menu

W ubiegłym tygodniu wychowanek Wisłoki Dębica Paweł Bochniewicz zagrał w pierwszym składzie Udinese

27 grudnia 2017, 07:00 | Kuba Zegarliński

21-letni Paweł Bochniewicz swoją karierę rozpoczynał w Dębicy, potem przeszedł do Stali Mielec, a teraz jest zawodnikiem Udinese. Niedawno polski obrońca zadebiutował w podstawowym składzie włoskiego klubu.

Wychowanek Wisłoki Dębica Paweł Bochniewicz niedawno zadebiutował w pierwszym składzie Udinese Calcio
Wychowanek Wisłoki Dębica Paweł Bochniewicz niedawno zadebiutował w pierwszym składzie Udinese Calcio
fot. Krzysztof Kapica

19 grudnia 2017 roku z pewnością długo pozostanie w pamięci Pawła Bochniewicza. Po ponad trzech latach od transferu do Udinese, dwóch sezonach spędzonych na wypożyczeniu w hiszpańskiej Granadzie B, powrocie do Włoch i kilkumiesięcznych oczekiwaniach, 21-letni obrońca wreszcie doczekał się tego momentu.

Na przedmeczowej odprawie, gdy trener Massimo Oddo wyczytywał zawodników, którzy wybiegną w podstawowym składzie i zagrają przeciwko Napoli, Bochniewicz usłyszał swoje nazwisko. Jego moment wreszcie nadszedł.


Talent

Droga w świat w wielkiej piłki rozpoczęła się w rodzinnej Dębicy. Często mówi się, że niektórzy piłkarze mają wrodzony talent. Jeśli tak rzeczywiście jest, to do tej wąskiej grupy osób z pewnością należy Paweł Bochniewicz.

- Ten chłopak po prostu miał to “coś” - mówi Zbigniew Rajnfus. To on jako pierwszy dostrzegł ogromny talent dębiczanina.

Z obecnym piłkarzem Udinese zetknął się gdy Paweł był jeszcze Pawełkiem i chodził do przedszkola. Rajnfus prowadził tam zajęcia z gimnastyki i wychowania fizycznego. - Nie miał problemu z żadnym ćwiczeniem, wystarczyło mu pokazać i od razu wszystko wykonywał - wspomina.

Gdy zdał sobie sprawę, że ojcem Pawła jest były piłkarz Wisłoki Dębica od razu zaczął przekonywać go, że powinien zapisać syna na treningi piłki nożnej. -Nie trzeba było. Tato Pawła również widział w nim potencjał i postanowił dać go do Wisłoki -zaznacza.

Tam trafił pod skrzydła trenerów: Tadeusza Stolarskiego i Damiana Sudeckiego. Razem z nimi pracował również Rajnfus. - Paweł to był wzór solidności i pracowitości. Na treningach imponował. Nie opuszczał zajęć, nie miał żadnych „wyskoków”. Widać było, jak bardzo mu zależy na grze w piłkę nożną.

Następny krok

W 2010 roku przyszedł czas na kolejny krok. Po 14-letniego wówczas zawodnika zgłosiła się Stal Mielec. Wielkim zwolennikiem sprowadzenia wychowanka Wisłoki Dębica był Grzegorz Wcisło. - Z Wisłoką rywalizowaliśmy regularnie i powiedzieć, że Paweł się wyróżniał, to nic nie powiedzieć. Przede wszystkim miał znakomite warunki fizyczne, świetną koordynację ruchową i kapitalnie ułożoną lewą nogą - wylicza Wcisło.

Warto zaznaczyć, że Paweł Bochniewicz do Mielca przychodził jako środkowy pomocnik z inklinacjami ofensywnymi. Grzegorz Wcisło widział w nim jednak atuty do gry w defensywie i postanowił go nieco „cofnąć”. - U mnie grał jako defensywny pomocnik, czasem również jako obrońca - przyznaje Wcisło.

Później piecze nad rocznikiem 1996 w Stali Mielec przejął Roman Borawski. Pod jego wodzą Bochniewicz i spółka zagrali w ćwierćfinale mistrzostw Polski juniorów młodszych.


Marzenia i wytrwałość

W Mielcu ostatecznie spędził dwa lata po czym postanowił wyjechać za granicę. Taką decyzję podjął wspólnie z rodzicami. - Podziwiam Pawła za odwagę. Miał wówczas 16 lat, a wyjechał do obcego kraju, inna kultura, inny język. On jednak sobie poradził. To dużo o nim mówi - przyznaje Wcisło.

- Paweł znalazł się w miejscu w którym jest tylko dzięki swojej ciężkiej i mozolnej pracy - mówi Zbigniew Rajnfus. - To przykład gdzie mogą poprowadzić marzenia i wytrwałość.


Polecamy