menu

Fortuna 1 Liga. Arkadiusz Aleksander - nikt tak nie strzela(ł) jak on w XXI wieku

29 kwietnia 2020, 09:13 | Piotr Wiśniewski

Regularność w piłce popłaca. Widać to na przykładzie Arkadiusza Aleksandra, byłego już napastnika m.in. Sandecji Nowy Sącz, który miał wysoką średnią trafień na poziomie 1 ligi, dzięki czemu jest najskuteczniejszym strzelcem tego szczebla rozgrywkowego w XXI wieku.

Arkadiusz Aleksander - nikt tak nie strzela(ł) jak on w XXI wieku
fot. Gazeta Krakowska
Arkadiusz Aleksander - nikt tak nie strzela(ł) jak on w XXI wieku
fot. Tomasz Bolt/Polska Press
Arkadiusz Aleksander - nikt tak nie strzela(ł) jak on w XXI wieku
fot. Michał Ostałowski
Arkadiusz Aleksander - nikt tak nie strzela(ł) jak on w XXI wieku
fot. brak
Arkadiusz Aleksander - nikt tak nie strzela(ł) jak on w XXI wieku
fot. Jan Hubrich / Polskapresse
Arkadiusz Aleksander - nikt tak nie strzela(ł) jak on w XXI wieku
fot. Michal Ostalowski / Polskapresse
Arkadiusz Aleksander - nikt tak nie strzela(ł) jak on w XXI wieku
fot. Jan Hubrich / Polskapresse
1 / 7

Arkadiusz Aleksander jeszcze w sezonie 2015/16, jego ostatnim jako zawodowy piłkarzy, został wicekrólem strzelców Fortuna 1 Ligi. Zgromadził 15 trafień. Tyle samo razy do bramki trafiał Maciej Górski, o jedno trafienie więcej miał Szymon Lewicki. Przez wiele lat gry w 1 lidze uzbierał łącznie ponad 90 goli. Żaden inny piłkarz (mowa o XXI wieku) nie może pochwalić się lepszym osiągnięciem. Drugi najlepszy strzelec dwóch dekad - Emil Drozdowicz zdobył 71 bramek. Janusz Surdykowski 68 razy pokonywał bramkarzy.

Aleksander w tym wieku grał w czterech pierwszoligowych zespołach: Sandecji Nowy Sącz, Olimpii Grudziądz, Flocie Świnoujście oraz Arce Gdynia. Ale jeszcze w sezonie 1999/2000 wywalczył awans ze Śląskiem Wrocław do ekstraklasy, zdobywając siedem bramek. Transfermarkt naliczył Aleksandrowi 87 bramek w tej klasie rozgrywkowej: nie zostały uwzględnione gole z sezonu, w którym Śląsk awansował.

Pomijając te trafienia, przyglądając się zatem sezonem od 2000/01 w górę, wychodzi średnia Aleksandra (w 1 lidze): gol co 154 minuty. - Całkiem przyzwoicie. Nie jest to wprawdzie średnia najlepszych napastników, ale zadowalająca - mówi.

Najwięcej goli strzelił dla Sandecji. - Urodziłem się w Nowym Sączu, Sandecja to mój klub, tutaj grało mi się najlepiej. Pamiętny sezon? W pierwszym po awansie do 1 ligi [2009/10] otarliśmy się o ekstraklasę. Zajęliśmy 3. miejsce, Górnik Zabrze wyprzedził nas o dwa punkty. Na dwie kolejki przed końcem byliśmy wiceliderem, mnie w końcówce rozgrywek dopadła kontuzja. Zabrakło nam tych dodatkowych goli - wyjaśnia.

I tłumaczy skąd tak wysoka skuteczność w 1 lidze na tle innych napastników: - Grałem w klubach walczących zazwyczaj o czołowe miejsca. Dla napastnika jest to dobre, bo sytuacji ma więcej. W ekstraklasie z kolei występowałem na różnych pozycjach - zdarzało się, że trenerzy wystawiali mnie na bokach. Tam reprezentowałem też barwy klubów z dołu tabeli, okazji było mniej i mniej szans na bramkę.

Napastnicy często są przesądni. Mają swoje stałe rytuały. Takie małe rzeczy utwierdzają ich w przekonaniu, że będą mieli szczęście na boisku. - Ja akurat przed każdym meczem wykonywałem znak krzyża. Chciałem rozegrać mecz w zdrowiu, wiara na pewno bardziej pomaga na boisku niż przeszkadza. Im liga wyższa, tym teoretycznie ciężej o bramki. Nie wierzę w specyfikę ligi, to znaczy: jeśli strzelasz w ekstraklasie i 1 lidze, to powinieneś zdobywać bramki w każdej lidze. Odwracając sytuację: jeśli trafisz w 2 lidze, to wyżej też powinieneś to potrafić. W ekstraklasie najciężej grało mi się przeciwko Dicksonowi Choto. W 1 lidze nikt tak bardzo nie zalazł mi za skórę - wyjawia.

Aleksander w 2016 roku zakończył karierę piłkarską w Sandecji. I w Sandecji rozpoczął nowy etap - został dyrektorem sportowym. W tej roli pracował dwa lata. - Wygraliśmy Fortunę 1. Ligę, graliśmy w ekstraklasie. To były najlepsze lata w 110-letniej historii klubu. Nie mam się więc czego wstydzić - przekonuje.

- W swojej karierze miałem trzy poważne kontuzje kolan. Pierwszą w Śląsku Wrocław. W wieku 22 lat w derbach z Zagłębiem Lubin zerwałem więzadła. Prowadzący zabieg lekarz stwierdził wtedy, że będzie mi ciężko wrócić do sportu. Cała rehabilitacja trwała dwa lata, jednak dałem radę się podnieść. Cieszę się, że wróciłem, a po kontuzji zacząłem grać jeszcze lepiej niż przed nią. Dobrze w pewnym momencie szło mi w Górniku Zabrze. Myślami byłem już za granicą. Górnik dostał bowiem wstępną ofertę z fajnej ligi. Niestety jesienią znów zerwałem więzadła. Takie jest to życie piłkarza... mnie kontuzje nie omijały, biorąc pod uwagę te wszystkie okoliczności, jestem zadowolony z przebiegu mojej kariery akurat w 1 lidze - dodaje.

A czym się zajmuje aktualnie? - Prowadzimy rodzinny biznes, mamy trzy placówki przedszkolne - jedną w Warszawie, dwie w Nowym Sączu. Myślimy o kolejnej w innym miejscu. Są to przedszkola językowo-sportowe, przynajmniej jeśli chodzi o nazwę, jestem więc wciąż związany ze sportem. Traktujemy to jak edukację, a nie biznes. Każda praca z ludźmi daje mi satysfakcję, a już zwłaszcza praca z dziećmi. Efekty takiej pracy są szybko widoczne - przyznaje najskuteczniejszy zawodnik 1 ligi w XXI wieku


Polecamy