menu

Arka pokonała Cracovię. Mocne wejście Marcusa da Silvy

19 września 2016, 19:53 | Marcin Chycki

LOTTO Ekstraklasa. Ledwie dwóch minut od wejścia na boisko potrzebował Marcus da Silva, aby strzelić swojego czwartego gola w sezonie. Brazylijczyk zapewnił Arce Gdynia wygraną nad Cracovią. Prócz niego bardzo dobrze spisał się też bramkarz Konrad Jałocha. Drużyna Grzegorza Nicińskiego przesunęła się na piąte miejsce. „Pasy” są na jedenastym.

Arka Gdynia - Cracovia 1:0
fot. Przemyslaw Świderski/Dziennik Bałtycki
Arka Gdynia - Cracovia 1:0
fot. Przemyslaw Świderski/Dziennik Bałtycki
Arka Gdynia - Cracovia 1:0
fot. Przemyslaw Świderski/Dziennik Bałtycki
Arka Gdynia - Cracovia 1:0
fot. Przemyslaw Świderski/Dziennik Bałtycki
Arka Gdynia - Cracovia 1:0
fot. Przemyslaw Świderski/Dziennik Bałtycki
Arka Gdynia - Cracovia 1:0
fot. Przemyslaw Świderski/Dziennik Bałtycki
Arka Gdynia - Cracovia 1:0
fot. Przemyslaw Świderski/Dziennik Bałtycki
Arka Gdynia - Cracovia 1:0
fot. Przemyslaw Świderski/Dziennik Bałtycki
Arka Gdynia - Cracovia 1:0
fot. Przemyslaw Świderski/Dziennik Bałtycki
Arka Gdynia - Cracovia 1:0
fot. Przemyslaw Świderski/Dziennik Bałtycki
Arka Gdynia - Cracovia 1:0
fot. Przemyslaw Świderski/Dziennik Bałtycki
Arka - Cracovia 1:0
fot. Aleksandra Sieczka
Arka - Cracovia 1:0
fot. Aleksandra Sieczka
1 / 13

Cracovia od pierwszych sekund ruszyła do przodu, ale jak się po kilku minutach okazało, nie była to zapowiedź nadzwyczaj ofensywnej gry. W pierwszym kwadransie dużo więcej pokazali gospodarze. Arka zdecydowanie przeważała w każdym aspekcie gry i konsekwentnie wykorzystywała błędy obrony przyjezdnych (szczególnie stoperów). Później Cracovia lekko się przebudziła i widoczne były przebłyski, ale to za mało by mówić o konkretnym zagrożeniu bramki Jałochy.

Na wyróżnienie zasługiwał Jakub Wójcicki, który pokazał się z dobrej strony, był nawet bardzo blisko otworzenia wyniku, lecz nieszczęśliwie trafił tylko w słupek. Oprócz niego nieźle radził sobie Tomasz Brzyski, który próbował sporo strzelać z dystansu. Widać było, że doświadczony obrońca powoli rozgrywa się w barwach Cracovii.

W obu ekipach bardzo dobrze prezentowali się bramkarze, a szczególnie Grzegorz Sandomierski, który został wystawiony na ciężką próbę po strzale Szwocha z rzutu wolnego. Po uderzeniu gracza Arki bramkarz "Pasów" popisał się fantastyczną paradą, przy której lekko ucierpiał. Nic groźniejszego mu się nie stało.

Pomimo kilku sytuacji z obu stron, do przerwy na tablicy wyników widniało 0:0.

Początek drugiej połowy to totalne oblężenie pola karnego Arki. Najpierw na raty strzelał Wójcicki, kilka minut później Covilo, jednak jak na złość nic nie chciało wpaść do sieci piłkarzom "Pasów".

Sytuacja zmieniała się niemal jak w kalejdoskopie i po atakach ze strony gości nagle można było oglądać akcje gospodarzy. Sandomierski robił co mógł. Wybronił nawet bliźniaczą bombę Szwocha z rzutu wolnego.

Po niespełna pół godziny drugiej połowy wszedł na boisko Marcus Da Silva, który pojawił się po dłuższej przerwie spowodowanej kontuzją. Brazylijczyk zaliczył wejście smoka, bo kilka minut po stawieniu się na murawie otrzymał podanie, po którym strzelił tak, że nie pozostawił szans golkiperowi przyjezdnych.

Bramkarz Cracovii nie krył oburzenia po tym jak bezradnie jego koledzy z zespołu zachowali się podczas akcji Arki. Kibice gospodarzy w tym momencie zaczynali świętować. Goście natomiast próbowali się podnieść, aby wywieźć chociaż jeden punkt z Trójmiasta, ale grali trochę tak jakby sami w to nie wierzyli.

Mecz zakończył się skromnym 1:0 na korzyść Arki i jest to czwarty wygrany mecz na własnym terenie podczas trwającego sezonu. Natomiast o obecnej sytuacji Cracovii można powiedzieć, że drużyna Jacka Zielińskiego jest w kryzysie i to coraz poważniejszym. Piąty mecz bez wygranej nie nastraja pozytywnie na przyszłość. Prawda jest też taka, że w Gdyni piłkarze "Pasów" zaprezentowali się lepiej niż w poprzednich starciach co nieco świadczy o formie zespołu.

Sprawiedliwym wynikiem można by uznać remis, bo obie drużyny pokazały podobny poziom. Z drugiej strony Arka wykazała się wyższą skutecznością co przeważyło na jej korzyść. Największy ból głowy po meczu zapewne będzie miał trener Jacek Zieliński, bo sytuacja zaczyna robić się naprawdę nieciekawa, a jak gra Cracovii się nie polepszy i wyniki się nie poprawią to władze klubu z Krakowa mogą stracić cierpliwość.


Wszyscy Polacy w Lidze Mistrzów 2016/2017

Najlepsze piłkarskie newsy - polub nas!


Polecamy