menu

Gino Lettieri, trener Korony: - Czegoś nam dzisiaj brakowało. Zmiany też nie do końca się sprawdziły

3 marca 2018, 21:47 | Dorota Kułaga

Korona Kielce bezbramkowo zremisowała w Lotto Ekstraklasie z Pogonią Szczecin. Mecz odbył się w sobotę na Kolporter Arenie.

- Czegoś nam dzisiaj brakowało - mówił po meczu z Pogonią Gino Lettieri, trener Korony.
- Czegoś nam dzisiaj brakowało - mówił po meczu z Pogonią Gino Lettieri, trener Korony.
fot. Fot. Dorota Kułaga

Oto co po spotkaniu powiedział Gino Lettieri, szkoleniowiec piłkarzy Korony: - To nie był spektakularny mecz, ale było w nim dużo walki. Mieliśmy 3-4 okazje, żeby strzelić gola, ale nie udało się to, bo często podejmowaliśmy złe decyzje. Było widać, że chcemy wygrać, ale czegoś nam dzisiaj brakowało. W takim meczu trzeba wykorzystać, to co się ma. W ofensywie nasza gra nie wyglądała tak, jak miało wyglądać. Z tego angielskiego tygodnia możemy jednak wyciągać pozytywne wnioski. Mieliśmy trzy mecze, żadnego nie przegraliśmy - mówił trener Gino Lettieri.

- Zmiany, które dzisiaj przeprowadziliśmy, nie do końca się sprawdziły. Nie tak to sobie wyobrażaliśmy. Przy trzeciej zmianie Żubrowskiego na Petraka mieliśmy wrażenie, że ile by ten mecz nie trwał, to i tak nie udałoby się zdobyć bramki. Pogoń wyprowadzała groźne kontry, dlatego uznaliśmy, że w tej sytuacji bardziej sprawdzi się defensywny Petrak, niż ofensywny Janjić - wyjaśniał swoją decyzję Gino Lettieri.

Szkoleniowiec Korony po raz kolejny odniósł się do trudnych warunków, w jakich rozgrywany był mecz (gdy zaczynało się spotkanie, było minus dziesięć stopni). - Warunki są takie same dla wszystkich drużyn, ale trzeba przyznać, że w takich temperaturach jest jednak ciężko grać w piłkę. Nasze boisko było w porządku. Może trochę na bokach było zmarznięte, ale ogólnie było w bardzo dobrym stanie. Trochę mnie to dziwi, że taki angielski tydzień gramy teraz - w lutym oraz grudniu, czyli wtedy kiedy w Polsce jest najzimniej, a nie na przykład w październiku, czy marcu. Nie do końca to rozumiem - przyznał Gino Lettieri.


Polecamy