menu

Lewandowski już strzela, czyli co w Bundeslidze zdziała polska armia

17 sierpnia 2019, 09:46 | Dominik Owczarek

Polskie grono w Bundeslidze uległo kosmetycznym poprawkom. Oczekiwania ulegają jednak zmianie.


fot. Xinhua News/East News

Robert Lewandowski - jako gwiazda nie tylko Bayernu, ale i Bundesligi - musi mierzyć się z regularną krytyką. Dotyczy ona zwykle tego samego - świetny napastnik, ale nie potrafi poprowadzić drużyny do sukcesu w Europie. Na otwarcie sezonu mistrz Niemiec uległ w Superpucharze Niemiec Borussii Dortmund. W pierwszej rundzie DFB Pokal nie zachwycił również mimo zwycięstwa nad Energie Cottbus.

Polak po raz kolejny jednak pokazał, że można na niego liczyć. Dwiema bramkami walnie przyczynił się do awansu, jednak pokonanie czwartoligowca należy ujmować w kategoriach obowiązku. Fani Bawarczyków mają powody do zmartwień. Lewandowski nie gryzie się w język w kontekście wzmocnień. Bayern ma duże szanse, by po raz kolejny wywalczyć tytuł mistrzowski, ale w transferach brakuje ofensywnej siły rażenia. - Bez takich działań ciężko będzie nam walczyć o największe trofea. Bayern nie zrobił żadnych dużych wzmocnień przez ostatnie dwa lata - powiedział Lewandowski na przedsezonowej konferencji prasowej. Kapitan reprezentacji Polski uratował Bayern w inauguracji Bundesligi. Bayern zremisował z Herthą Berlin 2:2, a Lewy zdobył obie bramki dla mistrzów Niemiec.

Nawoływania zawodnika spotkały się z echem na nagłówkach niemieckich tytułów. „Lewandowski dyktuje Bayernowi swoją listę życzeń” - zatytułował „Frankfurter Allgemeine Zeitung”. - Wiemy, że musimy coś zrobić - odniósł się do jego słów dyrektor sportowy Bayernu Hasan Salihamidzić. Dość mętna odpowiedź Bośniaka świadczy o tym, że nie były to zapewne ostatnie skargi ze strony kapitana reprezentacji Polski.

Łukasz Piszczek - przyjaciel i zarazem były kolega Lewandowskiego z jednej drużyny - urósł w Dortmundzie już do miana jednej z klubowych legend. Obrońca Borussii rozegra już dziesiąty sezon w barwach wicemistrza Niemiec. 34-latek od jakiegoś czasu spotyka się z przedsezonowym sceptycyzmem zarówno „Kickera” jak i „Bilda”. Oba tytuły co roku potrafią upatrywać, że ostatecznie ktoś młodszy posadzi Polaka na ławce rezerwowych.

Ostatecznie jednak tak się nie dzieje. Za kadencji kolejnych trenerów Piszczek stanowi ważne ogniwo. Zawodnik nie ukrywa, że „rozważa przedłużenie kariery do 2021 roku” - jak powiedział w „Ruhr Nachrichten”. - W ciągu kilku tygodni doświadczony obrońca powinien przekroczyć barierę 300 spotkań w Bundeslidze. Aktualnie ma na koncie 292 mecze.

Na przeciwnym biegunie od BVB i Bayernu znajduje się Fortuna Duesseldorf z dwoma Polakami w kadrze. Sportowe media ogrom uwagi poświęcają Dawidowi Kownackiemu, który przez „Kickera” nazwany został nawet „Nowym Lewandowskim”. Po zadowalającym półroczu polski napastnik został wykupiony z Sampdorii za 9 milionów euro, czym ustanowił rekord transferowy zeszłorocznego beniaminka. Wydarzenie to mówi samo za siebie w kontekście możliwości finansowych Fortuny i stanowi argument w upatrywaniu jej za jednego z faworytów do spadku.

Kownacki ma uchodzić za centralną postać klubu nie tylko ze względu na dobrą dyspozycję, ale też odejście kilku ważnych zawodników. Drugim z Polaków jest 33-letni Adam Bodzek, który gra w Duesseldorfie od 2011 roku i cieszy się ogromnym zaufaniem trenera Friedhelma Funkela. Szkoleniowiec widzi nadal rezerwy w Dawidzie Kownackim, któremu zalecił ostatnio większy profesjonalizm. - W ciągu ostatnich kilku miesięcy miał cztery urazy mięśniowe. To za dużo. Może mu pomóc właściwa dieta. Musi być bardziej sumienny poza treningami - powiedział Funkel.

Drugie podejście do Bundesligi zanotuje bramkarz Unionu Rafał Gikiewicz, który jest pewnym punktem klubu ze wschodniej części Berlina. W inauguracyjnej kolejce Bundesligi - historycznej dla Unionu, bo pierwszej w jego historii, beniaminek zmierzy się z RB Lipsk. Saksończycy bywają w Niemczech nazywani „marketingowym tworem”. Wyrazić sprzeciw mają kibice „Die Eisernen” poprzez zachowanie milczenia przez pierwszy kwadrans spotkania.

Gikiewicz wyraża sprzeciw i zaapelował o wsparcie w zagrzewaniu do walki. Piłkarze - w tym polski bramkarz - będą tego zdecydowanie potrzebować. Jako debiutanci wymieniani są wśród kandydatów do relegacji.


Polecamy