menu

Krzysztof Król dla Ekstraklasa.net: Chcieliśmy wjechać do bramki, a nie strzelić gola

11 sierpnia 2012, 23:21 | Wojciech Maćczak

- Gdybyśmy wykorzystali swoje sytuacje, mecz powinien skończyć się 5:1 dla nas – stwierdził po spotkaniu pucharowym z Wartą Poznań obrońca Podbeskidzia Bielsko-Biała, Krzysztof Król. Jego zdaniem zwycięstwo rywala 1:0 nijak nie odzwierciedla przebiegu meczu, bo jego zespół stworzył więcej sytuacji, których jednak nie zdołał wykorzystać.

Krzysztof Król
Krzysztof Król
fot. Roger Gorączniak

Trzeba przyznać, że dzisiejszy mecz przegraliście już w pierwszej połowie, która wyraźnie należała do Warty.
Co tam miała Warta? Miała dwie sytuacje: karny, kiedy niepotrzebnie faulowaliśmy we własnym polu karnym oraz drugą po wrzutce, kiedy któryś z ich zawodników trafił w poprzeczkę. To były te dzisiejsze sytuacje Warty, a my po przerwie praktycznie graliśmy na ich połowie, oni próbowali długich kontrataków, ale kompletnie im to nie wychodziło. My mieliśmy swoje sytuacje, świetną okazję na 1:1 miał Fabian, sam na sam z bramkarzem, nie wiem, czy strzelał, czy próbował dogrywać. Mieliśmy swoje sytuacje, gdybyśmy je wykorzystali, to powinno skończyć się 5:1 dla nas.

Czyli po części zabrakło wam dzisiaj szczęścia?
Nie tyle szczęścia, co dokładności, precyzji. Chcieliśmy dzisiaj wjechać do bramki, a nie oddać strzał, zdobyć gola. Wszyscy dzisiaj chcieli z dwóch metrów zdobywać bramki. Nie udało się, na przyszłość musimy myśleć pod takim kątem, że to co mamy musimy wykorzystać i tyle. Jak nie będziemy strzelać, to mecze będą kończyć się tak, jak dzisiaj.

Trzeba jednak przyznać, ze w pierwszej połowie to Warta dominowała na boisku.
Wydaje mi się, że byliśmy na różnych meczach, bo Warta miała dzisiaj trzy wrzutki, z jednej wyszedł karny. A w drugiej połowie Warta praktycznie nam nie zagroziła, może oprócz tej akcji, kiedy nasz bramkarz wszedł w pole karne i mogli strzelić na 2:0. To było jedyne zagrożenie ze strony Warty.

Słaba pierwsza połowa nie wynikała z tego, że trochę zlekceważyliście rywala? W końcu poznaniacy grają w pierwszej lidze, a wy w Ekstraklasie.
Nie, nie było żadnego lekceważenia, to jest pierwszy mecz o jakąś większą stawkę w tym sezonie i wydaje mi się, że po prostu nie funkcjonowaliśmy tak, jak powinniśmy. W II połowie zaczęliśmy grać to, co potrafimy i pojawiło się kilka sytuacji. Nie wykorzystaliśmy ich, przez co mecz skończył się tak, jak się skończył.

Porażka z pierwszoligowcem to nie jest jednak dobry prognostyk na tydzień przed startem ligi.
Mecz meczowi nie jest równy, teraz jedziemy na Jagiellonię i trzeba zapomnieć o dzisiejszym meczu, myśleć tylko o następnym. Liga jest długa, najważniejsze to nie pozwolić sobie na takie mecze jak dzisiaj.

Rozmawiał w Poznaniu: Wojciech Maćczak / Ekstraklasa.net


Polecamy