menu

Legia - Ruch. Bilans korzystny dla Wojskowych, ale Niebiescy mają więcej tytułów

6 kwietnia 2012, 17:38 | Jacek Sroka/Dziennik Zachodni

Sobotni mecz Legii z Ruchem będzie prawdziwym hitem nie tylko świątecznej kolejki, ale całej rundy wiosennej. Do tej pory we wszystkich rozgrywkach te zespoły spotkały się ze sobą aż 156 razy.

Bilans przemawia na korzyść legionistów
Bilans przemawia na korzyść legionistów
fot. Rafał Wojtas (Ekstraklasa.net)

Legia Warszawa - Ruch Chorzów LIVE! - relacja NA ŻYWO w sobotę od 13.30 w Ekstraklasa.net!

Na tę imponującą liczbę złożyło się 137 meczów ligowych, 14 w Pucharze Polski, cztery w Pucharze Ligi i jeden w Superpucharze Polski. Bilans tych konfrontacji jest korzystny dla warszawian, którzy wygrali 62 potyczki, 44 razy był remis, a 50 zwycięstw odnieśli Niebiescy.

Pierwsze spotkanie Ruchu i Legii miało miejsce 26 czerwca 1927 roku na boisku FC Katowice. Ekipa z Hajduków Wielkich, która w pierwszym sezonie ligowym rozgrywała mecze w Katowicach, wygrała je 3:1. Później jednak już tak dobrze nie było. Na liście najwyższych w historii porażek Niebieskich mecze z warszawianami widnieją bardzo wysoko. W 1930 roku Ślązacy przegrali w stolicy aż 1:7, a pięć goli dla Legii strzelił wówczas Józef Nawrot. Pięć lat później Ruch, który pewnie kroczył po swój trzeci z rzędu tytuł mistrza Polski, doznał w Warszawie zawstydzającej klęski 0:6. Pół tuzina goli chorzowianie zainkasowali na Łazienkowskiej także w 1961 roku, a ich katem okazał się Lucjan Brychczy, który ustrzelił wtedy hat-tricka. Pochodzący ze Śląska popularny "Kici" w sumie strzelił Ruchowi najwięcej bramek z graczy Legii, bo aż 19.

Niebiescy też potrafili strzelać gole warszawianom, ale ich wygrane nie były aż tak spektakularne. Przed wojną Ruch w 1936 r. rozgromił Legię 6:1 po czterech trafieniach Teodora Peterka oraz po jednym Ernesta Wilimowskiego i Gerarda Wodarza. Po wojnie najbardziej okazałe było zwycięstwo 4:0, odniesione wiosną 1964 r. po dwóch golach Eugeniusza Lercha i po jednym Eugeniusza Fabera i Antoniego Nieroby. Gdy Legia w 1955 roku zdobywała swoje pierwsze mistrzostwo Polski, przegrała mecz w Chorzowie aż 1:4 (hat-trick Gerarda Cieślika).

W 1960 roku, podobnie jak teraz, obie drużyny walczyły o mistrzostwo Polski, a kluczowe dla losów rywalizacji spotkanie rozegrane zostało na pięć kolejek przed końcem sezonu w stolicy.

- Było dokładnie tak jak teraz. Legia była pierwsza, a Ruch drugi i to ona była faworytem meczu - wspomina były napastnik Niebieskich Eugeniusz Lerch. - My mieliśmy młodą ekipę, ale wszyscy byli głodni sukcesu. Spotkanie było dramatyczne, lecz udało nam się wygrać na Stadionie Wojska Polskiego 2:1 i dzięki temu Ruch objął prowadzenie w tabeli. Po tym meczu uwierzyliśmy we własne siły i zdobyliśmy mistrzostwo Polski. Oby teraz historia znów się powtórzyła.

Dziennik Zachodni


Polecamy