menu

Gajewski dla Ekstraklasa.net: Drużyny, przyjeżdżając do Rybnika okazują nam ogromny szacunek

9 maja 2012, 01:40 | Beata Fojcik

Piłkarze Energetyka ROW Rybnik w środę zagrają przed własną publicznością z aspirującym do awansu do I ligi GKS-em Tychy. O nadchodzącym spotkaniu, a także o celach na przyszły sezon opowiada wypożyczony z Górnika Zabrze zawodnik, Dawid Gajewski.

Zawodnik zielono-czarnych wierzy w zwycięstwo nad wiceliderem
fot. Monika Wieja- Baczyńska
W minionej rundzie GKS Tychy pokonał rybniczan 3:0
fot. Mikołaj Suchan / Polskapresse
1 / 2

W ostatnim meczu w Kaliszu, po raz pierwszy w sezonie zdobyliście trzy punkty na wyjeździe. Kibice liczyli, że w sobotę w Częstochowie pójdziecie za ciosem i wygracie z Rakowem, a tymczasem przytrafiła Wam się porażka, ale trzeba jednak przyznać, że z dosyć dobrze dysponowanym rywalem.
Trzeba powiedzieć, że straciliśmy głupią bramkę, ale mieliśmy tyle sytuacji do strzelenia gola, że powinniśmy ten mecz spokojnie wygrać. W tym starciu zawiodła skuteczność i niestety przegraliśmy 1:0. Był to dla nas bardzo ważny mecz, jeśli chodzi o układ tej części tabeli, w której znajdują się zespoły, walczące o utrzymanie.

Co jest powodem tego, że nie potraficie wygrywać na boiskach rywali?
Trudno powiedzieć. Nie gramy na wyjeździe źle, ale też nie gramy zbyt rewelacyjnie. Z kolei na własnym boisku: przyjeżdża Miedź Legnica, czy ekipa z dolnej połówki tabeli, to potrafimy dać z siebie wszystko i wygrywamy, można powiedzieć na zawołanie, choć czasem jest nerwówka do ostatnich minut meczu.

A proszę powiedzieć, jak grało się z piętnem drużyny, która nie odniosła jeszcze w sezonie zwycięstwa na obcym terenie?
Na pewno jest to dziwne, ale spotkanie w Kaliszu z tamtejszą Calisią pokazało, że jednak potrafimy zagrać dobrze i skutecznie, co zaowocowało zdobyciem trzech punktów. Mecz z Rakowem miał to potwierdzić, lecz niestety nie udało nam się zgarnąć pełnej puli po raz kolejny na boisku przeciwnika.

To przejdźmy teraz do znacznie przyjemniejszej części rozmowy, czyli meczów "u siebie", gdzie jesteście na fali. Daje Wam to już spokojny sen?
Z pewnością jesteśmy inną drużyną "u siebie" niż na wyjazdach. Kibice cały czas nas wspierają i każdy chłopak z zespołu jest jakby inny. Można powiedzieć, że na swoim terenie jesteśmy drużyną niemalże niezwyciężoną. Gramy lepiej, tak jakby z większą złością. To o czymś świadczy. Inne zespoły, mają do nas ogromny szacunek, przyjeżdżając do Rybnika.

Trzeba jednak wspomnieć, że w tej rundzie nie było jeszcze takiego spotkania domowego, w którym nie straciliście bramki, a często też musieliście gonić wynik.
Chcemy grać otwartą piłkę, do przodu, więc często może zdarzyć się tak, że jednak tę bramkę stracimy. Ale gramy zawsze do ostatniej minuty i nie można nam odmówić walki i zaangażowania.

Którego z nowych zawodników uważa pan za największe wzmocnienie?
Każdy na swój sposób wzmocnił zespół. O tym, kto jest jednym z największych wzmocnień powinien decydować trener.

A co może pan powiedzieć o ubiegłej rundzie? Czemu była tak słaba w Waszym wykonaniu?
Najpierw szkolił nas trener Damian Galeja, który miał inną wizję gry. Nie szło nam dobrze i władze musiały bardzo szybko zareagować, sprowadziły zatem do Rybnika trenera Ryszarda Wieczorka. Praktycznie już w pierwszym meczu to zaowocowało, bo trener Wieczorek przekazał nam również inną wizję gry i od razu było to widoczne, chociaż tamto spotkanie niestety przegraliśmy 3:2... Ale po prostu przyszedł trener Wieczorek i miał swoją koncepcję, która bardzo odpowiada naszemu zespołowi.

Upatruje pan w tych początkowych niepowodzeniach jakąś winę trenera Galei?
Nie chcę obwiniać szkoleniowca, bo to zawodnicy grają na boisku, nie trener. Nie chcę nikogo winić za słabe wyniki.

Jaka była więc atmosfera w klubie za jego kadencji?
Atmosfera jest, była i zawsze będzie dobra, czy to pod wodzą trenera Wieczorka, Galei, czy też Furlepy.

Nie myśli pan jeszcze o Zabrzu?
No, oczywiście. Przez rok mam jeszcze ważny kontrakt z Górnikiem. Zobaczymy, na co klub się zdecyduje. To jest już w moich nogach i głowie. Muszę pokazać argumenty, że nadaję się do Górnika, ale na razie skupiony jestem na grze w Rybniku, bo to mój obecny klub.

Nie traktuje pan gry w II lidze, jako trochę takiego spadku sportowego?
Myślę, że nie, ale czasem trzeba zrobić jeden krok do tyłu, aby móc zrobić krok do przodu. Mam duże ambicje i nadzieję, że jeszcze gdzieś wyżej dojdę.

A może zamiast powrotu do Zabrza, powalczy pan o I ligę w Rybniku?
Trzeba myśleć najpierw o tym, co jest teraz, jakie mamy warunki pracy. Największym priorytetem jest teraz to, aby się utrzymać w II lidze, a w nowym sezonie odpowiedzialni za to ludzie będą myśleć o tym, co należy zrobić. Moim zdaniem są tu do tego bardzo dobre warunki. Były o tym spekulacje na pierwszej rozmowie z zarządem. Musimy grać w tej rundzie jak najlepiej. Klub chce się rozwijać w taki sposób, by zagrać na zapleczu ekstraklasy. Jeśli się utrzymamy, to nic nie stoi na przeszkodzie, ponieważ warunki są, a stadion jest jak najbardziej na I ligę. Natomiast jeśli chodzi o mnie, to nie zaprzeczam. Będę na pewno rozmawiał z trenerem Ryszardem Wieczorkiem i wtedy zapadnie decyzja czy jestem potrzebny Energetykowi czy nie, ale sporo będzie też zależeć od trenera Adama Nawałki. Jeśli będę pasował do jego wizji gry, to wrócę do Zabrza.

Ale jeszcze w Rybniku postara się pan wraz z kolegami z drużyny zrealizować konkretny cel, bo w środę gracie z GKS-em Tychy, wiceliderem rozgrywek. Zapowiadają się więc derby.
Każdy chłopak szykuje się już na ten mecz. Myślę, że o wynik można być spokojnym. Postaramy się zagrać jak najlepiej potrafimy i miejmy nadzieję, że wygramy. Jakby nie było GKS, to drużyna aspirująca, wraz z Miedzią Legnica, do awansu do I ligi. Możemy im trochę w tych planach przeszkodzić, poprzez zdobycie trzech punktów w tym spotkaniu.

Rozmawiała Beata Fojcik


Polecamy