menu

Wojciech Szczęsny wyjdzie w podstawowym składzie Juventusu Turyn na mecz z Fiorentiną

19 września 2017, 14:10 | KM

Wojciech Szczęsny ponownie wyjdzie w podstawowym składzie Juventusu Turyn. Obecność Polaka w "jedenastce" na mecz z Fiorentiną zapowiedział trener Massimiliano Allegri.


fot. Bartek Syta / Polska Press

Przypomnijmy, że Szczęsny trafił do Juventusu przed tym sezonem. Turyńczycy wykupili go z Arsenalu Londyn. Ostatnie dwa lata Polak spędził jednak w AS Roma, wyrabiając sobie opinię jednego z najlepszych bramkarzy we włoskiej Serie A. Do Turynu przyszedł jednak jako zmiennik Gianluigiego Buffona i jego przyszły następca.

Nie brakowało głosów, że Szczęsny popełnia w ten sposób błąd, w sezonie poprzedzającym mistrzostwa świata będzie siedział bowiem na ławce. Z drugiej strony, pojawiały się informacje, że Polak ma w kontrakcie punkt mówiący o tym, że musi rozegrać minimum dwadzieścia spotkań w sezonie.

Wygląda na to, że Szczęsny w Turynie rzeczywiście może liczyć na regularną grę. Już w trzeciej kolejce Serie A zagrał w meczu z Chievo Werona. Polak nie miał zbyt wiele roboty, a Juventus bezproblemowo wygrał 3:0. W weekendowym starciu z Sassuolo grał już Buffon, ale na dzisiejszej konferencji prasowej trener Massimiliano Allegri ogłosił, że w środowym pojedynku z Fiorentiną między słupkami ponownie stanie Szczęsny. - Szczęsny jest jednym z najlepszych bramkarzy na świecie, a dla mnie bardzo ważne jest to, by mieć dwóch tej klasy golkiperów. Od lat jest na topie i naturalne jest to, że stanie się następcą Buffona w Juve - powiedział trener mistrzów Włoch.

Hierarchia wciąż oczywiście pozostaje jasna: niekwestionowanym numerem jeden jest Buffon, legenda Juventusu i jeden z najlepszych bramkarzy w historii piłki nożnej. Wygląda jednak na to, że Szczęsny może liczyć na grę co dwie-trzy kolejki Serie A. Ponadto będzie zapewne podstawowym golkiperem w Pucharze Włoch. Wszystko wskazuje na to, że w Turynie naprawdę chcą z niego uczynić następcę Buffona.

Rio Ferdinand postanowił wrócić do zawodowstwa. Na próżno jednak będzie szukać byłego obrońcy Manchesteru United na boiskach piłkarskich

Press Focus/x-news


Polecamy