menu

Były lider zagra w Puławach z Wisłą, a obecny zawita do Radzynia Podlaskiego

22 marca 2019, 21:52 | Marcin Puka

W 20. kolejce trzeciej ligi (drużyny z naszego regionu grają w sobotę 23 marca) najciekawiej zapowiada się starcie zespołów z czołówki tabeli. W Puławach (godz. 15), Wisła podejmie Hutnika Kraków.


fot. Łukasz Kaczanowski

Biało-niebiescy mają 35 punktów i plasują się na piątym miejscu. Krakowianie po domowej porażce w poprzedniej kolejce z Podlasiem Biała Podlaska 0:2 spadli z pierwszej na trzecią lokatę i od puławian mają tylko trzy oczka więcej. Jesienią Wisła na Suchych Stawach wygrała 1:0, a na listę strzelców wpisał się Szymon Stanisławski. Jeżeli gospodarze zwyciężą przeskoczą beniaminka w tabeli, ponieważ będą mieć lepszy bilans bezpośrednich spotkań.

- To tzw. mecz o sześć punktów. Hutnik będzie podrażniony porażką z Podlasiem, a w tym meczu, który zresztą analizowaliśmy, nie był wcale gorszy. Na początku spotkania miał kilka świetnych okazji do strzelenia gola, ale ich nie wykorzystał. To się później zemściło, a obraz meczu patrząc na wynik jest trochę mylący - wyjawia Marcin Popławski, drugi trener Wisły. - Mamy trochę kłopotów kadrowych, ale chcemy wygrać i minąć rywala w tabeli. Zespół z Krakowa to wymagający przeciwnik. Zawsze stara się grać w piłkę, bez względu na boiskowe okoliczności. Ma swój styl i taktykę, którą konsekwentnie realizuje. Jeśli chodzi o pierwszą potyczkę w tym sezonie, to w Krakowie byliśmy zdecydowanie lepsi, ale indolencja strzelecka sprawiła, że nie wygraliśmy wyżej. Wiadomo jednak, że mecz meczowi nierówny, i musimy dobrze zareagować na wszystkie jego momenty - kończy "Papaj".

Dobrą wiadomością jest fakt, że być może na murawie zamelduje się kapitan Wisły, obrońca Mateusz Pielach, a po pauzie za żółte kartki do gry powinien być gotowy Krystian Puton. Jednak ten ostatni w tym tygodniu nabawił się kontuzji i o tym czy wystąpi w sobotę, a także kilku innych zawodników, będzie wiadomo dopiero w dniu meczu.

Co ciekawe, w trwającej kampanii Wisła i Hutnik lepiej spisują się na obcych stadionach. Puławianie w takich bataliach wywalczyli 20 punktów (najlepszy wynik w lidze), a wiceliderem tej klasyfikacji są krakowianie (19 oczek).

Motor (godz. 15.30) będzie rywalizował w Oświęcimiu z niepewną ligowego bytu Sołą. Lublinianie po raz pierwszy w tym roku zagrają na wyjeździe (nie licząc wygranego po rzutach karnych starcia w Puławach z Wisłą w finale Pucharu Polski na szczeblu okręgu lubelskiego), ale celują w trzecią wygraną z rzędu.

- Bez względu na to czy występujemy przed własną publicznością, czy w gościach, zawsze chcemy grać swoją piłkę, ale musimy dopracowywać taktykę pod konkretnego przeciwnika - mówi Robert Góralczyk, trener zespołu ze stolicy Lubelszczyzny. - Chcemy prowadzić grę, ale wiemy, że w Oświęcimiu jest takie, a nie inne boisko. Zresztą praktycznie na wszystkich stadionach trzecioligowych ciężko o równe jak stół murawy. Momentami musimy być przyzwyczajeni do innej gry. Trzeba mieć świadomość, że metoda większej ilości podań może być trudna do zrealizowania. Mamy swój pomysł na ten mecz.

Soła w poprzedniej kolejce w starciu ze Stalą w Kraśniku rozegrała niezłe spotkanie. Była lepsza od beniaminka z naszego regionu, ale do domów wracała z niczym. Przegrała z gospodarzami 0:1. Warto dodać, że zespół z Małopolski prowadzi Łukasz Surma. Piłkarz w ekstraklasie grał m.in. w Wiśle Kraków, Legii Warszawa i Ruchu Chorzów. 42-latek jest rekordzistą jeśli chodzi o występy w krajowej elicie. Pomocnik, którego cechowała m.in. olbrzymia zadziorność, w sumie w ekstraklasie pojawił się aż w 559 spotkaniach.

- Mecz w Kraśniku widziałem na żywo, a pierwszy mecz Soły w rundzie wiosennej u siebie z Sokołem Sieniawa (1:1 - red) oglądem z otworzenia - zdradza Góralczyk. - To młody zespół, ale jest w nim kilku zawodników z przeszłością w wyższych ligach. Grą kieruje doświadczony Daniel Feruga (występował m.in. w Ruchu Chorzów, czy Podbeskidziu Bielsko-Biała - red), a w ataku mają dobrego napastnika Adriana Wójcika (jego występ jest zagrożony, ponieważ zawodnik zmaga się z urazem barku, a za żółte kartki pauzować będzie środkowy obrońca, Michał Rutkowski - red), który ma już koncie osiem bramek. Te młodzież zawsze jest odpowiednio zmotywowana przez ich trenera. Nasz rywal walczy o utrzymanie i będzie mocno zdeterminowany. Dla nich każdy punkt ma ogromną wagę. Grają trójką środkowych obrońców i jesteśmy na to przygotowani. My także musimy wygrywać każdy najbliższy mecz. Tylko to będzie nas zbliżało do wyprzedzających nas rywali i nie pozwalało im odskoczyć w tabeli. To na ten moment najważniejsze, a do bezpośrednich spotkań z czołówka tabeli - dodaje.

W rundzie wiosennej na murawie nie pojawił się jeszcze Dawid Kamiński. Pomocnik w jednym z zimowych sparingów nabawił się urazu. Wydawało się, że kontuzja jest poważna, ale na szczęście nie jest tak źle. - Dawid od poniedziałku trenuje z zespołem, ale jeszcze za wcześnie na jego występ. Musi zapracować na miejsce w składzie - kończy Góralczyk.

Goście muszą się mieć na baczności. Ostatnia ich wizyta w Oświęcimiu zakończyła się kompromitacją i wynikiem 0:6. Jednak wszyscy w obozie żółto-biało-niebieskich deklarują, że to już przeszłość i nie ma sensu wracać do tego, co wydarzyło się ponad rok temu. Natomiast w rundzie jesiennej trwającej kampanii Soła także zapunktowała w Lublinie, remisując 1:1. Motor szybko objął prowadzenie po trafieniu Konrada Nowaka, ale na kwadrans przed końcem spotkania do wyrównania doprowadził Eryk Ceglarz.

Orlęta zmierzą się przed własną publicznością z nowym liderem i głównym kandydatem do awansu, Stalą Rzeszów. Miejscowi wiosną przegrali dwie batalie (stosunek bramek 0:5), ale trzeba pamiętać, że u siebie zbudowali twierdzę. W tym sezonie jeszcze w Radzyniu Podlaskim nie znaleźli pogromcy (pięć zwycięstw, cztery remisy), a licząc poprzedni sezon przed własną publicznością nie przegrali od dziesięciu spotkań.

- W każdym meczu gramy o zwycięstwo i tak też będzie teraz. W Rzeszowie przegraliśmy wysoko, dlatego u siebie zrobimy wszystko, żeby ten wynik był lepszy - wyjawia Radosław Kursa, obrońca Orląt. - Po kiepskim początku rundy musi przyjść moment przełamania. Mecz z liderem przed własną publicznością będzie do tego znakomitą okazją. Mam nadzieję, że nadal będziemy u siebie niepokonani. Cały czas realizujemy swoje założenia, dlatego jestem pewny, że to w końcu przyniesie dobre wyniki - dodaje Kursa.

Avia Świdnik też nie najlepiej rozpoczęła drugą część sezonu. Żółto-niebiescy w spotkaniach derbowych, które im w tych rozgrywkach nie wychodzą, zremisowali bezbramkowo u siebie ze Stalą Kraśnik i ulegli w Lublinie Motorowi 0:1. Najwyższa pora przebudzić się z zimowego snu, tym bardziej, że zespoły z dołu tabeli punktują i systematycznie odrabiają dystans do środkowej części stawki.

Ekipa z lotniczego miasta podejmie solidne KSZO Ostrowiec Świętokrzyski. Tu pojawia się mały problem, ponieważ świdniczanie w trwającej kampanii lepiej prezentują się w gościach (cztery zwycięstwa, sześć meczów bez zdobyczy punktowej) niż u siebie (po dwie wygrane i porażki, pięć remisów).

- Najwyższa pora na wygraną, ponieważ czujemy oddech przeciwników będących za nami. Na dodatek oprócz słabego dorobku, w tych meczach nie strzeliliśmy gola - mówi Tomasz Bednaruk, trener Avii. - Chcemy zagrać agresywnie. Obserwowaliśmy KSZO. To trudny rywal i spodziewamy się ciężkiego meczu. Chcemy zagrać inaczej, więc zmiany w składzie będą (jedna jest wymuszona, ponieważ za żółte kartki pauzuje Roman Mykytyn - red.) - dodaje.

Podlasie wiosną imponuje formą. Ekipa z Białej Podlaskiej wygrała dwa pierwsze mecze i opuściła strefę spadkową. Przed podopiecznymi Przemysława Sałańskiego starcie w Piszczacu (godz. 14) z także walczącym o utrzymanie Sokołem Sieniawa. W przypadku zwycięstwa gospodarze będą mieć tyle samo punktów, co ekipa z Podkarpacia i jeszcze bardziej poprawią swoją lokatę w tabeli.

Chełmianka wiosną wywalczyła tylko oczko i musi uważać, żeby jej sytuacja się nie pogorszyła. Zespół prowadzony przez Artura Bożyka w Skawinie (g. 15) postara się wygrać pierwszy mecz w tym roku, a jego rywalem będą także znajdujący się w trudnej sytuacji Wiślanie Jaśkowice.

Stal Kraśnik na razie w rewanżach zdobyła cztery punkty. Teraz czeka ją teoretycznie łatwiejsze zadanie, ponieważ zmierzy się (g. 15) w Daleszycach z plasującym się na ostatnim miejscu Spartakusem. Zapowiada się jednak ciężki bój, bo nawet remis oddali miejscowych od bezpiecznej strefy.


Polecamy