menu

Szymon Matuszek: Polemizowałbym z żółtymi kartkami dla mnie

15 listopada 2015, 15:20 | Konrad Kryczka

- MKS był mocno cofnięty i myślę, że założeniem rywali było odpowiadaniem nam jedynie z kontrataku. Jeżeli chodzi o nas, sądzę, że poprawnie rozprowadzaliśmy akcje. Niestety, wszystko wychodziło nam tak do szesnastego metra, później brakowało odpowiedniej decyzji, dokładności, czy przemyślanego podania - mówił po meczu z MKS-em pomocnik Dolcanu Szymon Matuszek.

Dolcan Ząbki zremisował z MKS-em Kluczbork 1:1
Dolcan Ząbki zremisował z MKS-em Kluczbork 1:1
fot. Piotr Kwiatkowski

Kończycie mecz w dziewięciu – to nie tak miało wyglądać.
Myślę, że to rzecz drugorzędna. Przede wszystkim tablica wyników powinna wyglądać inaczej. Przed meczem zakładaliśmy sobie bowiem, że musimy bezwzględnie wygrać, jeżeli myślimy o górnej części tabeli.

Tydzień temu przegraliście niemal wygrany mecz, teraz mogliście się zrehabilitować, ale macie tylko remis i to po nie najlepszej grze.
MKS był mocno cofnięty i myślę, że założeniem rywali było odpowiadaniem nam jedynie z kontrataku. Jeżeli chodzi o nas, sądzę, że poprawnie rozprowadzaliśmy akcje. Niestety, wszystko wychodziło nam tak do szesnastego metra, później brakowało odpowiedniej decyzji, dokładności, czy przemyślanego podania.

Jak już wam nawet udało się oddać strzał, to na wysokości zadania stawał bramkarz rywali.
Trzeba go pochwalić, bo w paru sytuacjach bronił naprawdę dobrze. Radził sobie ze strzałami Calderona, Tarnowskiego, czy dwoma uderzeniami – głową oraz z woleja – w wykonaniu Krzywickiego. Grzegorz Wnuk był wyróżniającym się piłkarzem i decydujący zawodnikiem w kontekście ostatecznego wyniku.

Sami kończyliście mecz w dziewiątkę. Ty sam otrzymałeś dwie żółte kartki w krótkim odstępie czasu.
No tak, ale polemizowałbym z obiema decyzjami. W pierwszej sytuacji byłem przy piłce, zrobiłem nad nią zwód, a Kasperkiewicz podłożył nogę. Ja odebrałem to w ten sposób, ale sędzia był innego zdania. Jeżeli natomiast chodzi o drugą sytuację, to wyskoczyłem wyżej od przeciwnika. Skoczyłem jak za każdym razem – nienaturalnie byłoby schować ręce do tyłu – a rywal był na wysokości moich ramion. Szkoda, że sędzia to odgwizdał, ale to był już doliczony czas. W kolejnym meczu tak czy inaczej bym pauzował, ale żałuję, że zebrałem kolejną żółtą kartkę. Jest jednak jedna rzecz, którą należy zauważyć – rywale, grając jednego, czy dwóch więcej, dalej byli cofnięci, nie atakowali. Chyba nie interesowały ich trzy punkty, bo to my nadal prowadziliśmy grę.

Kiedy sędzia gwizdnął w tej drugiej sytuacji, co sobie pomyślałeś? Że będzie tylko faul?
Tak myślałem, bo widziałem, że rywal już leżał. Byłem więc zdziwiony, że sędzia pokazał mi drugą żółtą kartkę.

Po wysokim zwycięstwie z Zagłębiem chcieliście złapać serię. Zamiast tego macie porażkę i remis w następnych meczach. W wasze poczynania nie wkrada się powoli niepokój?
Mecze z Arką i MKS-em chcieliśmy rozstrzygnąć inaczej, więc ostatnie wyniki nas nie satysfakcjonują. No i znów góra nam ucieka. Nie zbieramy regularnie kompletu punktów, a to najważniejsze, jeżeli chce się awansować. Do końca roku zostały już tylko dwa spotkania i miejmy nadzieję, że w nich zapunktujemy już lepiej.


Polecamy