menu

Hit Nice 1 ligi zawiódł. Chojniczanka - Miedź 0:0

2 kwietnia 2017, 12:13 | Piotr Janas

Bezbramkowym remisem zakończył się mecz 24. kolejki Nice I ligi pomiędzy liderującą Chojniczanką Chojnice a piątą w tabeli Nice 1 ligi Miedzią Legnica. Z tego rezultatu bardziej zadowoleni mogą być goście, ponieważ od 57 min grali w dziesiątkę.


fot. Fot. Piotr Krzyżanowski

Początek należał do Miedzi, już w 11 min podopieczni Ryszarda Tarasiewicza mogli wyjść na prowadzenie, ale strzał Grzegorza Bartczaka obronił golkiper Chojniczanki - Łukasz Budziłek.

Później to gospodarze przejęli inicjatywę i kilka razy poważnie zagrozili bramce strzeżonej przez Pawła Kapsę. Przed przerwą najbliżej szczęścia był Jacek Podgórski, ale jego uderzenie z linii bramkowej głową wybił Hunter Gorskie. Niestety, Amerykanin polskiego pochodzenia nie został bohaterem tego spotkania.

W 57 min Gorskie zobaczył drugą żółtą i w konsekwencji czerwoną kartkę, czym zminimalizował szansę swojej drużyny na zwycięstwo w tym ważnym meczu. Piłkarze z Chojnic za wszelką cenę chcieli wykorzystać tę sytuację, ale nie byli w stanie zaskoczyć dobrze dysponowanego Kapsy.

O tym że fortuna sprzyjała w sobotę Miedzi najlepiej świadczy fakt, że w 72 min piłka po uderzeniu Tomasza Mikołajczaka odbiła się od słupka i zmierzała wprost do bramki, nie zatrzepotała w siatce, ponieważ... odbiła się od nierówności na linii brakowej gospodarzy i wyszła w pole! (zobacz tę sytuację tutaj;nf).

"Miedzianka" odpowiadała w zasadzie tylko stałymi fragmentami, egzekwowanymi przez Petteriego Forsella. Fin bombardował bramkę Budziłka swoimi firmowymi strzałami z dystansu, ale tym razem brakowało mu precyzji.

- Jestem zadowolony z wyniku. Nie można nie być, grając w takim meczu przez 30 minut w osłabieniu. Pierwsza polowa była wyrównana, druga z dominacją Chojnic, co było logiczne po czerwonej kartce. Ale dobrze broniliśmy, może oprócz tej jednej sytuacji, gdy rywale trafili w słupek. Czekają nas kolejne mecze i walczymy dalej. Gratuluję zawodnikom postawy i koncentracji do końca - powiedział po meczu Tarasiewicz.