menu

Emocjonujący mecz w Tychach. GKS pokonał Olimpię Zambrów [RELACJA]

28 listopada 2015, 22:31 | Maciek Maćkowiak

Po emocjonującym meczu "Trójkolorowi" pokonali Olimpię Zambrów 3:2. Bramki dla tyszan zdobyli: Mariusz Zganiacz, Robert Dymowski i Łukasz Grzeszczyk, a dla gości Patryk Szymański i Michał Kuczałek. Mecz obserwowało 3019 kibiców.

Kibice na meczu GKS Tychy - Olimpia Zambrów
fot. Łukasz Łabędzki
Kibice na meczu GKS Tychy - Olimpia Zambrów
fot. Łukasz Łabędzki
Kibice na meczu GKS Tychy - Olimpia Zambrów
fot. Łukasz Łabędzki
Kibice na meczu GKS Tychy - Olimpia Zambrów
fot. Łukasz Łabędzki
GKS Tychy - Olimpia Zambrów 3:2
fot. Łukasz Łabędzki
GKS Tychy - Olimpia Zambrów 3:2
fot. Łukasz Łabędzki
GKS Tychy - Olimpia Zambrów 3:2
fot. Łukasz Łabędzki
GKS Tychy - Olimpia Zambrów 3:2
fot. Łukasz Łabędzki
GKS Tychy - Olimpia Zambrów 3:2
fot. Łukasz Łabędzki
GKS Tychy - Olimpia Zambrów 3:2
fot. Łukasz Łabędzki
1 / 10

GKS Tychy - Olimpia Zambrów 3:2 [ZDJĘCIA]

Tyszanie od samego początku chcieli objąć prowadzenie, zależało im na zrehabilitowaniu się przed kibicami za ostatnie porażki. Piłkarze Olimpii koncentrowali się głównie na defensywie, ich taktyka oparta była na długich podaniach do Kamila Zapolnika.

W pierwszych dziesięciu minutach dwie dogodne okazje miał Grzeszczyk, za pierwszym razem jego strzał został zablokowany, zaś za drugim bramkarz Olimpii był na posterunku. Gdy wydawało się, że gol dla GKS-u jest kwestią czasu, nieoczekiwanie to goście objęli prowadzenie. Po rzucie wolnym wykonanym przez Lemanka, piłka podbita jeszcze przez któregoś z tyskich defensorów trafiła do Szymańskiego, a ten ładnym wolejem pokonał Florka.

Bramka uskrzydliła gości, którzy chwilę później mogli podwyższyć prowadzenie, wyprowadzili groźną kontrę po której strzał Lemanka był jednak za lekki by zaskoczyć bramkarza tyszan. A miejscowi kibice denerwowali się coraz bardziej i w mocnych słowach opiniowali grę swoich ulubieńców. GKS teoretycznie miał przewagę w posiadaniu piłki, ale nie potrafił wykreować dogodnych sytuacji bramkowych. Taki marazm w wykonaniu tyszan utrzymywał się do 32. minuty, wówczas bliski zdobycia bramki był Daniel Duda, ale dobrze dysponowany Konicki w świetny sposób obronił ten strzał.

Gospodarze szukali jeszcze szans na wyrównanie, długo bili głową mur, aż w końcu w polu karnym sfaulowany został Grzeszczyk. Sędzia wskazał na "wapno". Do piłki podszedł Zganiacz i pewnym uderzeniem dał tyszanom wyrównanie. Chwilę później dobrą okazję miał Marcin Radzewicz, ale przegrał pojedynek sam na sam z bramkarzem Olimpii. Pierwsza połowa zakończyła się remisem, który nie wystarczający dla "Trójkolorowych". Zupełnie inaczej było w przypadku gości, którzy zagrali bardzo przyzwoicie. Zambrowianie imponowali umiejętną grą w destrukcji.

Pierwsze minuty drugiej połowy nie mogły nikogo zaskoczyć. GKS cały czas starał się kontrolować grę, brakowało jednak klarownych okazji. Olimpia tak jak przed przerwą szukała swoich okazji w kontrach, takich jak ta z 50. minuty, kiedy to Patryk Szymański po indywidualnym rajdzie uderzył piłkę ponad bramką. Chwilę później groźnie było po drugiej stronie boiska, strzał Grzeszczyka z dystansu minimalnie minął bramkę Konickiego. Parę minut później najskuteczniejszy zawodnik tyszan próbował zdobyć gola efektowną przewrotką, ale golkiper gości był na posterunku.

Czas płynął, a wynik wciąż się nie zmieniał. Trener Kiereś w przerwie zmienił ustawienie zespołu na bardziej ofensywne, roszady nie przynosiły jednak spodziewanych efektów aż do 63. minuty. Wówczas Dymowski w świetny sposób wykończył podanie Grzybka i strzałem " w okienko" dał gospodarzom prowadzenie. Trzy minuty później sędzia Piotr Łęgosz drugi raz dzisiejszego dnia odgwizdał rzut karny. Tym razem Dzienis sfaulował Okuniewicza w polu karnym. Zmienił się wykonawca jedenastki, szansę na swoją 9. bramkę w tym sezonie miał Łukasz Grzeszczyk. Nie zmarnował jej a GKS prowadził już dwoma bramkami.

Olimpia nie poddawała się i szukała szans na złapanie kontaktu z rywalami. W 70. minucie groźnie na bramkę uderzał Zapolnik, ale nie zdołał zaskoczyć Florka. Trzy minuty później Dymowski obejrzał swoją drugą żółtą kartkę i w rezultacie musiał udać się pod prysznic. Trener gości postanowił postawić wszystko na jedną kartę i wpuścił na boisku rosłego Michała Twardowskiego. Goście tym samym przeszli na grę dwoma napastnikami. W 79. minucie ładnym, indywidualnym rajdem popisał się Jastrzębski, ale jego strzał minął bramkę gospodarzy.

W końcówce zambrowianie przenieśli grę na połowę GKS-u, ale nie byli w stanie poważnie zagrozić tyszanom. Wydawałoby się, że nic nie grozi już gospodarzom, ale w 89. minucie w pozornie niegroźnej sytuacji na listę strzelców wpisał się Michał Kuczałek. Podopieczni Piotra Zajączkowskiego próbowali jeszcze wyrównać, ale najzwyczajniej zabrakło im czasu.

Co ciekawe, tyszanie po meczu zostali wygwizdani. Niektórych może to dziwić, w mojej ocenie te gwizdy stanowią zasłużoną ocenę poczynań GKS-u w rundzie jesiennej. Zespół, który miał być potentatem ligi, jest jedynie jej średniakiem. Moim zdaniem wypada dać czas trenerowi na skonsolidowanie drużyny, Kamil Kiereś na każdym kroku podkreśla, że tego czasu miał latem za mało. Pierwsze mecze rundy wiosennej pokażą prawdziwą wartość tej drużyny. Jedno jest pewne, "Trójkolorowi" potrzebują skutecznego napastnika jak ryba wody. Zarówno Grunt jak i Okuniewicz jak na razie nie są w stanie dać drużynie bramek. Zobaczymy jakie wyjście z tej trudnej sytuacji znajdzie dyrektor sportowy GKS-u Wojciech Szala, nie da się ukryć że ta zima będzie dla niego bardzo pracowita.


Polecamy