menu

Globisz: Arka rozstaje się z piłkarzami i szuka nowych

12 grudnia 2012, 08:34 | Janusz Woźniak/Dziennik Bałtycki

- W klubie nie ma wolnych środków finansowych na zakupy. Pojawią się takie, jeżeli "utargujemy" odpowiednie kwoty ze sprzedaży naszych zawodników. Julien Tadrowski już jest bardzo blisko Pogoni Szczecin - mówi Michał Globisz, wiceprezes ds. sportowych Arki Gdynia.

Wiceprezes ds. sportowych jest - w klubowej hierarchii - bezpośrednim przełożonym szkoleniowca pierwszego zespołu. To Pan zwolnił trenera Petra Nemca?
Jeżeli patrzeć tak, jak pan proponuje, to rzeczywiście można tak napisać. Jednak decyzja o rozstaniu nie była jednoosobowa, a podjął ją zarząd klubu. Nie była też wynikiem jakiegoś jednego zdarzenia, a efektem obserwacji relacji pomiędzy trenerem a drużyną. Coś zaczynało się wypalać, szwankowała komunikacja, atmosfera w szatni. To były groźne sygnały na najbliższą przyszłość.

Szukając następcy Nemca rozmawiał Pan z wieloma kandydatami. Dlaczego na przykład Artur Płatek, będący już nieomal jedną nogą w Arce, wybrał propozycję skauta w klubie Bundesligi. Zamiast trenerem, jest swego rodzaju piłkarskim komiwojażerem...
To jego należałoby o to spytać. Płatek rzeczywiście na 95 procent był już trenerem Arki, ale wówczas otrzymał propozycję bycia skautem w Borussii Dortmund. Uznał, że mistrzom Niemiec się nie odmawia, że takie rozwiązanie będzie lepsze dla jego kariery. Przy czym nie chodziło tu wcale o warunki finansowe, bo w tej kwestii byliśmy w stanie się porozumieć. Zresztą rozmawiałem nie tylko z Płatkiem. Inni potencjalni kandydaci do pracy w Gdyni, w tym trenerzy o znanych nazwiskach, ostatecznie do nas nie trafili, a powody były różne. Od tych finansowych, po długość ewentualnego kontraktu, czy sprowadzenie do Arki własnego sztabu szkoleniowego, na co nie chcieliśmy się zgodzić.

Koncepcja z powierzeniem zespołu Pawłowi Sikorze jest rozwiązaniem tymczasowym, efektem szukania oszczędności, czy też prawdziwą szansą dla tego młodego szkoleniowca?
O tymczasowości bym nie mówił, a Paweł Sikora ma ważny kontrakt do czerwca przyszłego roku. Do tego zwycięsko zakończył swój trenerski debiut, w którym Arka wygrała w Łodzi 2:0, a on sam nie bał się podjąć odważnych decyzji kadrowych. Natomiast istotne były dwa kolejne argumenty. Na zatrudnieniu Sikory oszczędzamy, ale jednocześnie dajemy mu szansę samodzielnej pracy. To od niego i gry Arki w rundzie wiosennej zależeć będzie, czy w czerwcu elegancko się rozstaniemy, czy siądziemy do rozmów o przedłużeniu kontraktu. Do tego przy Sikorze będzie pracował Robert Wilczyński, w zespole rezerw Grzegorz Witt i Dariusz Ulanowski, a więc ludzie związani mocno z Arką.

Oglądając jesienne mecze Arki, serię porażek w Gdyni, zastanawiał się Pan, co można, co należy zmienić, aby było lepiej? Oczywiście gdyby to Pan był trenerem tej drużyny?
Zgodnie z powiedzeniem, że prezesem się bywa, a trenerem się jest całe życie (śmiech), oczywiście, że się zastanawiałem. Zresztą dyskutowałem o tym z trenerem Nemcem, ale to on ostatecznie był odpowiedzialny za taktykę czy skład drużyny. Nie ma jakiejś uniwersalnej recepty, ale najbliższe prawdy będzie chyba stwierdzenie, że w naszym zespole zawiodła organizacja gry. Zarówno w defensywie, jak i w ofensywie. Za duże były na boisku odległości pomiędzy poszczególnymi formacjami, a wówczas łatwiej o indywidualne błędy.

Czy fakt, że Arce wiosną nie będzie "groziła" gra o awans ani obawa o spadek, będzie okazją do kadrowych eksperymentów?
Tak, trener Sikora będzie miał dla takich eksperymentów zielone światło. Będzie, jeżeli uzna to za konieczne, mógł sięgać głębiej po młodych zawodników, naszych wychowanków, którzy zasłużą na sprawdzenie w lidze. Jednocześnie sam zdaję sobie sprawę z tego, że Sikorze będzie też zależało na dobrych wynikach, będących promocją jego trenerskich możliwości.

Czy zimowe okienko transferowe będzie w Arce wykorzystane?
Tak, ale musi to być dwukierunkowy ruch transferowy. W klubie nie ma wolnych środków finansowych na zakupy. Pojawią się takie, jeżeli "utargujemy" odpowiednie kwoty ze sprzedaży naszych zawodników. Julien Tadrowski już jest bardzo blisko Pogoni Szczecin, a czterech innych piłkarzy - Peres Benevente, Maciej Górski, Paweł Czoska i Patryk Jędrzejczyk - otrzymało czytelny sygnał, że mogą sobie zimą szukać nowych klubów. Z tych transferowych transakcji chcemy szukać środków na zakup w pierwszej kolejności napastnika, a w drugiej kreatywnego środkowego pomocnika.

Zaczynając pracę w Arce powołał Pan dwóch doradców - Janusza Kupcewicza i Tomasza Korynta. Obaj już nie pełnią tej roli.
To prawda, nad czym zresztą ubolewam. Zostali "ofiarami" polityki oszczędnościowej. Ale nie tracę jednak nadziei na lepsze czasy, co pozwoli na stworzenie sieci profesjonalnego skautingu w gdyńskiej Arce, a wówczas obaj ci związani z żółto-niebieskimi barwami byli zawodnicy i trenerzy wrócą do pracy dla klubu.

Dziennik Bałtycki