu Cracovii

21 grudnia 2017, 11:32 | Jacek Żukowski

Cracovia jest bliska porozumienia z Denissem Rakelsem.

Deniss Rakels grał w Cracovii w latach 2014-2016
Deniss Rakels grał w Cracovii w latach 2014-2016
fot. Fot. Andrzej Banaś

Cracovia dała wolną rękę w poszukiwaniu nowych pracodawców siedmiu piłkarzom. Trzeba jakoś pokryć braki. Skoro może odejść skrzydłowy Jakub Wójcicki, to trzeba mieć zawodnika na tę pozycję.

Klub jest bliski porozumienia z Denissem Rakelsem. To zawodnik bardzo dobrze znany kibicom Cracovii. Grał przecież w klubie z ul. Kałuży od wiosny 2014 przez dwa lata. Najlepsza była dla niego jesień przed dwoma laty, kiedy to w 20 meczach zdobył 15 goli! To zaowocowało transferem do angielskiej I ligi, do Reading. Okazało się, że zmiana otoczenia nie posłużyła Łotyszowi – zagrał w 14 meczach, w których zdobył tylko 3 gole. Potem złamał nogę i leczył kontuzję. W jesieni grał w Lechu Poznań, ale nie znalazł uznania w oczach trenera Nenada Bjelicy. Zagrał w 11 meczach, pozostając bez zdobyczy bramkowej, zwykle był rezerwowym, wchodząc na ostatnie minuty, tylko trzy mecze zaczynał w „11”.

Najlepszy okres w Cracovii notował za kadencji trenera Jacka Zielińskiego.
- Denissa wszyscy znają, nie muszę niczego przypominać – mówi były szkoleniowiec „Pasów”. - U nas rzeczywiście miał najlepszy okres w swojej karierze. Pasował mu nasz styl gry. To chłopak, który w Cracovii będzie chciał się odbudować, myślę, że będzie dużym wzmocnieniem.

Do Cracovii sprowadzał go trener Wojciech Stawowy. Z kolei za kadencji kolejnego szkoleniowca – Roberta Podolińskiego – były król strzelców ligi łotewskiej wreszcie zaczął strzelać gole.
- Dla Cracovii jego przyjście to ogromny zysk – komentuje Podoliński. - Deniss jest po wielkich zawirowaniach. Miał świetny moment w Cracovii, ale musi spowodować, by nie były to tylko momenty. Za mojej kadencji był najlepszym naszym strzelcem, wyglądał naprawdę dobrze, a u trenera Zielińskiego jeszcze dołożył swoje.

W polskiej ekstraklasie zdobył w sumie 26 goli (wszystkie dla „Pasów”) w 81 meczach, wcześniej grał w Zagłębiu Lubin. Zieliński znalazł mu idealną pozycję – skrzydłowego i to funkcjonowało.
- Dla mnie to nie jest wysunięty napastnik, typowa „9”, tylko właśnie skrzydłowy – tłumaczy Zieliński. - To zawodnik, który ma „nosa” do bramek, bardzo dobre uderzenie. Jestem spokojny, że da sobie radę.

- Dla mnie to jest napastnik, albo jeden z dwójki, albo ustawiony w pionie – twierdzi Podoliński. - Szuka sobie miejsca na całym boisku. U trenera Zielińskiego strzelał dużo goli, ale była rotacja z przodu. Powtarzam, dla mnie to napastnik, ale nie „9”.
W Anglii mu nie wyszło, widać, że najlepiej czuje się w polskiej ekstraklasie, choć w Lechu nie błysnął.

- To już jest historia, nie ma nic wspólnego z tym, co się będzie dalej działo – mówi Zieliński. - Wielu polskich piłkarzy nie poradziło sobie w Anglii, mieli nieudane epizody, dalej grają, nie róbmy z tego problemu. W Lechu nie błysnął, ale nie dostał w nim szansy, grał w końcówkach spotkań. Trudno mu było zaistnieć. Z tego co wiem, to trener Bjelica wymagał od skrzydłowych, by grali bardzo szeroko, blisko linii bocznej. Przez to też miejsce w Lechu stracił Szymek Pawłowski, którego zawsze ciągnęło do środka, a Deniss ma podobny styl gry. Da sobie radę.

- Trener Bjelica stawiał na innych zawodników. Szkoda – mówi Podoliński. - Bo uważam, że w okresie, w którym Lech wyglądał słabo, przydałby mu się.

Rakelsa uważano za „niegrzecznego chłopca”, stwarzał problemy m.in. w Lubinie. W Krakowie niczym nie zaszedł za skórę trenerom.
- U nas nie było żadnych problemów, to bardzo fajny, otwarty chłopak – charakteryzuje go Zieliński. - Trzeba z nim rozmawiać, bo to dobra dusza towarzystwa i drużyny. Jak się do niego dotrze, to da bardzo dużo w zamian.
- Ja miałem z nim tylko jeden problem - zawsze chciał zostawać po treningu i ćwiczyć - mówi Podoliński.

Cracovia czyni też starania o pozyskanie Mateusza Matrasa z Lechii Gdańsk. To defensywny pomocnik, który jesienią zagrał w 7 meczach, zdobywając 1 gola. - To świetny pomysł – komentuje Podoliński. - To piłkarz, który może zagrać na trzech pozycjach, bo i jako stoper w czwórce lub trójce i jako defensywny pomocnik. Tym bardziej, że Miro Covilo ma kłopoty zdrowotne. Trochę ich postrzegam podobnie, ale Miro jest lepszy w powietrzu, a Mateusz lepiej gra nogami.

Więcej informacji o Cracovii

Follow @sportmalopolska

Sportowy24.pl w Małopolsce

MAGAZYN SPORTOWY 24;nf


[wideo_iframe]//get.x-link.pl/1c793922-36e2-f738-e0e9-2633f8e49907,25f31c34-069b-b203-1715-ca5e6278aa08,embed.html[/wideo_iframe]


Polecamy