menu

Arka Gdynia wierzy w wygraną i po to przyjechała do Warszawy

1 maja 2018, 17:58 | KM

W środę Arka Gdynia zagra na stadionie Narodowym z warszawską Legią i chociaż to legioniści są faworytami, to arkowcy tanio skóry nie sprzedadzą. Poziom emocji jest taki sam. Taka sama ranga meczu jak w zeszłym roku. Przyjechaliśmy obronić trofeum i zrobimy wszystko, żeby to zrobić - powiedział Adam Marciniak


fot. Przemyslaw Swiderski

Arka jednak ostatnio w dobrej formie nie jest. W piątek żółto-niebiescy przegrali z Piastem w Gdyni aż 1:5.

- W lidze przede wszystkim mamy cel obronić ekstraklasę dla Gdyni jutro rozegramy mecz pucharowy i od początku mówimy, że jesteśmy drużyną pucharową, to jest finał, tu się może wszystko zdarzyć - powiedział trener Arki Leszek Ojrzyński. - Mieliśmy analizę, pokazaliśmy, co było złe. Drużyna wie, co zrobiła źle. Teraz będziemy wystrzegać się tych błędów. Legia jest lepszą drużyną niż piast, ale w zeszłym roku mieliśmy 8 czy 9 porażek z rzędu i wygraliśmy z Lechem. Będziemy chcieli pokazać się z dobrej strony - mówił szkoleniowiec.

- Atmosfera po przegranych nigdy nie jest na wysokim poziomie, każdego dopada to, że snuje się i myśli o tych porażkach zobaczymy, jak będzie teraz. W zeszłym roku byliśmy w jeszcze gorszej sytuacji, ale potrafiliśmy się od tego odciąć - powiedział Rafał Siemaszko

Żółto-niebiescy mają także problemy kadrowe. Do zdrowia jak sam zapewniał, wrócił Rafał Siemaszko. Problemy zdrowotne ostatnio miał także jeden z głównych finiszerów Arki - Luka Zarandia

- Mamy z kilkoma zawodnikami problemy po dzisiejszym treningu po zabiegach wtedy podejmiemy decyzje. Zawodnicy skład poznają jutro po śniadaniu - powiedział Ojrzyński.

Na mecz zostały wykupione wszystkie bilety. Kibice gdyńskiej Arki tak jak kibice warszawskiej Legii dostali po 10 tys. biletów. Jednak jako, że mecz odbędzie się w Warszawie, to szacuje się, że Legii przyjdzie kibicować 30 tys. ludzi.

- Na pewno będzie problem z komunikacją. Będziemy musieli sobie podpowiadać w szatni. Wiadomo, że będzie więcej kibiców legii, ale my mamy swoich kibiców, którzy tu zedrą gardła - powiedział Siemaszko.

- Świadomość, że będzie tu kilka tysięcy sympatyków z Gdyni, dodaje nam siły i to dla nich zagramy - mówił Marciniak.

Sędzią głównym finałowego spotkania będzie Piotr Lasyk. Początkowo arbitrem miał być Bartosz Frankowski, jednak prezes PZPN-u Zbigniew Boniek zdecydował, że Frankowski sędziować nie będzie.

- Szanując dotychczasowe dokonania i przebieg kariery sędziego Frankowskiego z niepokojem przyglądałem się ostatnim prowadzonym przez niego spotkaniom. Zwłaszcza w sobotnim meczu Lech Poznań – Górnik Zabrze (cztery dni przed finałem) pan Frankowski pokazał, że w swej aktualnej dyspozycji nie gwarantuje wysokiego i stabilnego poziomu rozstrzygania najważniejszego meczu sezonu w Polsce - napisał w oświadczeniu Zbigniew Boniek.

- Widocznie jakieś podłoże tej zmiany musiało być. Na pewne rzeczy nie masz wpływu. Na dzień przed meczem nie ma co zastanawiać się, który arbiter jest lepszy czy gorszy. W tym roku pierwszy raz będzie var, więc raczej niejasności będą rozwiązane - skomentował Ojrzyński.

Za wygranie Pucharu Polski piłkarze Arki dostaną do podziału pół miliona złotych.

- Znam swoich zawodników i wiem, że Adam Marciniak to materialista i taka bańka to łakomy kąsek - zażartował Ojrzyński.

- Pół bańki piechotą nie chodzi - wtrącił mu, śmiejąc się Marciniak.

- Dla mnie pieniądze to dodatek dla mnie są ważne inne rzeczy, które zostają w sercu - zakończył trener.

Adam Marciniak: Finał to taki mecz przez duże M


Polecamy