menu

ŁKS przegrał kolejny mecz u siebie i jest już w strefie spadkowej

2 września 2012, 22:43 | Mateusz Jędrzejczak

Piłkarze ŁKS-u ponieśli kolejną porażkę, tym razem z Wartą. Podopieczni Marka Chojnackiego musieli na własnym boisku uznać wyższość rywala z Poznania. Łódzki Klub Sportowy, jeden z najbardziej zasłużonych i rozpoznawalnych klubów w Polsce, chyli się ku sportowemu upadkowi.

ŁKS Łódź - Warta Poznań 0:2
ŁKS Łódź - Warta Poznań 0:2
fot. Grzegorz Wypych Ekstraklasa.net

Mecz 5. kolejki pierwszej ligi, miał być dla łodzian meczem przełomowym. Po pierwsze, dlatego iż mieli odnieść pierwsze, praktycznie od roku, zwycięstwo na własnym stadionie. Po drugie, działaczom ŁKS-u wreszcie udało się zdobyć wszystkie pozwolenia i uzyskać zgodę na organizację imprezy masowej, z tego też powodu spotkanie miał obejrzeć komplet widzów. Ani jednego ani drugiego celu nie udało sie ełkaesiakom zrealizować.

Trener Marek Chojnacki przed niedzielnym spotkaniem wprowadził kilka personalnych zmian w podstawowej jedenastce drużyny. W łódzkim zespole dotychczas najbardziej szwankowała defensywa, para stoperów Cyzio - Borsukow popełniała bardzo proste i kosztowne błędy i raziła nieporadnością. Szkoleniowiec gospodarzy w miejsce pierwszego z nich delegował nominalnego lewego obrońcę Michała Żółtowskiego.

Okazję do pierwszego występu w tym sezonie dostał młodziutki Agwan Papikyan, 18-letni wychowanek klubu miał zostać motorem napędowym akcji ofensywnych.

Łodzianie mecz rozpoczęli od mocnego uderzenia. Już w 2. minucie świetną okazję miał Jakub Więzik, który oddał groźny strzał w polu karnym, to powinna być bramka. Tempo meczu w początkowej fazie było dosyć wysokie, widać było że obie drużyny chcą narzucić swój styl gry.

W zespole gospodarzy szczególnie dobre wrażenie sprawiał Agwan Papikyan, młokos imponował techniką użytkową, dobrym dryblingiem i przeglądem pola. Wyraźnie wyróżniał sie na tyle kolegów. Jeśli zaś chodzi o poznaniaków, widać było że piłkarsko jest to drużyna lepiej ułożona, pewna obrona, dobrze asekurująca pomoc i szybka młodzież w ataku. Szczególnie dobrze prezentował sie Bartłomiej Pawłowski, dla wychowanka ŁKS-u z pewnością był to sentymentalny powrót w rodzinne strony. To właśnie w 33. minucie napastnik Warty upadł w polu karnym, wydawało się że został sfaulowany przez łódzkiego obrońcę, sędzią jednak był dobrze ustawiony i nakazał wznowić grę.

Kiedy pierwsza połowa dobiegała końca, i wydawało się że obie drużyny zejdą na przerwę z wynikiem remisowym, to o swojej "jakości" przypomniała łódzka defensywa. W 41. minucie, najbardziej doświadczony obrońca ŁKS-u Osiński, postanowił wyłożyć piłkę, wspomnianemu już Pawłowskiemu. Dysponujący dużą szybkością napastnik wbiegł w pole karne, rozejrzał się i zagrał, mającemu czystą pozycję Trochimowi, który tylko dopełnił formalności. Do przerwy Warta prowadziła 0:1.

W drugiej połowie obraz spotkania się zmienił, nie była już to wyrównana gra. Łodzianie wyraźnie słabli w oczach. Czym to było spowodowane? Słabe przygotowanie fizyczne? Czy też może brak charakteru i umiejętności? Trudno to rozstrzygnąć.

"Warciarze" spokojnie kontrolowali to spotkanie i nie pozwalali na wiele zespołowi z al. Unii 2. Jednym jasnym punktem ŁKS-u był nastoletni Papikyan, który po raz kolejny przypomniał o sobie w 70. minucie. Sam przedryblował dwóch obrońców i tylko dobrze dysponowany bramkarz Warty, Radliński uchronił drużynę przed stratą bramki, było to jednak jedna z nielicznych groźnych sytuacji "Rycerzy Wiosny".

W 76. minucie w starciu z Arturem Gieragą w polu karnym upadł Michał Jakóbowski, i tym razem sędzia wskazał na "wapno". Pewnym egzekutorem rzutu karnego okazał sie Grzegorz Bartczak i na tej sytuacji, emocje w tym spotkaniu się zakończyły. W końcowej fazie meczu piłkarze ŁKS-u przeprowadzali chaotyczne ataki z których nic nie wniknęło.

Warta Poznań zwyciężyła pewnie w Łodzi i odskoczyła od strefy spadkowej, w której po tym spotkaniu znalazł sie ŁKS.

Trener Marek Chojnacki na pomeczowej konferencji, przyznawał że jego zespołowi po prostu brakuje piłkarskiej jakości. Stwierdził również, że klub ma już kadrę zamkniętą i nie planuje żadnych kroków transferowych, oznacza to że ŁKS będzie musiał grać tymi zawodnikami jakich ma.

Dużym rozczarowaniem w Łodzi była również frekwencja z niedzielnego spotkania. Na trybunach zasiadło tylko 1522 kibiców. Co jest wynikiem dramatycznym i chyba najstarsi sympatycy ŁKS-u nie pamiętają tak małej ilości widzów na meczu ligowym.

Wszystkie te informacje z pewnością nie napawają optymizmem przed zbliżającym się kolejkami. Trener Marek Chojnacki stoi przed arcytrudnym zadaniem, jeśli chce utrzymać najstarszy łódzki klub na zapleczu Ekstraklasy.


Polecamy