menu

Górnik Łęczna ma problemy w linii ataku i pilnie poszukuje napastnika

19 lutego 2019, 13:41 | KK

Runda wiosenna w piłkarskiej II lidze coraz bliżej. Pomimo tego, że Górnik Łęczna dokonał zimą już dziewięciu transferów, to w kadrze zielono-czarnych znajduje się aktualnie tylko dwóch nominalnych napastników. W dodatku, jeden z nich jest w trakcie rehabilitacji po kontuzji.

Paweł Wojciechowski nie pomoże drużynie na początku rundy
Paweł Wojciechowski nie pomoże drużynie na początku rundy
fot. fot. K. Kurzępa

Trener Franciszek Smuda i jego sztab szkoleniowy nie znajdują się w komfortowej sytuacji. Drużyna prowadzona przez byłego selekcjonera reprezentacji Polski przystąpi do drugiej części sezonu z problemami w linii ataku. Najlepszy strzelec Górnika, Patryk Szysz odszedł bowiem do Zagłębia Lubin, a drugi najskuteczniejszy piłkarz, Paweł Wojciechowski ma dopiero wrócić do indywidualnych treningów po urazie.

- Nie podawaliśmy wcześniej tej informacji publicznie, ale od razu po zakończeniu pierwszej rundy Paweł poddał się zabiegowi kolana i czyścił łękotkę - mówi Veljko Nikitović, dyrektor sportowy Górnika. - Po ingerencji w ciało, zawodnik potrzebuje czasu, by się zregenerować. Obecnie Paweł bardzo mocno indywidualnie trenuje pod okiem fizjoterapeuty. Mamy nadzieje, że już niedługo wejdzie w trening z drużyną. Myślę, że ciężko będzie o to, by grał na początku rundy wiosennej, ale mam nadzieję, że w najważniejszych momentach sezonu będzie w stuprocentowej dyspozycji - dodaje.

Jesienią „Górnicy” zdobyli łącznie 36 goli. 11 z nich strzelił Szysz, natomiast dziewięć trafień dołożył Wojciechowski. Rozpoczęcie wiosny bez zawodników, którzy w poprzedniej rundzie byli autorami ponad 55 procent bramek całego zespołu będzie dla łęczyńskiego sztabu szkoleniowego wyzwaniem. - Dlatego chcemy do samego końca właściwie wykorzystać trwające okno transferowe i nadal szukamy napastnika - mówi Marcin Broniszewski, II trener Górnika. - Rynek jest obszerny i dzieją się na nim różne rzeczy, więc jesteśmy przygotowani nawet na transfer typu “last minute”. Każdego dnia pracujemy nad tym, by znaleźć zawodnika, który będzie spełniał nasze oczekiwania - tłumaczy asystent trenera Smudy.

Łęczyński klub przerabiał już ściąganie napastników w samej końcówce zimowego okienka transferowego przed rokiem i raczej nie ma dobrych wspomnień związanych z tego typu ruchami. Górnik, który walczył wówczas o utrzymanie w I. lidze, tuż przed inauguracją rundy wypożyczył Michała Żebrakowskiego i Mikołaja Lebedyńskiego. Pierwszy z nich zagrał tylko w jednym meczu i doznał kontuzji, która wykluczyła go z gry do końca sezonu. Natomiast Lebedyński wystąpił w 13 spotkaniach i nie strzelił w nich żadnej bramki. Transfery "last minute" są ryzykowne, ponieważ do drużyny przychodzi zawodnik, który zupełnie nie jest zgrany z resztą zespołu, a ponadto przygotowywał się do rundy w innym klubie, więc jego dyspozycja jest swego rodzaju niewiadomą.

Jedyny napastnik, który zasilił szeregi zielono-czarnych podczas obecnego okresu przygotowawczego to Aron Stasiak. 19-latek wypożyczony z Pogoni Szczecin w dotychczasowych sparingach strzelił sześć goli w dziesięciu meczach. - Cieszę się, że trafiłem do dobrego klubu pod okiem doświadczonego trenera i z ciekawą szatnią - przyznaje Stasiak. - Fakt, że przyszedłem do Górnika, który celuje w awans to dodatkowy bodziec do jeszcze cięższej pracy. Patrząc na naszą drużynę, myślę, że mamy szansę wywalczyć promocję do I ligi. W nadchodzącej rundzie chciałbym spędzać na boisku jak najwięcej minut, zdobyć trochę goli oraz stać się lepszym zawodnikiem - podkreśla młody piłkarz.

Czy Stasiak jest kreowany w Łęcznej na następce o rok starszego Patryka Szysza? - Jestem daleki od stawiania wyroków przed rozpoczęciem rundy. Zobaczymy jak Aron wkomponuje się w zespół podczas meczów ligowych. Po sparingach można odnieść wrażenie, że będzie dobrze, ale to gra w lidze pokazuje jak dany zawodnik radzi sobie z ciśnieniem i oczekiwaniami - uważa trener Broniszewski.

Wiosną zielono-czarnym nie pomoże napastnik Jakub Chrzanowski, który został wystawiony na listę transferową i dwa tygodnie temu rozwiązał kontrakt. W napadzie Górnika mógłby jeszcze ewentualnie grać Mohamed Essam, jednak on lepiej czuje się w roli skrzydłowego. Poza tym, Egipcjanin zmagał się z urazem przez niemal cały okres przygotowawczy i dopiero wczoraj wznowił treningi indywidualne po kontuzji. - W sparingu z Motorem Lublin bardzo mocno naciągnął, a chyba wręcz naderwał mięsień czworogłowy i jego powrót do optymalnej dyspozycji trochę potrwa. Kontuzje graczy podstawowego składu zawsze są niedogodnością. Plusem całej sytuacji jest to, że mieliśmy ponad miesiąc przygotowań i okno transferowe, w którym pozyskaliśmy kilku zawodników. Mamy nadzieję, że spełnią oczekiwania - kończy Broniszewski.


Polecamy