menu

Janusz Kupcewicz przed finałem Pucharu Polski: To Lech musi się martwić, nie Arka

1 maja 2017, 12:35 | KM

Janusz Kupcewicz to legenda Arki Gdynia i zdobywca jednej z dwóch bramek dla żółto-niebieskich w wygranym finale Pucharu Polski z Wisłą Kraków w 1979 roku. Co sądzi o szansach gdynian przed wtorkowym finałem z Lechem Poznań?


fot. Tomasz Bolt/Polska Press

Arka, podobnie jak 38 lat temu, nie przystępuje do finału w roli faworyta. Ba, przez wielu skazywana jest na pożarcie. Tak samo było zresztą w 1979 roku. - Tamte czasy i różnice między Arką i Wisłą wtedy, a Arką i Lechem dzisiaj, ciężko porównywać, bo to była jednak zupełnie inna piłka nożna niż dzisiejsza - zauważa Janusz Kupcewicz. - Dzisiaj, co byśmy nie mówili, faworytem jest Lech Poznań, który w swoim składzie ma kilku reprezentantów różnych krajów europejskich. W Wiśle grało wówczas bodaj siedmiu reprezentantów Polski, dlatego pewna analogia tu jest, ale skoro myśmy wtedy ograli Wisłę, czemu dzisiaj Arka nie mogłaby ograć Lecha?

Łatwo powiedzieć, trudniej zrobić. Jak, zdaniem Kupcewicza, Arka powinna zagrać, żeby wygrać z "Kolejorzem"? - Biorąc pod uwagę personalia, to wiadomo, że Lech nas przerasta. Ale co nasz zespół ma do stracenia? To Lech niech się martwi. Skoro dziś wszyscy wiedzą, kto wygra ten finał i pytanie pozostaje tylko „ile”, to niech oni się wszyscy martwią - mówi z przekąsem dwudziestokrotny reprezentant Polski. - Nasi młodsi koledzy z Arki, którzy wyjdą na ten mecz, nie mają nic do stracenia. Co ja miałem do stracenia na mundialu w Hiszpanii? Jak coś nie pójdzie, to pretensje będą mieli do Bońka, Żmudy czy Młynarczyka, a mnie nic nie zrobią, bo co ja mogłem pomóc? Jednak mi się poszczęściło. Potem, jak już się załapałem, to zacząłem grać w kadrze. Tak samo ci zawodnicy – będą mieli okazję nie tylko tu wyjść i zagrać, ale też później pokazać się w Europie.

Spotkanie Arki z Lechem to tak zwany "mecz przyjaźni", kibice obydwu klubów są ze sobą bowiem zaprzyjaźnieni. - Moim zdaniem to nie ma prawa mieć wpływu na piłkarzy, bo oni znają swoją wartość i wiedzą, o co grają. Co innego kibice, co innego zawodnicy. Oni grają o Puchar Polski. Lech jest faworytem, ale jeśli Arka zaprezentuje formę z początku sezonu, to ma realne szanse powalczyć. Może to osiągnąć wyłącznie grą agresywną, wolą walki, bo nie ma w tym zespole jakichś indywidualności. Tu nie będzie odpuszczania przez żadną ze stron, bo nie ma znaczenia z kim się walczy. Po meczu mogą razem pójść na piwo, ale na boisku będzie walka na całego - mówi Janusz Kupcewicz.

Honorowe zachowanie Ibrahimovicia. Szwed odrzucił propozycję przedłużenia kontraktu za 13 mln funtów ze względu na kontuzję

Press Focus/x-news