menu

Podpowiadamy Lechowi - kogo warto ściągnąć z niższych lig?

1 marca 2014, 10:01 | Radosław Patroniak/Głos Wielkopolski

Lech nie wzmacnia składu, ponieważ działacze twierdzą, że klubu nie stać na znaczące transfery. Klasa obecnych piłkarzy nie powala jednak na kolana, więc poszukiwanie nowych twarzy można byłoby zacząć od własnego podwórka w niższych ligach. To zawsze najbliższy i najtańszy kierunek...

Maciej Kowalski-Haberek (z lewej) to jeden z wyróżniających się piłkarzy w drugoligowej Ostrovii
Maciej Kowalski-Haberek (z lewej) to jeden z wyróżniających się piłkarzy w drugoligowej Ostrovii
fot. Waldemar Wylegalski/Polskapresse

Porażka MKS MOS na zakończenie pierwszego sezonu koninianek w Basket Lidze Kobiet!

Postanowiliśmy więc zapytać trenerów i działaczy drugoligowych klubów z Wielkopolski kogo, by do Kolejorza polecili. Przy okazji dowiedzieliśmy się też jak działa skauting niebiesko-białych.

– Nie przypominam sobie, by ktoś z Bułgarskiej do nas dzwonił i anonsował przyjazd na obserwację. Kilka razy był u nas z wizytą Maciej Żurawski, ale on przecież pracuje dla Wisły, a nie dla Lecha. Może był ktoś anonimowo, ale to mało prawdopodobne – tłumaczył wiceprezes Calisii, Paweł Gajoch.

Jego zdaniem w II lidze jest wielu kandydatów do gry na wyższym poziomie. – Jeżeli gracz jest przygotowany do takiego wyzwania pod względem motorycznym, to nie widzę problemu, by dać mu szansę w drużynie z ekstraklasy. Oczywiście jest też grupa takich zawodników, którzy nie dorośli nawet do poziomu II ligi – dodał Gajoch, który zarekomendował do Lecha czterech piłkarzy.

Pierwszy z nich to 22-letni bramkarz Konrad Forenc (wypożyczony z Zagłębia Lubin), drugi to 21-letni pomocnik Arkadiusz Kuciński (wypożyczony z Miedzi Legnica), trzeci to 27-letni Bułgar, snajper Andrej Atanasow (kiedyś grał w Lokomotiwie Płowdiw),a czwarty to jego rodak i rówieśnik Iwelin Kostow. – Jesienią miał sporą nadwagę i oddaliśmy go do czwartoligowego Orlicza Suchedniów, prowadzonego przez byłego naszego trenera, Sławomira Majaka. Minęło kilka miesięcy i chłopak tak odżył, że rywale czasami pilnowali go w sześciu, a i tak sobie nie radzili – przekonywał wiceprezes Calisii.

W Ostrovii z kolei nie mają złudzeń, że poszukiwania piłkarzy zawsze trzeba zaczynać od własnego podwórka. – Naszych chłopaków warto promować. Pytanie tylko czy ktoś się nimi interesuje. Na naszych meczach nie widziałem nigdy skauta z Lecha, ale to samo można powiedzieć o innych klubach ekstraklasy – tłumaczył kierownik beniaminka II ligi, Dominik Kaszuba.

Według niego „papiery” na występy w rodzimej elicie futbolu mają w Ostrovii 22-letni obrońca Błażej Cyfert (wypożyczony przez ostrowian z... Lecha) i 19-letni pomocnik Maciej Kowalski-Haberek (wypożyczony z Zagłębia Lubin). – Obaj mają nie tylko odpowiednie umiejętności, ale mają też odpowiednie przygotowanie mentalne.W profesjonalnej piłce nogi muszą iść w parze z głową. Bez tego połączenia zawodnik nigdy się nie wybije – dodał Kaszuba.

Kopalnią talentów w polskiej piłce jest w ostatnich latach Zagłębie Lubin (ostatni mistrz Młodej Ekstraklasy). – Z rezerwami miedziowych graliśmy ostatnio sparing. 3-4 zawodników z tej drużyny od razu mogłoby próbować swoich sił w Lechu – zakończył kierownik Ostrovii.

Bardziej wstrzemięźliwi w poleceniu zawodników do Dumy Wielkopolski byli w ekipie lokalnego rywala, czyli w Warcie Poznań. – Mamy w składzie kandydatów do gry na wyższym poziomie, ale nie powiem o kogo konkretnie mi chodzi. Niech to pozostanie moją słodką tajemnicą – przyznał trener Marek Kamiński.

Jego spojrzenie na transfery wewnętrzne jest trochę inne niż działaczy, bo uważa on, że zawodników do najlepszych drużyn w Polsce można sprowadzać wyłącznie z uwzględnieniem strategii i filozofii klubu oraz koncepcji trenera. – Ogólna tendencja jest taka, że pozyskuje się młodych piłkarzy do pierwszej drużyny albo do szkółki. Mało kto decyduje się na transfer doświadczonego piłkarza po przejściach – zauważył szkoleniowiec Warty.

Zwrócił on też uwagę, że piłkarz z niższej ligi może mieć problem z aklimatyzacją w takim zespole jak Lech. – Zderzenie w szatni ze znanymi z telewizji nazwiskami może odbić się na psychice młodego zawodnika. Nie każdy potrafi przejść nad tym do porządku dziennego. Dlatego każdy transfer trzeba rozpatrywać indywidualnie – dodał trener warciarzy.

Głos Wielkopolski


Polecamy