Korona przegrała w Gliwicach z Piastem 0:4 i tak przywitała się z grupą spadkową. Mnóstwo błędów w obronie. Kibice nie wytrzymali… [ZDJĘCIA]
Nie było niespodzianki w Gliwicach. W ostatnim meczu sezonu zasadniczego Korona Kielce uległa Piastowi, choć nie musiała przegrać aż tak wysoko. Była jednak nieskuteczna, dwukrotnie niekorzystne decyzje dla kielczan podjął też w drugiej połowie sędzia. Wysoką przegraną kielczanie przywitali się z grupą spadkową.
[galeria]Piast Gliwice – Korona Kielce 4:0 (2:0)
Bramki: 1:0 Joonas Tamm 17 samobójcza, 2:0 Jorge Felix 19, 3:0 Marcin Pietrowski 58, 4:0 Paweł Tomczyk 90.
Korona: Hamrol – Marquez, Kovacević, Tamm (31. Forbes) – Kosakiewicz, Gnjatić (46. Malarczyk), Petrak, Jukić (76. Kallaste) – Pućko – Arweladze, Soriano.
Piast: Plach – Pietrowski, Czerwiński, Sedlar, Kirkaskov – Konczkowski (76. Jodłowiec), Hateley, Dziczek, Valencia (66. Badia) – Felix, Parzyszek (85. Tomczyk).
Kartki: żółte: Marquez, Hamrol (Korona), Jodłowiec, Pietrowski (Piast).
Sędziował: Jarosław Przybył (Kluczbork)
Widzów: 4410.
Absencja Bartosza Rymaniaka ze względu na kontuzję sprawiła, że kapitańską opaskę w Gliwicach założył Adnan Kovacević. Ubytków w kieleckiej drużynie było więcej, bo ze względu na kontuzje nie zagrał też Marcin Cebula, pauzował za ósmą żółtą kartkę Michał Gardawski, a Serb Aleksandar Bjelica obraził się na klub i wyjechał do Holandii.
Korona miała jeszcze iluzoryczne szanse na awans. Musiała wysoko wygrać, przy jednoczesnej wysokiej porażce Pogoni Szczecin i porażce Wisły Kraków. Już po 19 minutach minimalne szanse na górną ósemkę prysły jak mydlana bańka.
Bardzo dużo zmian
Korona zaczęła w zmienionym składzie w stosunku do przegranego 0:2 pojedynku z Zagłębiem Lubin w Kielcach i nie chodzi tylko o zmiany wymuszone (Gardawski i Rymaniak). W wyjściowym składzie zaczęli tym razem Joonas Tamm, Ognjen Gnjatić, Ivan Jukić i na szpicy Elia Soriano zamiast Felicio Brown Forbesa. Na ławce rezerwowych usiadł też Jakub Żubrowski.
Korona zaczęła odważnie i trójką obrońców - Marquez, Kovacević, Tamm oraz grającymi na wahadle Kosakiewiczem i Jukiciem. Już na początku kilka razy zaatakowała groźnie skrzydłami, ale brakowało wykończenia.
Samobój Tamma, niesamowite pudło Soriano
Mecz był otwarty, ale już w 17 minucie kielecka drużyna miała mocno podcięte skrzydła. Po dośrodkowaniu z lewej strony (Jorge Felix) Tamm interweniował tak niefortunnie, że wpakował piłkę w … okienko własnej bramki.
W 19 minucie było już niestety 0:2. Znów po wrzutce z lewej strony, za którą odpowiadali Jukić do spółki z Tammem, piłka trafiła do Feliksa, który strzałem po ziemi podwyższył rezultat.
Kielecki klub grał dosyć chaotycznie, popełniał mnóstwo błędów w defensywie i w 25. minucie po dośrodkowaniu z lewej strony przed szansą stanął Valencia. Po jego strzale Koronie dopisało jednak szczęście, gdyż piłka trafiła w słupek.
Kilkadziesiąt sekund potem Korona powinna zdobyć jednak kontaktowego gola, ale fatalnie zachował się Soriano. Włoch po idealnym dograniu Kosakiewicza z prawej strony boiska, kopnął piłkę nad bramką z dwóch metrów (!). Ten strzał będzie z pewnością kandydował do pudła sezonu.
Przy takim wyniku trener Lettieri chciał coś zmienić. Widocznie tak mocno zirytował się zagraniem Tamma, że w 30 minucie zdjął go z boiska. Postawił zresztą na atak i wprowadził Felicio Brown Forbesa.
Wielkie problemy na lewej stronie
Korona starała się grać otwarty futbol, ale cały czas miała wielki problem na lewej stronie. Jukić, choć pożyteczny w ofensywie, często zapominał o obronie. Spokojnie mógł tam grać Ken Kallaste, ale Lettieri wpuścił go na boisko dopiero na ostatni kwadrans.
Kielczanie dążyli do zdobycia gola i atakowali dużą liczbą zawodników, narażali się więc przez to na groźne kontry dobrze ustawionego taktycznie Piasta. I tylko dzięki braku skuteczności gospodarzy mogli się cieszyć, że przed przerwą nie stracili więcej bramek.
Powinien być rzut karny i drugi gol
Po zmianie stron Lettieri jeszcze raz skorygował ustawienie. Boisko opuścił Gnjatić a wszedł za niego Piotr Malarczyk. Wychowanek Korony stanął w obronie, a do środka pomocy przesunięty został Kovacević.
Kielczanie od razu wzięli się do pracy i w 47 minucie byli bliscy zdobycia kontaktowego gola po olbrzymim zamieszaniu w polu karnym po rzucie rożnym. Sugerowali zatrzymanie ręką zmierzającej do bramki piłki przez Martina Konczkowskiego. Mieli rację, ale sędzia z Kluczborka nie zauważył przewinienia. Nie mógł mu pomóc VAR, gdyż na meczu w Gliwicach systemu weryfikacji wideo nie było. Przewinienie obrońcy Piasta było jednak ewidentne i Koronie należał się rzut karny.
W 56 minucie Koronie znów nie dopisało szczęście, bo po strzale Wato Arweladze piłka trafiła w poprzeczkę. Dobitka Forbesa była skuteczna, ale sędzia odgwizdał spalonego, którego chyba nie było.
To co nie udało się kielczanom, zrobili gospodarze. W 58 minucie po dośrodkowaniu z rzutu rożnego idealnie głową uderzył Marcin Pietrowski i było już 3:0.
Kielczanie nie rezygnowali ze zdobycia choćby honorowego gola, ale brakowało skuteczności i dobrego ostatniego podania. Piast też miał kolejne okazje, wykorzystał jedną. W 90 minucie ładnie uderzył wprowadzony na boisko Tomczyk i zrobiło się 4:0. Mogło być pięć, ale w 92 minucie Sedlar nie wykorzystał rzutu karnego, gdyż dobrze wyczuł jego intencje Hamrol.
Wściekli kibice
Pod koniec meczu grupa najwierniejszych kibiców Korony straciła cierpliwość i zaczęła śpiewać z trybun: Co wy robicie, wy nasze barwy hańbicie! Dostało się też trenerowi Gino Lettieriemu, któremu najwierniejsi fani Żółto-Czerwonych w dosadny sposób sugerowali, by oddał trenerskie stery w Koronie.
POLECAMY RÓWNIEŻ:
NAJWIĘCEJ INFORMACJI O ŚWIĘTOKRZYSKIM SPORCIE NA:
Sport Echo Dnia
NAJWIĘCEJ INFORMACJI O KORONIE KIELCE NA:
Korona Kielce - Echo Dnia