menu

Piłkarze Arki Gdynia mają czego żałować. "Wszystko mieliśmy w swoich rękach"

19 lutego 2018, 11:00 | Szymon Szadurski

Rozmowa z Adamem Marciniakiem, obrońcą Arki, który był jednym z jaśniejszych punktów zespołu w meczu z Wisłą Kraków.


fot. Andrzej Banas / Polska Press

Michał Nalepa powiedział, że czuł na boisku, iż Wisłę można pokonać. Zgadzasz się z tym stwierdzeniem?
Zgadzam się. Też tak czułem. W ekstraklasie często drużyna, która pierwsza strzeli gola, potrafi dowieźć zwycięstwo do końca. Nam szybko udało się trafić Wisłę i wszystko mieliśmy w swoich rękach. Wydarzenia na boisku nie potoczyły się jednak później nie po naszej myśli i żałuję, bo była szansa jeśli nie na zwycięstwo, to co najmniej na remis w Krakowie.

Z pomeczowego raportu wynika jednak, że to Wisła miała zdecydowaną inicjatywę. Taka była ustalona taktyka Arki, żeby celować w kontry?
Nie do końca. Chcemy także prowadzić grę, jednak z takim zespołem, jak Wisła, mającym w składzie dobrze operujących piłką zawodników, w tym Hiszpanów, nie jest to proste. Może Wisła miała inicjatywę, ale klarownych sytuacji było po równo.

Faulowaliście też rywali ponad 20 razy. Nie za dużo?
Na pewno za dużo. Trener miał o to do nas pretensje, szczególnie za przewinienia w okolicach pola karnego. Wynikały one jednak z faktu, że piłkarze Wisły są dobrze wyszkoleni technicznie i czasami nas wyprzedzali.

Wyglądacie dobrze fizycznie. Ty często podłączasz się do akcji w ofensywie. Praca, wykonana zimą, procentuje?
Rzeczywiście, tak właśnie jest. Czujemy, że jesteśmy w dobrej dyspozycji, a forma może jeszcze rosnąć. Dlatego wierzę, że wkrótce nadejdą też zwycięstwa.

Po tym, co się stało w Krakowie, podtrzymujecie Pavelsa Steinborsa na duchu?
Oczywiście. Razem wygrywamy i przegrywamy. Pavels był w zeszłej rundzie naszym, najlepszym zawodnikiem. To jest jednak piłka nożna i każdemu zdarzają się błędy, w tym mnie i innym zawodnikom. Nikt nie ma więc prawa Pavelsa piętnować.

Mocno odczuwalny jest brak Rafała Siemaszki?
Strata każdego zawodnika jest dotkliwa, bo ogranicza trenerowi pole manewru. Brak Rafała jest podwójnie bolesny, bo z nim na boisku gramy lepiej. Na szczęście Rafał już normalnie trenuje i czekamy na jego powrót do składu.

Top Sportowy24: zobacz hity internetu


Polecamy