menu

GieKSa poprawiła statystyki, a MKS nie oddał celnego strzału

10 kwietnia 2011, 20:19 | Piotr Szymański

Katowicki GKS odniósł pierwsze w historii zwycięstwo nad MKS Kluczbork. Goście zaprezentowali się na tyle słabo, że nie byli w stanie oddać choćby jednego celnego strzału na bramkę Jacka Gorczycy.

Janusz Dziedzic zdobył jedyną bramkę w meczu z MKS Kluczbork
Janusz Dziedzic zdobył jedyną bramkę w meczu z MKS Kluczbork
fot. Polska Dziennik Zachodni

Gdyby GieKSa nie wygrała tego spotkania, to mogłaby mieć pretensje tylko do siebie. Pierwsza połowa upłynęła pod znakiem totalnej dominacji gospodarzy. 1:0 powinno już być po pierwszej akcji meczu, lecz Janusz Dziedzic w doskonałej sytuacji, z najbliższej odległości strzelił prosto w bramkarza. W 13. minucie kolejną świetną akcję przeprowadzili podopieczni Wojciecha Stawowego. Piotr Plewnia potężnie kropnął z "fałsza" lewą nogą, a po znakomitej paradzie Grzegorza Świtały, piłka zatrzymała się na poprzeczce. Na efekt bramkowy starań gospodarzy trzeba było czekać aż do 37. minuty. Płaskie podanie Kamila Cholerzyńskiego zamknął z najbliższej odległości Dziedzic i zrehabilitował się za zmarnowaną okazję na początku połowy.

Po przerwie na plac wprowadzony został Rafał Niziołek, który niespodziewanie nie znalazł się w wyjściowej jedenastce przyjezdnych. Gra MKS-u wyraźnie ożywiła się, zawodnicy Ryszarda Okaja dłużej utrzymywali się przy piłce, a GKS spokojnie kontrował. Stosując wysoki pressing, goście starali się szybko odzyskiwać piłkę, a wraz z upływającymi minutami, coraz więcej zawodników angażowało się w akcje ofensywne. Trzeba przyznać, że szczęście było blisko, bowiem najpierw słupek, a pod koniec spotkania poprzeczka uratowała bramkarza katowiczan.

Na osobny akapit zasłużył sędzia tego spotkania, Jacek Zygmunt. Arbiter z Jarosławia w drugiej połowie całkowicie stracił panowanie nad tym, co dzieje się na boisku. Kontrowersyjne decyzje (odgwizdanie spalonego zawodnika MKS-u, który wychodził sam na sam; podanie obrońcy Kluczborka złapane przez własnego bramkarza; ewidentne zagranie ręką w polu karnym gości) podejmowane przez prowadzącego zawody, na szczęście nie znalazły przełożenia na końcowy rezultat.

GKS udzielił gościom z Kluczborka prawdziwej lekcji futbolu. Gdyby zawodnicy Stawowego wykazali się większą skutecznością, spotkanie powinno rozstrzygnąć się już przed przerwą. Jednak może gdyby nie nerwówka w końcówce, to zwycięstwo nie smakowałoby dla katowiczan tak dobrze?

GKS Katowice - MKS Kluczbork 1:0 - czytaj zapis relacji na żywo ze spotkania


Polecamy