menu

GieKSA dwa razy podnosiła się po bramkach Stomilu. Podział punktów przy Bukowej [RELACJA, ZDJĘCIA]

10 października 2015, 19:53 | Adam Bochenek

GKS Katowice w meczu rozegranym bez udziału publiczności zremisował ze Stomilem Olsztyn 2:2. Goście dwukrotnie wychodzili na prowadzenie, ale za każdym razem katowiczanie szybko odpowiadali na tracone bramki.

GKS Katowice - Stomil Olsztyn 2:2
fot. Maciej Gapiński / Polska Press
GKS Katowice - Stomil Olsztyn 2:2
fot. Maciej Gapiński / Polska Press
GKS Katowice - Stomil Olsztyn 2:2
fot. Maciej Gapiński / Polska Press
GKS Katowice - Stomil Olsztyn 2:2
fot. Maciej Gapiński / Polska Press
GKS Katowice - Stomil Olsztyn 2:2
fot. Maciej Gapiński / Polska Press
GKS Katowice - Stomil Olsztyn 2:2
fot. Maciej Gapiński / Polska Press
GKS Katowice - Stomil Olsztyn 2:2
fot. Maciej Gapiński / Polska Press
GKS Katowice - Stomil Olsztyn 2:2
fot. Maciej Gapiński / Polska Press
GKS Katowice - Stomil Olsztyn 2:2
fot. Maciej Gapiński / Polska Press
GKS Katowice - Stomil Olsztyn 2:2
fot. Maciej Gapiński / Polska Press
GKS Katowice - Stomil Olsztyn 2:2
fot. Maciej Gapiński / Polska Press
GKS Katowice - Stomil Olsztyn 2:2
fot. Maciej Gapiński / Polska Press
GKS Katowice - Stomil Olsztyn 2:2
fot. Maciej Gapiński / Polska Press
GKS Katowice - Stomil Olsztyn 2:2
fot. Maciej Gapiński / Polska Press
GKS Katowice - Stomil Olsztyn 2:2
fot. Maciej Gapiński / Polska Press
GKS Katowice - Stomil Olsztyn 2:2
fot. Maciej Gapiński / Polska Press
GKS Katowice - Stomil Olsztyn 2:2
fot. Maciej Gapiński / Polska Press
GKS Katowice - Stomil Olsztyn 2:2
fot. Maciej Gapiński / Polska Press
GKS Katowice - Stomil Olsztyn 2:2
fot. Maciej Gapiński / Polska Press
1 / 19

Cisza. Niemy krzyk dwóch tysięcy kibiców, których brakuje. „Dawaj!”, „plecy!”, „brawo!” – komendy zwykle ginące w ekspresji stadionowych przyśpiewek, dziś słyszane wyjątkowo wyraźnie. Przeraźliwie wyraźnie. Nie o takim akompaniamencie ligowego boju marzy zawodowy piłkarz. Ale służby czuwające nad bezpieczeństwem kibiców, również mają swoje marzenia.

Decyzja wojewody o zamknięciu stadionu przy ul. Bukowej na trzy spotkania zabolała wszystkich w klubie. Debiut Jerzego Brzęczka przed własną publicznością okazał się debiutem przed pustym i tęskniącym „Blaszokiem”.

W pierwszych minutach piłkarze obu drużyn musieli się przyzwyczaić do osieroconych krzesełek i hermetycznych warunków spotkania. Z każdą kolejną minutą odnosiło się wrażenie, że ta akomodacja przebiega nader sprawnie. Akcje zazębiały się coraz bardziej, a piłka buszowała to w jednym, to w drugim polu karnym.

Pierwszy groźny strzał oddał Grzegorz Goncerz. W 9 minucie spotkania po sprytnie rozegranym rzucie wolnym napastnik Gieksy znalazł się sam przed golkiperem gości, lecz uderzył prosto w niego. W odpowiedzi, zamieszanie w szesnastce Gieksy zakończyło się na słupku bramki, po mocnym strzale Karola Żwira.

Kilka minut później goście cieszyli się już z prowadzenia. Trzydziestometrowe dokładne podanie Wełny do Kujawy, bramkarz Gieksy nie poradził sobie z dylematem wychodzić/nie wychodzić i były napastnik katowickiego klubu bez problemu przyjął piłkę i uderzył tuż przy słupku. Po dwóch minutach Kujawa ponownie znalazł się w świetnej sytuacji. Jego strzał z 16 metrów znów znalazł się w niedalekiej odległości odi słupka katowickiej bramki, jednak tym razem od jej zewnętrznej strony.

Kibice śląskiego klubu marznący przy bramach stadionu próbowali nie dać zapomnieć o sobie swoim pupilom. Co kilka minut docierali swoim krzykiem do piłkarzy Gieksy. Ci, lekko oszołomieni straconą bramką, wzięli się w garść. Bębenek został sfaulowany w polu karnym przez obrońców Stomilu, a król strzelców ubiegłego sezonu – Grzegorz Goncerz pewnie wykorzystał rzut karny. 1:1 i zabawę zaczynamy od nowa.

A zabawa trwała w najlepsze. Najpierw groźny strzał Meschii z rzutu wolnego zmusił Dobrolińskiego do wieczornej gimnastyki. Chwile potem gruziński rozgrywający spróbował uderzyć po ziemi i tym razem piłka zatrzepotała już w siatce.

Kilka podań później i dwie akcje dalej było już 2:2. Dośrodkowanie, zmieniającego się w bestię po przekroczeniu linii środkowej, Rafała Pietrzaka przytomnym strzałem na bramkę wyrównującą zamienił Paweł Szołtys. Gospodarze po raz drugi pozytywnie reagują na niepozytywne dla siebie wydarzenia boiskowe.

Piłkarze Gieksy do końca walczyli o zwycięstwo. Pietrzak – do momentu, w którym musiał opuścić boisko po czerwonej kartce – nie ustawał w dośrodkowaniach. Katowiczanie krzątali się w polu karnym, jednak obie bramki były na tyle nasycone, że nie przyjęły już więcej piłek.

Kilka słów o bohaterze tego meczu. Irakli Meschia. Nie wiemy, ile osób w niedługim czasie opuści miasto Olsztyn w poszukiwaniu szczodrzej wynagradzanej pracy, ale w tym gronie na pewno znajdzie się gruziński mag. Swoboda z jaką operuje piłką, głowa pełna zagrań ciekawych i niekonwencjonalnych czynią z niego kogoś, kogo ogląda się z niekłamaną przyjemnością. Wśród technicznie „jąkających się” pierwszoligowców, jego dykcja może uchodzić za nienaganną.

GKS Katowice - Stomil Olsztyn 2:2 (1:1)

Bramki: Grzegorz Goncerz 42 (k), Paweł Szołtys 63 - Rafał Kujawa 30, Irakli Meschia 60

Żółte kartki: Adrian Jurkowski, Rafał Pietrzak, Tomasz Wełna, Grzegorz Lech, Irakli Meschia, Karol Żwir

Czerwona kartka: Rafał Pietrzak 90 (za drugą żółtą)

GKS Katowice: Rafał Dobroliński, Alan Czerwiński, Adrian Jurkowski, Oliver Praznovsky, Rafał Pietrzak, Maciej Bębenek (75 rzysztof Wołkowicz), Łukasz Pielorz (83 Wojciech Trochim), Povilas Leimonas, Filip Burkhardt (46 Bartosz Iwan), Paweł Szołtys, Grzegorz Goncerz

Stomil Olsztyn: Piotr Skiba, Janusz Bucholc, Arkadiusz Czarnecki, Tomasz Wełna, Rafał Remisz, Paweł Głowacki, Grzegorz Lech, Karol Żwir, Irakli Meschia (82 Tomasz Chałas), Łukasz Suchocki (81 Piotr Głowacki), Rafał Kujawa (80 Paweł Łukasik)


Polecamy