menu

Maciej Mas, GKS Bełchatów: Cele są takie, aby solidnie pograć w tej lidze i się utrzymać

15 lipca 2019, 22:15 | Adam Kieruzel

PGE GKS Bełchatów zwyciężył na dwa tygodnie przed inauguracją Fortuna 1. Ligi z GKS 1962 Jastrzębie 1:0. W drugiej połowie na boisku pojawił się napastnik Maciej Mas, który został do zespołu "Brunatnych" wypożyczony na rok z UKS SMS Łódź. 18-latek opowiedział o kulisach jego przejścia do Bełchatowa, różnicy klas oraz rywalizacji w składzie.

Mierzący 191 cm wzrostu napastnik Maciej Mas wciąż czeka na pierwszego gola w barwach GKS
fot. Adam Kieruzel

fot.

fot.

fot.

fot.

fot.
1 / 6

Witamy w Bełchatowie. Nie boisz się przeskoku z SMS-u do pierwszej ligi?

Maciej Mas (napastnik PGE GKS Bełchatów): Zdaję sobie sprawę. Już będąc tutaj na testach, zauważyłem ogromną różnicę. Zdecydowanie są tutaj dłuższe i cięższe treningi. Powoli się oswajam i z czasem powinno być już tylko coraz lepiej.

Na jednym z portali w komentarzu pod informacją o twoim wypożyczeniu można było przeczytać: "Coś czuję, że zakręci się w walce o króla strzelców. Za rok w Ekstraklasie w ŁKS-ie będzie biegał".

- Też czytałem ten komentarz i myślę, że podchodziłbym do tego na spokojnie. Chciałbym złapać jakieś minuty, zagrać na poziomie pierwszej ligi, a potem myśleć o pierwszych i kolejnych bramkach.

Z grą raczej problemu nie powinno być, bo atak GKS-u, to młode wilki. Nie brakuje wam jednak pewnego doświadczenia w linii ataku?

- Tak, ale trener Derbin mówił, że na tej pozycji chce grać młodzieżowcem. Przemek gra dobrze i myślę, że rywalizacja o to miejsce będzie na pewno.

Jak ocenisz dziś występ swój i kolegów z drużyny w starciu z GKS-em 1962 Jastrzębie?

- Myślę, że dziś wbrew pozorom mieliśmy pod kontrolą ten mecz, ustawiając się niżej i pozwalając rywalowi rozgrywać tę piłkę i gdzieś szukać szans w szybkim ataku, czy po stałych fragmentach gry. Jeśli chodzi o mnie, to nie miałem w ataku zbyt dużego pola do popisu poza dwoma, czy trzema akcjami, ale jestem zadowolony. Myślę, że z meczu na mecz będzie coraz lepiej.

Całe przygotowania spędziłeś z drużyną, a więc jak ocenisz trenera Artura Derbina, który jest bardzo pozytywną osobą, ale również kolegów z zespołów i cały klub? GKS wraca po paru latach do pierwszej ligi, a więc pewna presja jest.

- Trenera Derbina od samego początku odbieram bardzo pozytywnie. Widać, że jest bardzo ambitnym trenerem, który nie boi się żadnych wyzwań. Cele są takie, aby solidnie pograć w tej lidze i się utrzymać. Widać jednak, że w każdym meczu nastawia zespół na zwycięstwo.

Udało ci się fajnie wkomponować w ten młody zespół, bo oprócz takich graczy jak: Mariusz Magiera, czy Marcin Grolik jest wielu twoich rówieśników. To pomogło w aklimatyzacji?

- Już wcześniej paru chłopaków znałem z juniorów, ale nawet ci starsi są tutaj bardzo pomocni. Wszystko jest super.

Jaka była pierwsza myśl, gdy dowiedziałeś się, że GKS jest tobą zainteresowany?

- GKS dzwonił już do mnie zimą. Wtedy nie udało się mnie sprowadzić, bo SMS mnie potrzebował, ale latem temat powrócił i z tych ofert wybrałem GKS, bo był to klub, który o mnie zabiegał i miałem jasno powiedziane, że będę mógł rywalizować o miejsce w pierwszym składzie i na tej pozycji chcą młodzieżowca, a więc nie zastanawiałem się zbyt długo.

Podobno kluby z PKO Ekstraklasy także chciały cię pozyskać?

- Może nie było tych dużych klubów z Ekstraklasy, ale jednak najkonkretniejsza oferta padła ze strony GKS. Ponadto warunki również sprzyjają, bo z Łodzi nie jest tutaj daleko. Wszystko wskazywało na GKS.

A jakie kluby z PKO Ekstraklasy widziały cię u siebie?

- Nie powinienem tego zdradzać, więc nie powiem.

45 goli, 15 asyst w łódzkim SMS-ie to twój bilans poprzedniego sezonu. Lepiej prezentowałeś się jesienią, wiosną, czy wszystko działo się równoważnie?

- Nie było tak, że wiosną moja forma wystrzeliła. Trafiłem z formą i od jesieni grałem równo, a to były tego efekty.