menu

Krzysztof Juras o Lechii i Arce: Pech biało-zielonych [komentarz]

18 marca 2019, 09:00 | Krzyszrof Juras

Nie mają szczęścia zawodnicy Lechii Gdańsk. O co mi chodzi, ano o losowanie Pucharu Polski.

Na zdjęciu: piłkarze Lechii Gdańsk w meczu z Zagłębiem Sosnowiec
Na zdjęciu: piłkarze Lechii Gdańsk w meczu z Zagłębiem Sosnowiec
fot. Lucyna Nenow / Polska Press

Gdańszczanie od prawie pięciu lat (ostatni raz 25 marca 2014 r. z Jagiellonią) nie zagrali na własnym stadionie meczu w tych rozgrywkach. I podobnie będzie w tegorocznych, bo w półfinale pojadą oni na spotkanie do Częstochowy z Rakowem. W Gdańsku nikt nie wyobraża sobie innego rozstrzygnięcia jak wygrana w tym meczu biało-zielonych. A propos Pucharu Polski: gdyby do finału awansowała Lechia lub Miedź Legnica, to byłby pierwszy taki przypadek od 1976 r., że w decydującym o zdobyciu tego trofeum spotkaniu zagrałaby drużyna, która ani razu nie wystąpiła w danej edycji na własnym stadionie.

CZYTAJ TAKŻE: Cztery poprzeczki i gol Daniela Łukasika. Lechia Gdańsk wygrała z Zagłębiem Sosnowiec [zdjęcia]

Tyle o pucharze, przejdźmy do rozgrywek ligowych. Po dwóch nieudanych meczach, lider z Gdańska, grał w Sosnowcu. Tym razem biało-zieloni nie zawiedli i pokonali czerwoną latarnię ligi. Mecz ten pokazał, że ustawianie Flavio Paixao przy, jak to mawiają piłkarze, „szynie” odbiera temu zawodnikowi połowę wartości. W Sosnowcu trener Piotr Stokowiec przesunął go do środka boiska i od razu Flavio pokazał pełnię swoich możliwości, będąc niewątpliwie najlepszym piłkarzem na boisku. Mam nadzieję, że trener też to widzi i już więcej nie przywiąże, niczym psa do budy, Portugalczyka do linii bocznej, tym bardziej, że Artur Sobiech jednak zawodzi. Zawodnik, który miał wiosną strzelać gola za golem nie potrafił w Sosnowcu sytuacji sam na sam zamienić na bramkę. A i jego sama gra pozostawia wiele do życzenia i widać, że zawodnik ten nie prezentuje pełni swoich umiejętności.

Tyle o Lechii, która udając się na przerwę związaną z meczami reprezentacji Polski ma dwa punkty przewagi nad goniącą ją Legią Warszawa. Drugi nasz reprezentant, czyli gdyńska Arka grał wczoraj w Lubinie. Był to mecz kibicowskiej zgody zakończony bezbramkowym remisem. Tym cenniejszym, że osiągniętym z mocnym rywalem, na jego terenie i będącym pierwszym w tym roku meczem Arki, w którym żółto-niebiescy zdobyli punkt. Po końcowym gwizdku sędziego z ulgą odetchnął nie tylko trener Zbigniew Smółka.

Lechia Gdańsk wygrywa z Zagłębiem Sosnowiec 1:0 i umacnia się na pozycji lidera Ekstraklasy

Press Focus / x-news